Przed sezonem Sebastian Steblecki wrócił do Cracovii po dwuletniej przerwie na występy w SC Cambuurg Leeuwarden i Górniku Zabrze. Choć 25-latek dołączył do Pasów tuż po rozpoczęciu przygotowań, nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w "11".
Trener Jacek Zieliński stawiał na innych zawodników i jesienią tylko raz dał Stebleckiemu szansę od pierwszego gwizdka - w rozegranych w ramach 19. kolejki derbach Krakowa. Były młodzieżowy reprezentant Polski zagrał w nich jako defensywny pomocnik i na nietypowej dla siebie pozycji spisał się przyzwoicie, ale na kończący rundę jesienną mecz z Lechem Poznań wrócił na ławkę rezerwowych.
W zimowej przerwie przy Kałuży 1 doszło do nowego rozdania i Steblecki wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie Pasów. W inaugurującym rundę wiosenną spotkaniu z Ruchem Chorzów (1:0) wystąpił od pierwszej minuty i miał duży udział w sukcesie Cracovii. To on w sprytny sposób rozpoczął akcję, po której Krzysztof Piątek zdobył zwycięską bramkę.
Trener Zieliński chwali Stebleckiego za profesjonalne podejście i postawę w trudnych dla niego chwilach: - Sebastian to nie jest chłopak, który pokazuje swoje niezadowolenie, choć na pewno był niezadowolony. Już w końcówce poprzedniej rundy dał sygnał, że dochodzi do dobrej dyspozycji.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: Chcieliśmy wygrać
Sam Steblecki o swojej roli w zespole mówi z właściwą sobie skromnością: - Trener co tydzień ma ból głowy, bo jest wielu zawodników, którzy walczą o miejsce w składzie. W pierwszym meczu nowej rundy doszło do kilku zmian względem jesieni i być może było to dla kogoś zaskoczeniem, ale zdało to egzamin.
- Był największym wygranym zimowego okresu przygotowawczego, w sparingach był w bardzo dobrej dyspozycji, a w Chorzowie potwierdził, że jest w formie. Łatwo miejsca w składzie nie odda - zapewnia Zieliński.