Wisła Płock - Zagłębie: błysk Gruzina na wagę przełamania

PAP / Marcin Bednarski
PAP / Marcin Bednarski

W pierwszym sobotnim meczu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock pokonała przed własną publicznością KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (1:1). Dla beniaminka to pierwszy tej "wiosny" komplet punktów.

Wisła celowała w pierwsze tegoroczne zwycięstwo. Zagłębie z kolei bardzo chciało pójść za ciosem, po ostatniej, udanej konfrontacji z Arką Gdynia (1:0). Czy to wystarczające argumenty, aby w sobotnie popołudnie Lotto Ekstraklasa dostarczyła odrobiny emocji?

Pierwsza połowa pokazała, że jak najbardziej. Kibice w Płocku oglądali interesujące zawody, w których jedni i drudzy byli nastawieni na atak. Ciekawie było już w 8. minucie, kiedy uderzenie Arkadiusza Woźniaka w kierunku dalszego słupka na rzut rożny sparował wyciągnięty jak struna Seweryn Kiełpin. Gospodarze nie pozostali dłużni i to właśnie oni kilka chwil później powinni otworzyć wynik! Doskonałe dośrodkowanie prosto na nogę Arkadiusza Recy, lecz ten zamiast do siatki trafił w Martina Polacka.

Podopieczni Marcina Kaczmarka chcieli zmazać plamę za dotkliwą porażkę sprzed tygodnia, kiedy stracili aż cztery gole w Kielcach (2:4). Niestety w 20. minucie po raz kolejny w tym sezonie zostali zaskoczeni przez łapiących właściwy rytm rywali. Z rzutu rożnego wrzucił Filip Starzyński, a ustawiony tyłem do bramki Martin Nespor popisał się sprytnym uderzeniem. Niewykorzystane sytuacje się mszczą? Z pewnością wielu kibiców Wisły przypomniało sobie o tym powiedzeniu. Od tego momentu odrobinę więcej z gry zaczęli mieć przyjezdni. To Miedziowi spokojniej operowali piłką, byli bardziej mobilni. Wystarczyło jednak jedno dobre rozegranie rzutu rożnego przez zawodników beniaminka, by świetnie dysponowany po zimowej przerwie Jose Kante zdobył swojego trzeciego gola w trzecim kolejnym występie.

Niewiele zabrakło, a "Nafciarze" schodziliby do szatni w jeszcze lepszych nastrojach. Bliski szczęścia był bowiem Giorgi Merebaszwili. Wychowanek Dinama Tibilisi po tym jak zwiódł obrońcę Zagłębia huknął ile sił w nodze, obijając poprzeczkę. Kilka centymetrów niżej, a Polacek nie miałby najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Zabrakło nam spokoju

Po zmianie stron początkowo zarysowała się delikatna przewaga zespołu Piotra Stokowca. Mimo trudnego boiska lubinianie próbowali grać dołem. Ale zarówno im, jak i skupionemu na kontrach beniaminkowi, brakowało jakości. Pełno było za to prostych strat i chaosu w ofensywie, zwłaszcza w momencie przechodzenia z obrony do ataku.

Taki obraz gry sprawił, że klarownych okazji mieliśmy jak na lekarstwo. Sytuacja delikatnie zmieniła się w ostatnim kwadransie. Wtedy też śmielej zaczęli sobie poczynać miejscowi. Swoją szansę po centrze spod chorągiewki miał Kamil Sylwestrzak, ale nie trafił czysto w futbolówkę.

W 86. minucie przypomniał o sobie Merebaszwili. I zrobił to doskonale. 30-latek wbiegł w pole karne, minął rywala i pięknym uderzeniem pokonał Polacka. Zagłębie nie zdołało się już pozbierać. Błysk geniuszu Gruzina zapewnił komplet punktów drużynie z Mazowsza.

Wisła Płock - KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (1:1)
0:1 - Martin Nespor 20'
1:1 - Jose Kante 38'
2:1 - Giorgi Merebaszwili 86'

Składy:

Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Damian Byrtek, Kamil Sylwestrzak - Giorgi Merebaszwili, Dominik Furman, Maksymilian Rogalski, Arkadiusz Reca (81' Damian Piotrowski), Piotr Wlazło (90+1' Bartłomiej Sielewski) - Jose Kante (88' Mateusz Piątkowski).

KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Jakub Tosik, Lubomir Guldan, Sebastian Madera, Dorde Cotra - Jarosław Kubicki, Filip Jagiełło (68' Adrian Rakowski), Arkadiusz Woźniak, Filip Starzyński (83' Jan Vlasko), Łukasz Janoszka (75' Krzysztof Janus) - Martin Nespor.

Żółte kartki: Giorgi Merebaszwili, Maksymilian Rogalski (Wisła Płock).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 3432.

Komentarze (0)