Legia nie wróci za rok w miejsce, do którego doszła w tym sezonie, jeżeli będzie tak bojaźliwie traktować ligowe podwórko. To trochę jak z zostawieniem drogiego samochodu z otwartą szybą na niebezpiecznym osiedlu - właściciel aż prosi los o karę. I podobnie jest z Legią.
W meczu z Ruchem Chorzów (1:3) w poprzedniej kolejce przegrywała po pierwszym kwadransie. W spotkaniu z Termaliką powinna już po trzech minutach. Vladislavs Gutkovskis znalazł się sam na sam z Arkadiuszem Malarzem. Na szczęście gospodarzy, ich bramkarz odbił piłkę nogami i skończyło się na strachu. To jednak wcale nie podziałało na wyobraźnię mistrzów Polski. Samochód ponownie otwarty, ponownie w szemranej dzielnicy. I tym razem jeszcze z kluczykami w stacyjce. Samuel Stefanik wykorzystał błąd Artura Jędrzejczyka, który podał mu piłkę w polu karnym i spokojnym strzałem przy słupku pokonał Malarza. Termalica w czwartym meczu z Legią w lidze po raz czwarty objęła prowadzenie jako pierwsza. Zapowiadała się kolejna kompromitacja legionistów. Z ostatnich trzech meczów przegrali z rywalem dwa i jeden zremisowali.
Główna trybuna dopingująca, "Żyleta", nie wytrzymała po kolejnej okazji Stefanika. Słowak uderzył technicznie zza pola karnego, a Malarz miał szczęście, że zawodnik Termaliki mierzył niedokładnie. To mógł być piękny gol w okienko, ale gościom zabrakło kilku centymetrów. A kibicom skończyła się cierpliwość. Ryknęli: "Legia grać ku..a mać". Od tego momentu do końca spotkania co jakiś czas przypominali swoim piłkarzom w żołnierskich słowach, że grają o mistrzostwo Polski i żeby wzięli się w końcu w garść.
Woli walki wystarczyło tylko na gola wyrównującego. Przed przerwą dośrodkowanie z rzutu wolnego Guilherme wykorzystał Miroslav Radović, do bramki gości trafił głową. Serb się nawet nie cieszył z tego gola, pobiegł sprintem na własną połowę, żeby jak najszybciej zacząć od środka. Gdyby wszyscy w jego zespole mieli takie nastawienie, to może inaczej grałaby Legia. Dziś drużynie brakuje przede wszystkim napastnika, który zrobiłby coś więcej, niż tylko skupiał się na pilnowaniu linii spalonego. Tomas Necid jest na razie bezproduktywny z przodu, nie stwarza żadnego zagrożenia, mało pomaga w rozgrywaniu akcji, nie oddaje strzałów.
A Termalica, jak chyba żaden inny zespół ekstraklasy, regularnie przyjeżdża do stolicy i dyktuje gospodarzom swoje warunki. Jeszcze dwa lata temu mieszkańcy Warszawy mylili tę drużynę z jaszczurką, w niedzielę to Legia była jak zamknięta w terrarium.
Legia Warszawa - Termalica 1:1 (1:1)
0:1 - Samuel Stefanik 22'
1:1 - Miroslav Radović 37'
Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Michał Kopczyński (81. Waleri Kazaiszwili), Thibault Moulin - Guilherme (81. Michał Kucharczyk), Vadis Odjidja-Ofoe, Miroslav Radović - Tomas Necid (63. Kasper Hamalainen).
Termalica: Krzysztof Pilarz - Patryk Fryc, Przemysław Szarek, Artem Putiwcew, Guilherme Sitya - David Guba, Samuel Stefanik (81. Wołodymyr Kowal), Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz, Patrik Misak (46. Roman Gergel) - Vladislavs Gutkovskis.
Widzów: 14 163
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Zabrakło nam spokoju