Dwa oblicza Motoru - relacja z meczu Motor Lublin - GKS Jastrzębie

Z podziału punktów zadowoleni byli tylko goście. Lublinianie do ostatniego gwizdka sędziego starali się zdobyć zwycięską bramkę, lecz nie grzeszyli skutecznością. Udało się im jednak przełamać niemoc strzelecką, trwającą 489 minut.

Motor ambitnie podszedł do pierwszego meczu w bieżącym roku na własnym boisku i już w 4. minucie objął prowadzenie. Łukasz Misztal mocno kopnął piłkę w okolice pola karnego gości, dotarła ona do Kamila Oziemczuka, który bez zastanowienia uderzył z woleja i futbolówka ugrzęzła w siatce. - Trochę mnie zaskoczył, ale przede wszystkim bardzo pięknie uderzył - komplementuje Jakub Kafka.

Z czasem do głosu doszli gracze z Jastrzębia, częściej posiadali piłkę i konstruowali ciekawe akcje. W 9. minucie po dwójkowej akcji Jarosława Wieczorka z Robertem Żbikowskim, płasko uderzał ten drugi, ale Przemysław Mierzwa przytomnie obronił.

Gospodarze największe zagrożenie stwarzali po długich podaniach z głębi lub stałych fragmentach gry. Po raz kolejny potwierdziło się, że kombinacyjna gra nie jest ich mocną stroną. W 24. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Dawid Ptaszyński, obrońcy nie upilnowali Kamila Króla, który głową uderzył w poprzeczkę. Kilka minut później Oziemczuk otrzymał podanie na wolne pole, lecz na 20. metrze uprzedził go Kafka.

Po pół godzinie gry dominacja GKS-u nie podlegała dyskusji. Najpierw w 32. minucie lewą stroną boiska przedarł się Wieczorek, lecz z jego wrzutką minęli się dwaj koledzy. Nie całe 60 sekund później goście dopięli swego. Żbikowski zagrał prostopadłą piłkę do Daniela Ferugi, ten dużo szybciej ruszył do futbolówki od rywali i bez trudu pokonał Mierzwę. Jeszcze przed przerwą wiele razy zamęt w defensywie Motoru siał Żbikowski wraz z Krzysztofem Kukulskim, jednak wynik nie uległ już zmianie.

Po zmianie stron goście szybko oddali pole Motorowi, który starał się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sporo ożywienia w akcje Motoru wniósł Bartłomiej Niedziela. Już w 50. minucie otrzymał on zaskakujące podanie, po błędzie defensywy, ale ostatecznie dał się zatrzymać Witoldowi Cichemu. 120 sekund później posłał piłkę obok bramki. Próbował także wywalczyć rzut karny, lecz zakończyło się to dla niego żółtą kartką.

GKS próbował swojej szansy w grze z kontry, jednak również z tym miał problemy. Co prawda, defensywie lublinian zdarzały się błędy, ale rywale nie potrafili ich wykorzystać. Natomiast niewiele brakowało, aby stracili drugiego gola. W 70. minucie w pole karne gości dośrodkował Damian Falisiewicz, kapitalnie na piłkę nabiegał Oziemczuk i trafił w poprzeczkę. Futbolówka spadła pod nogi Kamila Króla a ten posłał ją ponad poprzeczką z 5. metrów! - Takie sytuacje po prostu trzeba wykorzystywać - żałuje Karol Drej.

Goście wydawali się być usatysfakcjonowani podziałem punktów i nie starali się za wszelką cenę zdobyć kolejnego gola. Motor dążył do objęcia prowadzenia, lecz Kafka nie dał się już zaskoczyć. W końcówce kilka razy kapitalnymi interwencjami uratował drużynę przed stratą bramki. - Napastnik jest od strzelania bramek a bramkarz od bronienia - skromnie mówi Czech.

Motor Lublin - GKS Jastrzębie 1:1 (1:1)

1:0 - Oziemczuk 4'

1:1 - Feruga 33'

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Misztal, Ptaszyński, Maciejewski, Falisiewicz - Drej, Maziarz (66' Mielniczuk) - Rafał Król (80' Syroka), Oziemczuk, Piotrowicz (46' Niedziela) - Kamil Król.

GKS Jastrzębie: Kafka - Gill, Cichy, Wiśniewski (56' Wawrzyczek), Wrześniak (78' Woźniak) - Feruga (80' Swarzyński), Wieczorek, Staniek, Kukulski - Janecek, Żbikowski.

Żółte kartki: K. Król (Motor) oraz Woźniak (GKS).

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Widzów: 2000.

Najlepszy piłkarz Motoru: Kamil Oziemczuk.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Jakub Kafka.

Piłkarz meczu: Kamil Oziemczuk.

Komentarze (0)