Robert Lewandowski nie przypominał samego siebie. Zamiast zdecydowanie dwa razy skończyć akcje, on podawał, przekładał piłkę. W pierwszej z nich do piłki dopadł Łukasz Piszczek, ale któryś z obrońców już wybił tuż sprzed linii. Za chwilę Lewandowski dał się wykazać bramkarzowi, który zabrał mu piłkę spod nóg. To musiał być gol, a Polska powinna już odebrać gospodarzom wszelką ochotę na grę. Przecież prowadziliśmy. Chwilę później w nasze pole karne dośrodkował Damir Kojasević, a Stefan Mugosa mocnym strzałem głową pokonał Łukasza Fabiańskiego.
I czarnogórski kocioł ożył. W 83. minucie na szczęście zgasł ponownie. Uciszył go Łukasz Piszczek.
Był taki cichy przez godzinę. W 40. minucie początkowo było groźnie, bo faul Stefana Savicia mógł przypominać brutalny atak na Roberta Lewandowskiego, jaki kiedyś przypuścił na niego Szkot Gordon Greer. Nasz kapitan wyskoczył z impetem w powietrze po uderzeniu rywala, mocno spadł na ziemię i skręcał się z bólu. Tym jednak razem skończyło się tylko na strachu. Lewandowski za to wstał, przymierzył z rzutu wolnego i powtórzył to, co ostatnio robi w ten sposób w Bayernie Monachium. Nie dał bramkarzowi żadnych szans.
Juergen Klopp, jego były trener w Borussii Dortmund, śmiał się kiedyś, że na jakieś osiem tysięcy prób Lewandowski z rzutów wolnych strzelił trzy gole. Ale także to właśnie on uznał, że może warto wesprzeć Polaka i kazać mu ćwiczyć tę nową broń. I Lewandowski zaczął trenować. Ostatnio w Bayernie Monachium, a teraz w końcu w reprezentacji widzimy efekty tej kluczowej decyzji.
ZOBACZ WIDEO Bajeczny gol i hat-trick Paulinho. Zobacz skrót meczu Urugwaj - Brazylia [ZDJĘCIA ELEVEN]
To był niezwykle ważny gol, niemal do szatni. Ale też podkreślający, że Polacy od pierwszego gwizdka byli od Czarnogórców lepsi. To miał być bałkański kocioł, ale w tym przed meczem podgrzewali tylko miejscowi fanatycy. Racami na mieście, nie na stadionie, jak to mieli do niedawna w zwyczaju. Drużyna Ljubisy Tumbakovicia tymczasem przez całą pierwszą połowę w zasadzie nie zagroziła poważnie bramce Łukasza Fabiańskiego. Raz to zrobiła po stałym fragmencie, gdy nasz bramkarz popisał się refleksem po główce Beciraja z bliska. A tak piłkę przede wszystkim mieli Polacy, którym - swoją drogą - też ciężko było przedostać się pod bramkę rywali.
Jednak gdy już nasi pograli kombinacyjnie, to sytuacje mieli. Tak jak na początku, gdy przed bramkarzem znalazł się Kamil Grosicki, ale potem Piotr Zieliński.
Długo wydawało się, że jedyna bramka, jaka padnie w tym meczu, to ta reprezentacyjna, powitalna przy której reprezentanci stali w czasie hymnów. Organizatorzy mieli potężne problemy, aby ją postawić. Ciągle upadała.
Adam Nawałka ostatecznie zdecydował się na system gry z jednym napastnikiem. W środku pola zagrali się Krzysztof Mączyński, Karol Linetty i Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli jest bardzo pewny siebie, twierdzi że jest gotów poprowadzić grę kadry.
Wiadomo, że Polska do każdego meczu musi być przygotowana zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym. Taktycznie więc przez godzinę było dobrze, bo żywiołowi gospodarze zostali rozbrojeni. Mentalnie też do czasu było nieźle - nasi nie dawali rywalowi szansy, żeby się na nich rzucił. Jeśli komuś puszczały nerwy, to piłkarzom gospodarzy.
No ale potem, gdy Czarnogóra strzeliła gola, zaczęło być nerwowo po naszej stronie. Nagle pomnożyły się dośrodkowania w nasze pole karne, niesieni dopingiem gospodarze zaatakowali. Role się odwróciły, teraz już gra toczyła się na połowie naszej drużyny. Z boiska zszedł kontuzjowany Michał Pazdan. Pomysłem Nawałki na odparcie tych ataków było wprowadzenie drugiego napastnika Łukasza Teodorczyka.
W 83. minucie Polacy przeprowadzili kapitalną akcję. Piotr Zieliński cudownie podał na prawą stronę do Łukasza Piszczka, a ten przelobował Mladena Bożovicia. I głośno było już tylko w polskim sektorze.
Wygraliśmy niezwykle trudny mecz na boisku wicelidera. Na półmetku eliminacji zdecydowanie prowadzimy. Na dodatek zremisowały bezbramkowo Rumunia z Danią. Dzięki temu mamy 6 punktóww przewagi nad kolejną reprezentacją.
Uczmy się cyrylicy, bo pewnie pojedziemy do Rosji.
Teraz będzie już z góry.
Czarnogóra - Polska 1:2 (0:1)
0:1 - Robert Lewandowski 40'
1:1 - Stefan Mugosa 63'
1:2 - Łukasz Piszczek 83'
Żółte kartki: Stefan Savić, Marko Vesović, Aleksandar Sofranac - Kamil Glik
Czarnogóra: Mladen Bozović - Adam Marusić (Mirko Vucinić 92), Stefan Savić, Aleksandar Sofranac, Filip Stojković - Aleksandar Scekić (Ljuka Djordjević 81), Nikola Vukcević, Marko Vesović, Damir Kojasević (Mirko Ivanić 81) - Stefan Mugosa, Fatos Beciraj
Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Karol Linety (Łukasz Teodorczyk 78), Krzysztof Mączyński (Thiago Cionek 92), Jakub Błaszczykowski, Kamil Grosicki (Sławomir Peszko 93), Piotr Zieliński - Robert Lewandowski
Żółte kartki: Stefan Savić, Marko Vesović
Sędzia: Viktor Kasai
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)
SZKODA NA TO PIENIĘDZY TFUUU
JAK MOŻNA TYLE KASY W TAKIE COŚ POMPOWAĆ
TO LEPIEJ NA BIEDNYCH DAĆ NA TYCH CO TYCH PIENIĘDZY POTRZEBUJĄ
MAMY SUKCESY W Czytaj całość