WP SportoweFakty: Co się stało z KGHM Zagłębiem Lubin w ostatnich kolejkach? Nikt się nie spodziewał tego, że będziecie dostarczycielem punktów.
Filip Starzyński: Na pewno nie tak sobie to wszystko wyobrażaliśmy. Dla sztabu i drużyny jest to dobre pole do analizy. Trzeba wyciągnąć wnioski, bo sezon się jeszcze nie kończy. Mamy słabszy okres, ale można coś jeszcze zrobić.
Co dla was oznacza 11 punktów do czwartego miejsca? Czy teraz trzeba już patrzeć tylko w dół tabeli?
- Jest duży ścisk i walka o ósemkę będzie do końca. My byśmy chcieli sobie zapewnić ten awans jak najszybciej. Są jeszcze trzy mecze ligowe, podział punktów. Jest jeszcze trochę do ugrania w tym sezonie.
Pocieszeniem jest to, że wciąż zajmujecie jednak piąte miejsce w ligowej tabeli.
- Jest niestety trochę straty do czwartego miejsca, ale naszym celem jest awans do ósemki. Wówczas będzie można weryfikować te cele.
ZOBACZ WIDEO AS Roma wygrała mecz polskich bramkarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czego zabrakło wam do wygranej podczas ostatniego meczu w Gdańsku?
- W pierwszej połowie nie prezentowaliśmy się tak, jak byśmy chcieli. Byliśmy mniej skoncentrowani i nie potrafiliśmy kontrolować piłki. W drugiej części spotkania wyglądało to trochę lepiej, ale trzeba zagrać dobrze cały mecz, niż 20 minut, żeby wygrać.
Z czego wynikał fakt, iż podczas spotkania było tyle spalonych?
- Chcieliśmy mocno ruszyć w drugiej połowie, a gdańszczanie często nas łapali na pułapki offsidowe. Nie mieliśmy nic do stracenia i przez 20-25 minut w miarę to wyglądało. W samej końcówce znów siedliśmy. Szkoda tego meczu, ale Lechia zasłużenie wygrała.
Co musicie poprawić w waszej grze, by się w końcu przełamać?
- Brakuje nam w ostatnich meczach wykończenia i jakości. Nie dopisuje nam też szczęście. W poprzedniej rundzie, czy sezonie ono było. Musimy się spiąć, bo nie wygląda to dobrze.
Czy da się to odmienić z tygodnia na tydzień?
- Na pewno tak, ale to rola sztabu i drużyny w naszym gronie. Mamy kilka dni na poprawę pewnych rzeczy.
Jak się pan czuje w momentach, gdy mimo porażek, zbiera pan pozytywne recenzje za swoją grę?
- Ja zawsze się liczę ze zdaniem trenera i nie mnie to oceniać. Nam najbardziej potrzebne są teraz punkty. Jak byśmy zapewnili sobie awans w meczu z Ruchem, czy jeszcze wcześniej, to drużynie by się grało łatwiej. Ja nie patrzę na indywidualne występy, tylko na wynik drużyny.
Co się zmieniło w tej lidze, że cztery pierwsze drużyny tak mocno odjechały reszcie stawki?
- Na pewno prezentują one bardzo dobry poziom i ciężko się z nimi gra. Te drużyny są jednak do ogrania. My potraciliśmy z nimi głupio punkty i możemy tego żałować.
Rozmawiał Michał Gałęzewski