Musimy wyjść na spotkanie i walczyć do upadłego - rozmowa z Marcinem Zającem, piłkarzem Ruchu Chorzów

Sytuacja Ruchu Chorzów w tabeli ekstraklasy pomału zaczyna się robić nerwowa. - Znowu nam się skomplikowała sytuacja w lidze - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marcin Zając, gracz Niebieskich. W poniedziałek chorzowianie podejmować będą Śląsk Wrocław w meczu Pucharu Ekstraklasy. Dla Ruchu priorytetem jest jednak utrzymanie się w lidze.

Artur Długosz: W meczu ze Śląskiem Wrocław Ruch Chorzów zagrał dwie zupełnie inne połowy. Przed drugą częścią gry nie zmieniliście taktyki? Nie mieliście się bardziej cofnąć i oczekiwać na kontrataki?

Marcin Zając: Właśnie mieliśmy grać tak, jak w pierwszej połowie, wysoko. Ta gra w pierwszej części meczu, w pierwszych minutach nam wychodziła. Śląsk nie mógł rozwinąć skrzydeł. Nie mieli zbyt wielu sytuacji poza tymi Marka Gancarczyka. Wtedy mieliśmy kłopoty, a tak to wszystko mieliśmy pod kontrolą. W drugiej odsłonie meczu mieliśmy zagrać podobnie, niestety tak jak mówię daliśmy się zepchnąć, a Śląsk ma bardzo dobry środek pola na czele z Sebastianem Milą. On te piłki bardzo fajnie dogrywał do zawodników i z tego tworzyły się sytuacje. Niestety nie mogliśmy w drugiej połowie przytrzymać futbolówki, żeby zagrać spokojniej.

Co miało być kluczem do zwycięstwa w meczu ze Śląskiem Wrocław? Odcięcie Sebastiana Mili czy odcięcie skrzydeł?

- Nie skupialiśmy się na pojedynczych zawodnikach. Mieliśmy grać swoje, mieliśmy wyznaczoną taktykę na to spotkanie. W pierwszej części meczu realizowaliśmy wszystkie te założenia, a w drugiej niestety już nie bardzo.

Śląsk nawet przed rundą wiosenną uważany był za jeden z zespołów mogących zawojować ligę, a tymczasem tej drużynie nie wiedzie się ostatnio zbyt dobrze. Nie było to zbyt wczesne kreowanie faworyta?

- Trudno powiedzieć. Na pewno Śląsk był dużą niespodzianką w pierwszej rundzie. Wrocławianie rozgrywali fajne mecze. Teraz wpadli na silnego u siebie, nikt się tego na pewno nie spodziewał. Przegrali z Polonią Warszawa. Nadal jest to ciekawa, fajna drużyna, która będzie zdobywała punkty. Na pewno te ekipy z czuba tabeli nie odpuszczą. Każdy chce grać w pucharach, każdy chce się pokazać w Europie. Śląskowi będzie trudno.

Kiedy nadejdzie taki okres, kiedy Ruch będzie walczył o europejskie puchary?

- Teraz skupiamy się na tym, żeby walczyć o punkty i utrzymać się w ekstraklasie.

Co będzie dla was priorytetem? Jak najwyższe miejsce w lidze, Puchar Polski czy Puchar Ekstraklasy?

- Chcielibyśmy mieć jak najwyższe miejsce w lidze, ale priorytetową sprawą jest zdobywanie punktów i utrzymanie bezpiecznej odległości od tych zespołów, które będą broniły się przed spadkiem.

Ale za Puchar Ekstraklasy są pieniądze, a Puchar Polski daje możliwość gry w europejskich pucharach...

- No tak, ale za utrzymanie w lidze i grę w ekstraklasie są myślę większe pieniądze niż za te sprawy pucharowe.

A prestiż?

- Prestiż, tak... Ekstraklasa to jest prestiż. Na tym musimy się najbardziej skupić, a w ostatnich meczach nie idzie nam zbyt dobrze.

Co było główną przyczyną porażki z Odrą Wodzisław? Na własnym boisku z takimi drużynami jak Odra Ruch raczej powinien wygrywać...

- Ale my przegraliśmy. Nie wiem czego zabrakło. Nie chciałbym wracać do tego meczu, ja nie miałem możliwości dłużej grania. Na pewno Odra miała nóż na gardle. Znajdowała się w dolnym rejonie tabeli, oni musieli wygrać. My, wiadomo, gramy u siebie to musimy zdobywać punkty. Tego nie zrobiliśmy i szkoda. Znowu nam się skomplikowała sytuacja w lidze.

Teraz przed Ruchem co prawda mecz w Pucharze Ekstraklasy, ale jakie macie nastawienie przed kolejnym spotkaniem ligowym? Dobra gra we Wrocławiu pomoże?

- Miejmy nadzieję, że tak, chociaż ostatni mecz w pucharze pokazał, że zagraliśmy fajne spotkanie, a w lidze znowu tego nie potwierdziliśmy. Miejmy nadzieję, że ten ostatni mecz zmieni coś w naszym podejściu, w naszej grze w ekstraklasie.

Nie chodzi tutaj może o kwestię psychiki? Do spotkań pucharowych podchodzicie na luzie, nie grozi wam to, że jeżeli przegracie to stracicie punkty i pojawi się widmo spadku z ligi?

- No tak, ale musimy sobie z tego zdawać sprawę, że wszyscy jesteśmy zawodowcami i chcemy grać w tej najwyższej klasie rozgrywkowej i nie ma tak, że wychodzimy na mecz i jeden czy drugi będą się bali, że źle kopną piłkę. Po prostu musimy wyjść na spotkanie i walczyć do upadłego, bo priorytetową sprawą jest zostać w ekstraklasie i tego musimy się trzymać.

Według pana Ruch spokojnie utrzyma się w lidze czy będzie nerwówka do ostatnich kolejek?

- Chciałbym, żeby ta sprawa rozstrzygnęła się w najbliższych kolejkach, żebyśmy mieli spokój. Tego nie mogę zapewnić i tego nie mogę obiecać, bo co chwila każda kolejka przynosi dużo niespodzianek.

Komentarze (0)