Adam Godlewski
Zwłaszcza że teraz biało-czerwonych – którzy wspięli się na 11.,
najwyższą w historii, pozycję w rankingu FIFA – czekają już tylko dwa wyjazdy. Do Kopenhagi i Erywania, gdzie zresztą także wystąpią w roli faworytów.
Adam Nawałka mógłby więc w drugiej części kwalifikacji poeksperymentować, poszukać alternatywnego ustawienia - a przecież przed spotkaniem z Niemcami w 2014 roku ćwiczył schemat z trzema stoperami - ewentualnie sprawdzić rezerwowych. Pytanie jednak, czy - skoro wyniki się zgadzają - jest sens mieszać w składzie lub strategii. Nawet jeśli gra, poza wyjazdowym spotkaniem z Rumunią, pozostawiała długimi fragmentami sporo do życzenia, zaś główną przypadłością stało się utrzymanie koncentracji przez pełne 90 minut.
- Nawałka spróbował ligowego dżemu już na początku kadencji i bardzo szybko przekonał się, że na salony z takim wiktuałem nie ma sensu się pchać. Bo do międzynarodowego poziomu naprawdę dużo brakuje. Dlatego nigdy później już tak mocno nie eksperymentował. I bardzo dobrze! - uważa Czesław Michniewicz, były trener m.in. Lecha Poznań, Jagiellonii, Zagłębia Lubin i Bruk-Betu Termaliki.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok
– Obecna reprezentacja podoba mi się przede wszystkim za... spokój. Tak, tak - niezależnie przecież od tego, co działoby się na boisku, i tak kibice mogą być spokojni o dobre zakończenie. Nawet gdy gramy gorzej, wynik z reguły na koniec i tak jest satysfakcjonujący. Kiedy ogłaszane są powołania, brakuje zaskoczeń, w drużynie narodowej nastała wreszcie stabilizacja. Trener doskonale wie, co chce grać i kim. Tyle że w kadrze nie ma świętych krów. Jeśli piłkarze mają problemy z meczowym rytmem, ewentualnie są w słabszej formie - wypadają z jedenastki. A jeśli dzieje się tak w przypadku Grześka Krychowiaka, to w sukurs trenerowi przychodzi los - dodaje.
I kontynuuje: - Szczęście w naszym zawodzie jest jednak nieodzownym elementem, nie ma więc sensu czynić z tego powodu zarzutu selekcjonerowi. Zresztą kto spośród zawodników, którzy nie byli w minionych miesiącach powoływani, prezentuje reprezentacyjny poziom? Może jedynie Marcin Kamiński, silny, wysoki stoper, który jako gracz lewonożny dałby nowe możliwości przy konstruowaniu bloku obronnego. Tyle że trener Nawałka od początku zakładał, że jest to potencjalny kadrowicz. Ze zdrowiem chama.
Głównym zarzutem kierowanym pod adresem selekcjonera przez dziennikarzy jest jego (nie)medialność. Podczas wystawiania not Nawałce w redakcji "PN" na półmetku kwalifikacji MŚ nikt nie wystawił w tym punkcie selekcjonerowi wyższej oceny niż mierna, co jednak nikogo nie powinno dziwić. Nie dość, że trener drużyny narodowej nie udziela wywiadów, to dodatkowo na konferencjach prasowych – mimo że ma bogaty, kwiecisty język – posługuje się głównie frazesami.
Kolejne spotkania są kalką poprzednich, a motto Nawałki to: tajne przez poufne. Tyle że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. To, co w odbiorze reportera stanowi najpoważniejszą wadę selekcjonera, przez innego szkoleniowca jest uważane za atut.
- Nawałka nie lata po mediach, nie daje sprzecznych komunikatów, nie wygaduje głupot, z których musiałby się wycofywać. Koncentruje się na pracy i właśnie tak to powinno wyglądać - uważa Michniewicz. - Różni się, zresztą nie tylko pod tym względem, od choćby Franciszka Smudy. Teraz mamy przygotowane różne warianty ustawienia, podczas gdy przed finałami Euro 2012 była tylko żelazna jedenastka, a już dwunasty zawodnik stanowił raczej zbędny dodatek. Teraz, nawet jeśli coś z boku się nie podoba, możemy po prostu selekcjonerowi zaufać. Udowodnił bowiem, nie raz, nie dwa, a nawet nie trzy, tylko jeszcze więcej, że jeśli podejmuje niepopularne kroki, to i tak dobrze wie, co robi.
(...)
[b]CAŁY ARTYKUŁ DO PRZECZYTANIA W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".
[/b]