Parish przekonuje, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej to "fantastyczna okazja dla angielskiego futbolu". Według prezesa Crystal Palace napływ piłkarzy z państw wspólnoty do tamtejszych klubów sprawił, że młodzi piłkarze z Anglii, Szkocji, Walii, Irlandii Północnej czy Irlandii mieli mniejsze możliwości rozwoju. Teraz ma się to zmienić.
Według zasad panujących w Premier League każdy klub musi posiadać w pierwszej drużynie co najmniej ośmiu piłkarzy wychowanych w kraju.
- Zdarzały się sytuacje, że wśród tych ośmiu wychowanków nie było Anglików. Dzięki Brexitowi to się zmieni. Każdy klub będzie miał obowiązek, by z tej ósemki co najmniej pięciu lub sześciu było Anglikami. Przed nami fantastyczna okazja - dodał - powiedział Parish.
Dotychczas panujące zasady były problemem również dla kolejnych selekcjonerów reprezentacji Anglii. Łatwość w pozyskiwaniu zagranicznych piłkarzy do Premier League sprawiała, że zaczęło brakować miejsca dla Anglików. Bywały sytuacje, że selekcjoner powoływał kadrę, w której niewielki procent piłkarzy mógł liczyć na regularne występy w klubach.
ZOBACZ WIDEO Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?
Parish przy okazji odniósł się do rywalizacji z silniejszymi klubami. - 14-latek nie powinien przenosić się z Crystal Palace do Manchesteru City czy Chelsea. Powinien zostać i rozwijać się w swoim klubie. Jasne, że przychodzi czas kiedy większe kluby przychodzą po zawodników, ale powinny sprowadzać piłkarzy, gdy ci są na to gotowi - przyznał.
Crystal Palace zajmuje 16. miejsce w Premier League. W zespole prowadzonym przez Sama Allardyce'a jest miejsce dla angielskich piłkarzy, z których najczęściej grają Joel Ward, James Tomkins, Scott Dann, Martin Kelly, Andros Townsend i Jason Puncheon.