- Analiz jest tyle, że można od nich zgłupieć. Dlatego ja powiedziałem sobie tylko jedno: chcę wygrać z Ruchem, a cała reszta ułoży się sama - stwierdził doświadczony pomocnik.
Podopieczni Nenada Bjelicy wrócili ostatnio do równowagi, rozgrywając bardzo dobry mecz z Wisłą Płock i zwyciężając aż 3:0. - To było takie spotkanie, w którym wszystko szło właściwie od 1. do 90. minuty. Nie uważam jednak, że wcześniej byliśmy w dołku. Dwa razy zremisowaliśmy i raz przegraliśmy w trudnych dla nas okolicznościach. Mieliśmy w tych meczach trochę kłopotów w ofensywie, lecz rozglądając się po szatni, nie zauważyłem, by ktokolwiek spuszczał głowę - dodał Łukasz Trałka.
Najbliższy rywal Kolejorza, Ruch Chorzów jest w specyficznej sytuacji. Po raz ostatni na jego ławce zasiądzie Waldemar Fornalik. Jak to wpłynie na Niebieskich? - Są dwa wyjścia. Bywa, że drużyna jest rozbita i idzie jej gorzej, ale może się też zdarzyć, że mobilizacja będzie większa niż zwykle, bo zawodnicy zechcą zagrać dla trenera, z którym długo pracowali. Pamiętajmy poza tym, że Ruch po prostu potrzebuje punktów, bo walczy o utrzymanie - zaznaczył.
W 30. kolejce Lotto Ekstraklasy wszystkie spotkania odbędą się równolegle. Czy lechici będą mieć podgląd na inne wyniki? - Na pewno w przerwie nikt nie będzie patrzył w telefon, bo za to są kary. Nie sądzę też, żeby na ławce ktoś to gorączkowo sprawdzał. Nie będziemy dostosowywać swojej gry do tego, co się dzieje na innych stadionach - zakończył Trałka.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok