Howard Webb. Donald Tusk chciał go "zabić", nienawidziło go pół Anglii. A i tak był najlepszy

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta

Finał Hiszpania - Holandia był starciem brutalnym, brzydkim, obfitującym w kartki. Jeszcze w pierwszej połowie arbiter źle ocenił wejście Nigela de Jonga w Xabiego Alonso. Holender zaatakował wyprostowaną nogą Hiszpana w klatkę piersiową. Webb nawet przez chwilę nie myślał o wlepieniu "czerwa", ale już w przerwie sprawa była jasna. Jeden z asystentów wyciągnął w szatni telefon komórkowy, na którym było kilkanaście wiadomości z Anglii od kolegów po fachu: Tam powinna być czerwona kartka...

Webb po ostatnim gwizdku (Hiszpanie wygrali 1:0 po dogrywce) był załamany, chciał uciekać do szatni tuż po odebraniu pamiątkowego medalu z rąk Seppa Blattera, szefa FIFA. Bał się nawet, że tym meczem złamał sobie sędziowską karierę. Po powrocie do Anglii nie chciał analizować swojego występu, zrobił to dopiero po kilku dniach. I ku swojemu zdziwieniu ocenił, że nie wypadł wcale tak źle. Rzecz jasna poza złą oceną zagrania w stylu kung-fu. - Gdybym miał wtedy możliwość zobaczenia powtórki wideo, na pewno pokazałbym Holendrowi czerwoną kartkę - uważa teraz Webb.

Nienawiść jak chleb powszedni

Choć przez swoich szefów, zarówno w kraju jak i w UEFA i FIFA, uważany był za absolutny top, z kibicami i dziennikarzami bywało różnie, przeważnie źle. Gdy został wyznaczony jako sędzia wielkiego finału Champions League, Alan Brazil na antenie "Talksport" nie dowierzał, że to właśnie Webb poprowadzi najważniejszy, klubowy mecz roku. - To szokujący facet, nie dorasta do standardów - mówił.

- Twoje zdrowie, Alan, ty żałosna ci** - pomyślał słuchający tamtej audycji Webb.

Kwintesencją życia sędziego jest sytuacja z pierwszego, ligowego meczu po powrocie z mistrzostw świata w RPA. Webb podczas rozgrzewki został nagrodzony brawami na stojąco przez kibiców West Bromwich Albion. Po kilkudziesięciu minutach, gdy arbiter podjął kontrowersyjną decyzję przeciwko WBA, ten sam sektor zaintonował piosenkę: - Spieprzyłeś World Cup!

Zresztą, o nienawiści, pretensjach oraz zarzutach (rzecz jasna absurdalnych) nieuczciwości Webba można by napisać osobną książkę. Szczególnie jeśli chodzi o Manchester United, któremu sędzia w opinii wielu sprzyjał. To efekt kilku meczów, w których Webb pomylił się na korzyść Czerwonych Diabłów. Sam jednak zaznacza, że z Aleksem Fergusonem nie łączyło go w zasadzie nic, a jeśli już miał z nim przyjemność, to raczej należałoby dodawać określenie "wątpliwą".

Jednym z przykładów był mecz z 2010 roku United - Liverpool, gdy Ferguson na oczach kibiców zarzucił Webbowi stronniczość i słabość do Liverpool'u (przypomniał film, na którym w jednej ze scen Webb dyryguje orkiestrą grającą "You'll never walk alone"). Webb wściekły zaciągnął Fergusona do szatni, krzycząc tłumaczył menedżerowi, że miłość do The Reds jest mu obca. Menedżer Czerwonych Diabłów spokojnie odparł wówczas: - Jasne, to oczywiste. Przecież wiem, że kibicuje pan jedynie Rotherham.

Ferguson chciał jedynie zrobić show, zagrać na emocjach. Jak zresztą wielokrotnie się to zdarzało, co w książce Webba jest doskonale opisane.

Po zakończeniu niezwykle bogatej kariery (trudno znaleźć sędziego, który na swoim koncie miałby więcej meczów o tak wielką stawkę) w 2014 roku Webb najpierw współpracował z angielskim związkiem piłki nożnej, później był odpowiedzialny za rozwój sędziów w Arabii Saudyjskiej. Aktualnie pracuje w Stanach Zjednoczonych i jest odpowiedzialny za wprowadzenie systemu VAR (video assistant referee) w lidze MLS.

Niedawno zresztą w polskich mediach (tygodnik "Piłka Nożna") pojawiły się plotki, jakoby Webb zaproponował lukratywny kontrakt polskiej gwieździe arbitrażu, Szymonowi Marciniakowi. Polak miałby prowadzić mecze w MLS i zarabiać miliony, jednak w najbliższym czasie nie ma na to raczej szans. Przynajmniej do momentu, w którym Polak będzie piął się po szczeblach kariery na europejskiej scenie. Tak, jak swego czasu jego serdeczny przyjaciel i jeden z mentorów, Howard Webb.

***

Pisząc ten tekst wspomagałem się autobiografią Howarda Webba, która w ostatnich dniach trafiła w Polsce do sprzedaży i którą sam autor intensywnie promował podczas spotkań z kibicami zarówno w Warszawie, jak i w Poznaniu. Rzecz jasna wykorzystałem zaledwie kilka procent treści. Książka zawiera w sobie dziesiątki, jeśli nie setki anegdot, wspomnień, dokładnych opisów sytuacji oraz rozmów z największymi postaciami światowego futbolu, rzucających często zupełnie nowe światło na wydarzenia, którymi żył cały piłkarski świat. Napisać, że to jedna z najlepszych autobiografii sportowych, jakie w życiu przeczytałem, oraz że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana piłki nożnej, to jak nic nie napisać.

Czy Howard Webb był najlepszym sędzią swoich czasów na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×