To spotkanie awizowane było już od bardzo dawna jako hit kolejki. Tłumy kibiców jeszcze długo przed otwarciem kas czekały na zakup biletów, bo było pewne że tych braknie. Zainteresowanie spotkanie z Zagłębiem było ogromne, wszak lubinianie to bezpośredni rywal Podbeskidzia do walki o awans. Pełny stadion, piękna oprawa prezentowana przez kibiców Górali i pierwszy gwizdek. Zaczęło się!
Już od pierwszych minut kibice Podbeskidzia tkwili w osłupieniu. Jak zespół, który fatalnie wystartował w pierwszych dwóch kolejkach i dość szczęśliwie zremisował w Kielcach pokazuje tak wysoki poziom? Jeszcze nie minęło 60 sekund, a bielszczanie stworzyli sobie pierwszą dogodną sytuację. Świetnie współpracował ze sobą duet szybkich zawodników Krzysztof Chrapek - Mieczysław Sikora. W 6. minucie Krzysztof Zaremba był bliski pokonania bramkarza gości, jednak przy ekwilibrystycznym strzale zabrakło szczęścia i ostatecznie napastnik nie trafił w piłkę.
Praktycznie co minutę sunęły groźne ataki Górali, które jednak nie przynosiły zdobyczy bramkowej. Goście odważniej zagrali w 12. minucie, kiedy Michała Golińskiego w ostatniej chwili zablokowali na obrońcy Podbeskidzia i bramkarz Łukasz Merda. Jedna akcja to było jednak za mało, by postraszyć solidnych Górali. Bielszczanie dominowali na boisku w każdym aspekcie, świetnie współpracowały wszystkie formacje.
Fantastyczna postawa Podbeskidzia udokumentowana została w 24. minucie. Do piłki dogranej z lewej strony przez Sikorę najwyżej wyskoczył Paweł Żmudziński i piękną główką pokonał bramkarza gości. Kilka minut później trybuny znów mogły oszaleć, jednak tym razem Chrapek minimalnie przestrzelił. W 38. minucie powinno być 2:0. Krzysztof Zaremba otrzymał świetne prostopadłe podanie, lecz będąc w sytuacji sam na sam z Aleksandrem Ptakiem fatalnie spudłował.
W końcówce pierwszej części goście starali się zdobyć wyrównującą bramkę, lecz bielska defensywa i Łukasz Merda dzielnie bronili dostępu do swojej bramki. Wynik do przerwy był najmniejszym wymiarem kary, jaki mógł spotkać ekipę Miedziowych, która nie przypominała drużyny, o której tak głośno na zapleczu Ekstraklasy.
Druga połowa znów rozpoczęła się od szybkiego ataku Podbeskidzia w wykonaniu Krzysztofa Chrapka. Młody napastnik Górali biegał, biegał, aż wybiegał sobie bramkę. Wszystko miało miejsce w 56. minucie. Aktywny tego dnia Sławomir Cienciała dośrodkował piłkę z prawej strony boiska, w polu karnym świetnie do futbolówki wyskoczył filigranowy Chrapek i mocnym strzałem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi Zagłębia.
Nie minęło dziesięć minut, a najlepszy strzelec Górali miał już kolejne trafienie na swoim koncie. Chrapek tym razem wykorzystał sytuację sam na sam z Ptakiem. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i kibice oniemieli z radości! Tego zwycięstwa nie mogli lubinianie już wydrzeć.
Do końca meczu Chrapek z Sikorą mieli jeszcze kilka szans na podwyższenie wyniku, jednak za każdym razem brakowało albo dokładności, albo szczęścia. Goście z Dolnego Śląska przegrali nie pokazując dosłownie nic. Na dodatek Miedziowym nie wystarczyła zaliczka, jaką zdobyli w jesiennym meczu z Podbeskidziem i po sobotniej porażce Górale mimo takiej samej liczby punktów, plasują się oczko wyżej niż lubinianie.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - KGHM Zagłębie Lubin 3:0 (1:0)
1:0 - Żmudziński 24'
2:0 - Chrapek 56'
3:0 - Chrapek 66'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński, Sikora (90+2' Chmiel), Ocholeche (70' Matusiak), Jarosz, Żmudziński, Chrapek, Zaremba (84' Matus).
KGHM Zagłębie Lubin: Ptak - Kocot, Kapias, Jasiński, Costa, Hanzel (46' Stasiak), Jackiewicz (58' Micanski), Pawłowski, Plizga (78' Pires), Goliński, Kolendowicz.
Żółte kartki: Cienciała (Podbeskidzie) oraz Jasiński, Goliński, Kapias (Zagłębie).
Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).
Widzów: 3200.
Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Krzysztof Chrapek.
Najlepszy piłkarz Zagłębia: Michał Goliński.
Piłkarz meczu: Krzysztof Chrapek.