Mecz mógł się różnie ułożyć - komentarze po spotkaniu GKS Jastrzębie - Korona Kielce

Kielczanie po zaledwie remisie z GKS Jastrzębie nie mają zbytnich powodów do radości. Tym bardziej, że pretendent do awansu, Korona tej wiosny jeszcze nie wygrała. - Mieliśmy sporo sytuacji, których po prostu nie potrafiliśmy wykorzystać. Będziemy musieli nad tym popracować na treningach – mówił po spotkaniu zawiedziony pomocnik Korony, Jacek Kiełb.

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik

Jacek Kiełb (pomocnik Korony): Nie możemy tutaj na nic zwalać. Mieliśmy sporo sytuacji, których po prostu nie potrafiliśmy wykorzystać. Będziemy musieli nad tym popracować na treningach. Staraliśmy się z przodu zagrać szczególnie atakiem pozycyjnym. Jastrzębie jednak to wszystko przerywało w obronie. Dobrze dzisiaj tą defensywą sterował Jacek Wiśniewski. Z kolei oni nam tą piłkę później oddawali i ta gra była swego rodzaju ping-pongiem. Szkoda tego remisu, który akurat dla GKS jest dobry. Oni jeszcze nie przegrali, a my potrzebujemy tego zwycięstwa.

Jacek Markiewicz (obrońca Korony): Z przebiegu spotkania nie możemy być zadowoleni. Przyjechaliśmy przecież po trzy punkty. Jak widać rywale grają pod nas, a my nie potrafimy tego wykorzystać. Chociaż też zdarza się, że czołówka tabeli nie potrafi wygrać. Były sytuacje ku temu żeby zwyciężyć. Jednak szwankowała u nas skuteczność, a punkty zostały tutaj. W drugiej odsłonie chyba trochę nam się głowy zagrzały. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać i za bardzo poszliśmy do przodu. Stanu, w jakim jest tutaj murawa komentować nie będę. Mieliśmy zamiar pograć piłką, ale warunki nam na to nie pozwoliły. Nie wiem jeszcze jak inne wyniki dzisiejsze, ale na pewno z każdego punktu zdobytego na wyjeździe musimy się cieszyć. Jeśli poprawimy tą skuteczność to przy grze na zero z tyłu będzie dobrze. Teraz musimy wygrać u siebie, a na wyjeździe będziemy się starać zdobyć jakieś punkty. Mam nadzieję, że uda nam się tą ekstraklasę wywalczyć. A to czy Jastrzębie nam nie leży? Nie wiem, skoro GKS walczy o utrzymanie, o pieniądze od sponsora to nie mogło być mowy o odkładaniu nogi.

Mariusz Adaszek (pomocnik GKS): Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Korony. Mogli zdobyć bramkę, a na nasze szczęście tego nie zrobili. W drugiej odsłonie był już typowy mecz walki, który dla nas skończył się szczęśliwym wynikiem. Nasza gra ożywiła się w drugiej połowie, a co powiedział trener w szatni, tego nie wiem. Rozgrzewałem się na boisku. Na pewno to, że każdy gra dla siebie, dla kibiców. Nie zawsze jednak wychodzi. Po dzisiejszym meczu na pewno musimy cieszyć się z tego remisu.

Jarosław Wieczorek (pomocnik GKS): Ten mecz mógł się różnie ułożyć. Dobrze jednak, że mamy Jakuba Kafkę w bramce, który dzisiaj nam wybronił kilka groźnych sytuacji. Po przerwie mieliśmy za zadanie wyżej zaatakować. Boczni obrońcy Korony nie powinni mieć tyle swobody. Mieli szczególnie groźne właśnie te boczne sektory, stąd trener zwrócił nam na to uwagę. Trudno powiedzieć czy ten mecz to był zdobyty jeden punkt czy stracone dwa. Była przecież ta szansa Roberta Żbikowskiego z ostatnich minut. Nie mniej jednak z remisu jesteśmy zadowoleni.

Włodzimierz Gąsior (trener Korony): Za wszelką cenę staraliśmy się tutaj wygrać co było widoczne szczególnie w pierwszej połowie. Mieliśmy te sytuacje bramkowe, dwukrotnie bramkarz gospodarzy wybronił w sytuacjach bardzo trudnych. Podziwiam ten zespół gospodarzy, który mimo problemów jakie ma zostawił sporo zdrowia na boisku. Zagrał bardzo ambitnie. Wygrać chcieliśmy, ale jak nie idzie to nie idzie i w tej rundzie jeszcze nie zwyciężyliśmy. Chcąc się liczyć w walce o awans musimy kolejne spotkania już wygrywać. Nie poddajemy się i dalej chcemy ten awans zdobyć. Po takich wynikach jesteśmy mocno zestresowani, bo uciekają nam punkty. Mam nadzieję, ze w następnym meczu będzie o wiele lepiej.

Jarosław Matusiak (drugi trener GKS): Wiedzieliśmy, że te spotkanie będzie bardzo ciężkie. To Korona była zdecydowanym faworytem. Mogliśmy tylko starać się walka na boisku niwelować różnicę umiejętności piłkarskich. Tak jak już trener gości powiedział. Gdybyśmy przegrywali po pierwszej połowie 3:0 nie moglibyśmy mieć do nikogo pretensji. Te akcję Korony były naprawdę dobrze rozegrane, a nam pomogło szczęście i Jakub Kafka, który dobrze bronił. W drugiej połowie z kolei my mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale Robert troszeczkę się zagapił. Myślę, że Korona wciąż się będzie liczyć w tej grze o awans. Uważam, że to właśnie Widzew, Korona i Zagłębie będą się liczyć w walce o ekstraklasę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×