Nenad Bjelica trenerem Lecha Poznań został pod koniec sierpnia, gdy przejął zespół po Janie Urbanie. Lechici prezentowali się wtedy bardzo słabo i choć wyniki się nieco poprawiły, to styl gry nikogo nie satysfakcjonował i zarząd postanowił pożegnać się z Urbanem.
- - Gdy przyjechałem do Poznania Lech był bardzo chory. Bramkarze, napastnicy, Darko Jevtić - wszyscy nie byli dobrzy. Z Maciej Wiluszem wygraliśmy tylko jeden mecz - wspomina Nenad Bjelica.
Chorwacki szkoleniowiec szybko zyskał zaufanie kibiców. Odmienił grę drużyny, zaszczepił w zawodnikach wolę walki, co doprowadziło do polepszenia sytuacji w tabeli. - Teraz mam drużynę, gdzie każdego muszę szanować. Jestem z niej dumny - mówi Bjelica.
Problemem Lecha Poznań jest jednak gra z czołowymi drużynami. W meczach z Legią Warszawa, Jagiellonią Białystok i Lechią Gdańsk Kolejorz w tym sezonie zdobył tylko 4 punkty na 21 możliwych. Bjelica nie uporał się więc z największą piętą achillesową drużyny. Jakby tego było mało Lech przegrał finał Pucharu Polski i jeśli nie przełamie się w ostatniej kolejce, to sezon może skończyć bez jakiegokolwiek sukcesu, a nawet bez kwalifikacji do europejskich pucharów.
Dla Nenada Bjelicy i jego podopiecznych 37. kolejka Lotto Ekstraklasy będzie więc bardzo istotna. Porażka z Jagiellonią Białystok wymaże z pamięci wszystkie dobre mecze jakie udało się rozegrać, a tych w tym sezonie było naprawdę sporo. - Jestem w Lechu dziewięć miesięcy. Walczyliśmy w każdym meczu i w ostatniej kolejce mamy szansę na mistrzostwo Polski. Ta drużyna zasługuje na szacunek. Do Białegostoku jedziemy wygrać mecz - kończy Nenad Bjelica.
ZOBACZ WIDEO Partnerka Krychowiaka w stroju kąpielowym. Te zdjęcia robią furorę