Adam Nawałka oszlifuje kolejny diament? Artysta Wolski wraca na międzynarodową scenę

Pięć lat temu miał świat u stóp, ale trzy fatalne decyzje doprowadziły go na peryferia wielkiego futbolu. Rafał Wolski wrócił jednak na właściwy szlak i teraz dostanie kolejną szansę w drużynie narodowej. Polski futbol potrzebuje jego talentu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
By wyjść na prostą, musiał podjąć trudną decyzję o powrocie do Polski, a powrót do ojczyzny z podkulonym ogonem sam nazywał swoją porażką. Teraz wiemy, że krok wstecz, który wykonał w styczniu 2016 roku, zrobił tylko po to, by wziąć rozbieg. Rafał Wolski ma dziś tylko 25 lat i w końcu może dać polskiej piłce to, czego się od niego oczekuje - czysty artyzm.

Niedźwiedzia przysługa

Gdy w jesienią 2011 roku nastoletni Wolski przebojem wdarł się do wyjściowego składu Legii i zaczął czarować na boiskach ekstraklasy, nikt nie miał wątpliwości, że objawił się talent, który lada moment będzie można wyeksportować za granicę. 10 maja został uznany Odkryciem Sezonu 2011/2012, a niespełna dwa tygodnie później zadebiutował w reprezentacji Polski. Franciszek Smuda na ostatniej prostej włączył młodego legionistę do kadry na Euro 2012, a eksperci typowali Wolskiego na jedno z odkryć turnieju.

Szybko okazało się, że powołując Wolskiego na Euro 2012, Smuda wyświadczył piłkarzowi niedźwiedzią przysługę. Owszem, pomocnik zyskał rozgłos i status uczestnika mistrzostw Europy, ale wziął udział w turnieju, choć był kontuzjowany. Uraz pięty doskwierał mu już od kilku miesięcy, a po zakończeniu sezonu miał przejść operację. Selekcjonerowi nie mógł jednak odmówić i zamiast maj i czerwiec poświęcić na rehabilitację po zabiegu, trenował na pełnych obrotach, nie będąc w pełni sił.

ZOBACZ WIDEO Serie A: spadek klubu Łukasza Skorupskiego [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wolski nie wystąpił w ani jednym spotkaniu Euro 2012, a po mistrzostwach przeszedł odłożoną w czasie operację. I zaczął się jego koszmar. Według pierwotnego planu miał pauzować maksymalnie cztery tygodnie i opuścić tylko początek nowego sezonu, tymczasem musiał spisać na straty całą rundę jesienną. Leczenie się przedłużało, a pomógł mu dopiero legendarny lekarz Bayernu Monachium, Hans-Wilhelm Mueller-Wohlfahrt.

- Wszystko się przeciągało, w końcu musiałem wyjechać do Niemiec do doktora Muellera-Wohlfahrta, lekarza Bayernu Monachium. Stwierdził, że wcześniejszy zabieg w ogóle nie był potrzebny. I że leczono mi nie to, co mi dolegało... Wiem, nie brzmi to dobrze, na szczęście lepiej się zakończyło. Do dziś nic mnie w tej stopie nie boli. Do nikogo nie mam żalu, na pewno chcieli dla mnie jak najlepiej, może jedynie trochę to zaniedbali - przyznał w lipcu 2016 roku na łamach "Przeglądu Sportowego".

Skok na głęboką wodę

Choć jesienią 2012 roku Wolski nie pojawił się na boisku ani razu, w styczniu 2013 roku zdecydował się na przejście do Fiorentiny. Legia nie mogła odrzucić oferty - w końcu na zawodniku, którego forma była wielką niewiadomą, zarobiła blisko trzy miliony euro. Wolski wyjeżdżał z Polski jako wieli talent, ale na emigracji jego rozwój nie nabrał tempa. Wręcz przeciwnie, młody pomocnik systematycznie staczał się po równi pochyłej.

Włosi wiedzieli, że Wolski będzie potrzebował czas na aklimatyzację w nowym otoczeniu i dojście do odpowiedniej dyspozycji. Polak był najmłodszym podopiecznym Vincenzo Montelli i nie ukrywa, że we Florencji był mocno zagubiony. Czkawką zaczęła mu się odbijać nieznajomość języka angielskiego i włoskiego. Dziś wie, że wyjechał do Włoch bez odpowiedniego przygotowania do życia w obcym kraju.

- Mieszkałem sam, byłem odizolowany od znajomych, rodziny, ojczystego języka. Włoskiego nie znałem, trudno było mi się z kimkolwiek dogadać. Wchodziłem do szatni, robiłem swoje, wracałem do kącika w mieszkaniu i czekałem na kolejny trening. Wszyscy w klubie się śmiali, żartowali, a ja siedziałem obok i nie miałem pojęcia, na jaki temat rozmawiają. To prawda, jeśli człowiek nie jest szczęśliwy, trudno, by był w wysokiej formie. To był bardzo trudny okres, ale wytrzymałem - tłumaczył na łamach "Przeglądu Sportowego".

Na debiut w Fiorentinie czekał aż do maja, a w kolejnym sezonie zaliczył 14 występów i kilka razy pokazał próbkę swoich umiejętności. Na tyle dużą, że włoskie media zaczęły porównywać go z samym Roberto Baggio. Na tym jednak się skończyło. Polak nie mieścił się w planach trenera Montelli na sezon 2014/2015 i wylądował na wypożyczeniu w II-ligowym Bari.

Czy Rafał Wolski zagości na dłużej w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×