Sześć minut przed końcem meczu zespół Asker prowadził na wyjeździe 3:2 z KFUM Oslo w trzeciej lidze norweskiej. Wtedy w świetnej sytuacji znalazł się Yassin Rfiffi, który mógł strzelić gola na wagę remisu. Bramkarz jednak wyszedł z bramki, co ostatecznie doprowadziło do dramatu, o którym piszą media z całego świata.
Kenneth Udjus rzucił się, ale nie trafił w piłkę, a prosto w nogę przeciwnika. W tym momencie na stadionie rozniósł się dźwięk łamanej kości. To nie było złudzenie. Rfiffi po chwili zwijał się z bólu, a jego noga była złamana jak zapałka.
Arbiter podyktował rzut karny, bramkarzowi pokazał czerwoną kartkę, ale wszyscy skupiali się na tym, by pomóc zawodnikowi z Oslo. Na murawie udzielono mu pierwszej pomocy, a potem przewieziono do szpitala.
- To było bardzo niefortunne zdarzenie. Udjus nie chciał przecież skrzywdzić naszego zawodnika. Niestety, Yassin doznał złamania kości strzałkowej w dwóch miejscach - mówi prezes KFUM Oslo Thor-Erik Stenberg.
Bramkarz, który spowodował złamanie, także zabrał głos w norweskich mediach.
- Nie widziałem filmu z tym zdarzeniem, ale to był szok. Jest mi bardzo, bardzo przykro. Oczywiście nie miałem złych zamiarów. Wiele razy byłem spóźniony z interwencją, ale nigdy nie doprowadziłem do czegoś takiego. Rzuciłem się w złym momencie - tłumaczy Udjus.
Po przewiezieniu Rfiffiego do szpitala na boisku wiele się działo. Najpierw nowy bramkarz Asker obronił karnego. Potem jednak gospodarze strzelili gola i mecz zakończył się wynikiem 3:3.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy tego zepsuć