Puchar Konfederacji: Meksyk wygrał, ale najadł się strachu

PAP/EPA / EPA/ARMANDO BABAN / Reprezentanci Meksyku cieszą się ze strzelenia gola
PAP/EPA / EPA/ARMANDO BABAN / Reprezentanci Meksyku cieszą się ze strzelenia gola

Reprezentacja Meksyku zwyciężyła 2:1 z Nową Zelandią w fazie grupowej Pucharu Konfederacji. W pierwszej połowie spisała się katastrofalnie i dopiero po przerwie obroniła się przed kompromitacją.

Selekcjoner Meksyku przygotował na drugi mecz w Pucharze Konfederacji eksperymentalną jedenastkę pełną piłkarzy, którzy grają w rodzimej lidze. Pytanie brzmiało, czy słusznie da odpocząć gwiazdom swojego zespołu z Javierem Hernandezem na czele czy przeszarżuje. Po stronie Nowej Zelandii zmian być nie mogło. Dla niej konfrontacja z etatowym uczestnikiem mistrzostw świata była szansą na sprawienie niespodzianki.

Nowa Zelandia była groźniejsza na początku spotkania. Przede wszystkich po stałych fragmentach. Po dośrodkowaniach szalał w polu karnym Toomy Smith. Na swoją szansę czekał też Chris Wood i już w 27. minucie powinien wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Napastnik Leeds United miał przed oczami tylko bramkarza i nadział się na jego interwencję.

W działaniach faworyta były chaos i nerwowość. Za szybko chciał zdobyć prowadzenie, a pośpiech nie był dobrym doradcą. Meksykanie przeszkadzali sobie w momencie strzału i przez 45 minut nie oddali celnego. Trener Juan Carlos Osorio apelował do podopiecznych o większą koncentrację, a mniejszą nonszalancję. Nie posłuchali.

W 42. minucie Nowa Zelandia zdobyła gola po stracie Meksyku przed polem karnym. Celne uderzenie oddał aktywny od początku Wood. To była trzecia bramka ekipy z Oceanii w historii występów w Pucharze Konfederacji.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Mariusz Stępiński: Zostałem pchnięty i nic nie mogłem zrobić

Po przerwie zaczęło się kotłować w polu karnym Nowej Zelandii. W 48. minucie Meksyk oddał wreszcie celny strzał, a niewiele później drugi. Faworyt przestał żartować i już trzecie uderzenie doprowadziło do remisu. Raul Jimenez huknął na 1:1 w 54. minucie zza pola karnego w okienko. To było efektowne i ważne trafienie.

Wciąż bardziej spieszyło się Meksykowi. Na boisko został delegowany Rafael Marquez, by wprowadzić spokój w działania ofensywne. Krótko po wejściu weterana Oribe Peralta zdobył gola na 2:1 w 72. minucie. Strzał z bliska poprzedził genialny rajd asystenta Javiera Aquino.

W ten sposób Meksyk uratował się przed kompromitacją i w ostatniej kolejce fazy grupowej potrzebuje do awansu tylko remisu z Rosją. W doliczonym czasie pogubił się sędzia z Gambii, któremu dopiero technologia VAR pomogła zidentyfikować piłkarzy, którzy wywołali wielką szarpaninę. Zamieszanie trwało zdecydowanie za długo, bo pięć minut.

Meksyk - Nowa Zelandia 2:1 (0:1)
0:1 - Chris Wood 42'
1:1 - Raul Jimenez 54'
2:1 - Oribe Peralta 72'

Składy:

Meksyk: Alfredo Talavera - Carlos Salcedo (33' Hector Moreno, 68' Rafael Marquez), Nestor Araujo, Oswaldo Alanis (46' Hector Herrera) - Giovani dos Santos, Diego Reyes, Marco Fabian, Javier Aquino - Juergen Damm, Raul Jimenez, Oribe Peralta.

Nowa Zelandia: Stefan Marinović - Dane Ingham (82' Monty Patterson), Michael Boxall, Andrew Durante, Tommy Smith, Deklan Wynne - Clayton Lewis (58' Bill Tuiloma), Michael McGlinchey, Ryan Thomas - Marco Rojas (73' Kosta Barbarouses), Chris Wood.

Żółte kartki: Reyes, Herrera (Meksyk) oraz Thomas, Boxall (Nowa Zelandia).

Sędzia: Bakary Gassama (Gambia).

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Portugalia 3 2 1 0 7:2 7
2 Meksyk 3 2 1 0 6:4 7
3 Rosja 3 1 0 2 3:3 3
4 Nowa Zelandia 3 0 0 3 1:8 0
Źródło artykułu: