Spoglądam na najnowsze notowanie rankingu FIFA i nie sposób się nie uśmiechnąć. Doczekałem czasów, kiedy reprezentacja Polski nauczyła się kopać piłkę. Jeszcze w listopadzie 2013 roku zestawienie światowej federacji umieszczało nas hen hen daleko. 78. miejsce, czyli futbolowe niziny, a biorąc pod uwagę dużą popularność piłki nożnej w naszym kraju, byliśmy po prostu na dnie. Nie można tego inaczej określić, skoro wyprzedzał nas najbiedniejszy kraj świata Haiti, gdzie sąsiad sąsiadowi wyrywa humanitarne zapomogi. W rankingu znaleźliśmy się za zniszczoną przez Muammara al-Kaddafiego Libią, lepsza była również mniejsza od województwa wielkopolskiego Gwinea Równikowa. Po piętach deptały nam takie "piłkarskie potęgi" jak Jordania i Sierra Leone.
Nie mam wątpliwości, że mimo iż wyniki kadry dalekie były od oczekiwań, to tak słabi jednak nie byliśmy. Polska jako współgospodarz mistrzostw Europy 2012 nie grała meczów eliminacyjnych, nie punktowała do rankingu i z "dnia na dzień" staliśmy się piłkarskim zaściankiem.
Zestawienie FIFA jest oczywiście istotne z punktu widzenia losowania rywali na największych piłkarskich imprezach. Warto być wysoko, bo można trafić w grupie na potencjalnie słabszych. Pamiętajmy jednak, że to nie jest wierne odzwierciedlenie układu sił w światowym futbolu. Bo czy jesteśmy obecnie na tym samym poziomie piłkarskim co Hiszpanie? Jesteśmy lepsi od Anglików, czy Włochów? Przed nami zaś Szwajcaria.
Nie traktujmy rankingu jak wyroczni, bo na papierze to możemy być nawet mistrzami świata.
Dominik Polesiński
Zobacz inne teksty autora
ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]