Echa meczu Stal - Flota

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Potyczka Stalówki z beniaminkiem ze Świnoujścia nie należała do najciekawszych. W spotkaniu brakowało klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Jedyny gol padł po skutecznie egzekwowanej jedenastce przez obrońcę Stali, Jaromira Wieprzęcia.

Pojedynek Stali Stalowa Wola z Flotą Świnoujście miał tylko trzy kluczowe momenty. Pierwszy z nich to rzut karny w 7. minucie. - Gol, który padł po problematycznym rzucie karnym, ustawił mecz - stwierdził napastnik Floty, Jacek Magdziński. Goście w tych zawodach nie mieli argumentów, by wywalczyć chociażby jeden punkt. - Nie mieliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji - dodał zawodnik ze Świnoujścia.

Kolejnym ważnym momentem w tej potyczce była sytuacja z 43. minuty, kiedy to w jednym ze starć głowami zderzyli się Jaromir Wieprzęć i Krzysztof Hrymowicz. Chwilę po przerwie obaj trenerzy musieli dokonać zmian w swoich zespołach. Zdecydowanie nie na rękę było to szkoleniowcowi Floty, Petrowi Nemecowi. - Mój zawodnik nie powiedział mi w przerwie, że coś jest nie tak. Dopiero na murawie coś sugerował. Gdybym wiedział, inaczej przeprowadziłbym zmiany w składzie - stwierdził trener klubu z wyspy Uznam.

Ostatnią ważną sytuacją w spotkaniu była czerwona kartka dla piłkarza Stali, Longinusa Uwakwe. Pomocnik Stalówki za niesportowe zachowanie został usunięty przez sędziego z murawy. Piłkarzowi ze Stalowej Woli puściły nerwy i został za to ukarany. Na tym praktycznie można zakończyć opis tej potyczki. - Sam mecz to była kopanina i tyle. Najważniejsze są trzy oczka - stwierdził opiekun Stali, Władysław Łach.

Gospodarze w sobotniej konfrontacji zagrali bez Pawła Szwajdycha, Jonasza Jeżewskigo i Pauliusa Paknysa. Z kolei Adrian Bartkowiak i Abel Salami dopiero dochodzą do pełni sił. - Szwajdych na treningu doznał nadciągnięcia mięśnia dwugłowego, ale na mecz z Dolcanem Ząbki powinien być gotowy do gry. Miał on małego krwiaka na mięśniu, nie chciałem ryzykować i nie wystawiłem go w meczu z Flotą Świnoujście. Mam szeroką kadrę, więc mogłem mu odpuścić. Paknysa zaczęło coś strzykać w kręgosłupie. Z wolna wraca Bartkowiak, ale jeszcze sporo czasu minie, zanim będzie w pełni sił - zakończył trener jedynego przedstawiciela Podkarpacia w I lidze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)