Gol samobójczy na mundialu kosztował go życie. 23 lata temu zginął Andres Escobar

East News / ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK
East News / ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK

W 1994 roku Andres Escobar miał 27 lat. Kolumbijski piłkarz był u progu wielkiej kariery sportowej, miał przejść do ligi włoskiej. Planował ślub. Realizację marzeń - w brutalny sposób - przerwał jednak gol samobójczy na mundialu w USA.

W tym artykule dowiesz się o:

Tragiczną historię kolumbijskiego piłkarza Andresa Escobara powinien poznać każdy kibic futbolu. Dokładnie 23 lata temu - 2 lipca 1994 roku - na jednej z ulic Medellin doszło do egzekucji na 27-letnim reprezentancie Kolumbii. Egzekucji, której okoliczności do dziś pozostają tajemnicą.

- Niektórzy sądzą, że piłka nożna to sprawa życia i śmierci. Nie mogę jednak zgodzić się z tą opinią. Jestem bowiem przekonany, że to coś o wiele bardziej poważnego - powiedział kiedyś Bill Shankly, były szkocki piłkarz i trener.

Słowa nieżyjącego już Shankly'ego - szkoleniowca m.in. Liverpoolu (w latach 1959-1974) - wpisują się w historię Escobara, dla którego gol samobójczy strzelony podczas meczu mistrzostw świata w USA (w 1994 r.) okazał się... wyrokiem śmierci!

"Dżentelmen futbolu" z Medellin

Andres Escobar urodził się w Medellin w średnio zamożnej rodzinie. Wychowywał się w dzielnicy kontrolowanej przez organizacje przestępcze. Nie skończył w więzieniu tylko dlatego, że przejawiał talent do gry w piłkę nożną. Od czasów szkolnych wybijał się na tle rówieśników. Rywale z boiska mówili o nim "dżentelmen futbolu". Pseudonim zawdzięczał postawie "fair play", którą prezentował w każdym meczu.

ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]

W wieku 20 lat utalentowany obrońca trafił do pierwszego zespołu Atletico Nacional Medellin. Tak rozpoczęła się wielka kariera, którą brutalnie przerwał gol samobójczy na mundialu w USA.

W drugim występie na turnieju Los Cafeteros, którzy w pierwszym meczu grupowym przegrali z Rumunią (wynik 1:3), musieli zdobyć co najmniej punkt, żeby zachować szanse na wyjście z grupy. Ich rywalem byli gospodarze mistrzostw - ekipa Stanów Zjednoczonych.

Wydał na siebie wyrok

W 32 minucie spotkania Escobar - przy stanie 0:0 - wykonał wślizg, próbując przeciąć podanie Johna Harkesa w pole karne. Niefortunnie wbił jednak piłkę do swojej bramki. Kolumbijczycy nie zdołali się już podnieść i ostatecznie przegrali (wynik 1:2). Porażka eliminowała ich z amerykańskiego mundialu.

Wszystkie telewizje świata do znudzenia pokazywały tę akcję, a potem twarz załamanego Escobara. Kiedy podnosił się z murawy, nie mógł wiedzieć, że właśnie wydał na siebie wyrok. Ambitny piłkarz wierzył w przyszłość.

- Życie się na tym nie kończy. Musimy patrzeć w przyszłość. Nieważne, jak będzie ciężko. Musimy stanąć na nogi (...) Chciałbym podziękować kolegom z reprezentacji, to było niesamowite i ważne doświadczenie. Widzimy się już wkrótce. Bo życie nie kończy się dzisiaj - pisał Escobar w felietonie dla dziennika "El Tiempo" po powrocie kolumbijskiej reprezentacji do ojczyzny.

Porażka z USA sprawiła, że wielu ludzi w Kolumbii straciło niemałe pieniądze w zakładach bukmacherskich. Największe straty poniosły gangi narkotykowe, które "prały" fortuny, inwestując w futbol. Ktoś musiał za to wszystko zapłacić. Padło na Escobara, którego obwiniono o brak sukcesu Los Cafeteros na mistrzostwach świata.

NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. O TYM CO SŁYSZELI ŚWIADKOWIE ZABÓJSTWA ESCOBARA I DLACZEGO NAPASTNIK ODDAŁ SZEŚĆ STRZAŁÓW[nextpage]W nocy z 1 na 2 lipca defensor reprezentacji Kolumbii zaprosił przyjaciół i znajomych do popularnego klubu El Indio w Medellin. Pokazał wówczas dużą odwagę, ponieważ od powrotu z mundialu wielokrotnie był ostrzegany przed atakami wściekłych fanów, żądnych rewanżu na kadrowiczach.

Ok. godz. 3 nad ranem Escobar wyszedł z lokalu i skierował się na pobliski parking. Kiedy znalazł się przy swoim samochodzie, podjechał do niego inny pojazd. Z auta wysiadło trzech mężczyzn (niektóre źródła podają, że była z nimi kobieta). Doszło do sprzeczki. Jeden z napastników wyciągnął broń i oddał sześć strzałów, dokonując egzekucji na sportowcu.

- Dziękujemy ci za samobójczego gola - słyszeli świadkowie zdarzenia w przerwach między kolejnymi strzałami.

Gol, gol, gol, gol, gol, gol!

Policyjne śledztwo wykazało, że zabójca pociągając za spust krzyczał sześć razy... "gol"! Właśnie tyle razy kolumbijski komentator wypowiedział to słowo po bramce samobójczej Escobara w meczu ze Stanami Zjednoczonymi.

Dramaturgii tej tragicznej historii dodaje fakt, że Escobar miesiąc później planował wziąć ślub. Kolumbijskie media spekulowały też, że po mundialu w USA obrońca przeniesie się do ligi włoskiej - do AC Milan lub AS Roma.

Zabójstwo w Medellin odbiło się głośnym echem w świecie futbolu. Na pogrzeb Kolumbijczyka przybyło aż 120 tys. ludzi, którzy pokazali solidarność z piłkarzem. Kilku ówczesnych kadrowiczów na znak protestu przeciwko tej bezsensownej śmierci zakończyło swoje kariery reprezentacyjne.

Prawdziwi fani Los Cafeteros nie mieli pretensji do Escobara. W 2002 roku w Medellin odsłonięto pomnik ku jego pamięci. Rodzina zabitego piłkarza powołała do istnienia Fundację im. Andresa Escobara, której celem jest niesienie pomocy dzieciom z biednych rodzin.

Nieznani mocodawcy

23 lata od dramatycznych wydarzeń w Medellin zleceniodawcy tego zabójstwa ciągle pozostają anonimowi. Wiadomo, że egzekucji na Escobarze dokonał ochroniarz bossów narkotykowych Humberto Munoz Castro (z zawodu nauczyciel), który w 1995 roku został skazany na karę 43 lat pozbawienia wolności. Potem wyrok został zmniejszony do 26 lat. Sprawca wyszedł jednak na wolność w 2006 roku za dobre sprawowanie. Za kratkami spędził więc tylko 11 lat.

Film dokumentalny pt. "Dwóch Escobarów" sugeruje, że mocodawcą Castro mogli być szefowie kolumbijskiej mafii - bracia Gallon. To właśnie oni przejęli rządy w organizacji przestępczej po śmierci jej słynnego bossa - Pablo Escobara (zbieżność nazwisk przypadkowa) - i zlecając zabójstwo Andresa Escobara chcieli pokazać światu, że mafia nigdy nie rzuca słów na wiatr.

Źródło artykułu: