Jan Urban: Braliśmy zawodników za 2,50

- Nie mam wpływu na to, co zrobi nowy właściciel. Starałem się pracować jak najlepiej, ale to on podejmuje decyzje - mówi nam Jan Urban, szkoleniowiec Śląska Wrocław.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Jan Urban PAP / Na zdjęciu: Jan Urban
Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Jakub Kosecki powiedział, że trener zbuduje trener potęgę Śląska Wrocław? Jan Urban: Co?

Faktem jest, że od lat Śląsk nie miał tak dobrych transferów do klubu, raczej się regularnie osłabiał.

Wie pan, straciłem trochę rachubę, odeszło od nas trzynaście osób. Musimy porobić transfery, żeby kadra miała odpowiednią ilość zawodników. Na razie zrobiliśmy siedem.

Ale konkretnych.

Owszem, jednak nie stać nas na to, żeby robić transfery gotówkowe. Robimy więc transfery zawodników, którzy są wolni albo kosztują 2,50 zł. Cieszę się, że chcieli przyjść, bo taki był plan, żeby zbudować silniejszą drużynę niż tę, którą mieliśmy w poprzednim sezonie. Klub z takim potencjałem ludzkim, mam na myśli kibiców, z taką infrastrukturą... no trzeba tym ludziom coś zaoferować, żeby przychodzili na mecze. Musi być mocniejsza drużyna walcząca o zupełnie inne cele. Ale jak mówię, na razie to transfery zawodników wolnych.

Obejrzałem wasz sparing z Rakowem (zwycięstwo 4:1) i widzę, że zmieniacie przód. Mali, szybcy, szybko myślący. Szybkość to będzie motyw przewodni drużyny?

Chcieliśmy ją poprawić, bo mieliśmy dosyć wolny zespół. Doszedł Kuba Kosecki, Arek Piech, więc faktycznie pod względem szybkości jest postęp. Ale też trzeba cały czas pamiętać, mamy 21 zawodników w tym 3 bramkarzy i trzech młodzieżowców z drugiej drużyny, do tego 17-letni Adrian Łyszczarz. Naprawdę w sparingu z Rakowem nie było możliwości, żeby zmienić wszystkich. Zrobiliśmy wszystkie zmiany a niektórzy musieli grać do końca i oddychać rękawami. Ale wracając do pytania, to trener musi wykorzystać charakterystykę zawodników. Ja lubię mieć szybkie skrzydła, dlatego tacy, a nie inni piłkarze są u nas. Nie wszystko udało się zrobić (pod względem zmian - red.), bo byliśmy w kropce ze względu na zmiany własnościowe. Od tego wiele uzależnialiśmy.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Tańczący Leo Messi i Katarzyna Kiedrzynek na plaży (WIDEO)

Przypomina mi się sytuacja Macieja Bartoszka. Korona zrobiła świetny wynik, on nawet został wybrany trenerem roku. A jednak przyszedł nowy właściciel i go pożegnał.

Jak Pan sobie kupi Śląsk, to też może sobie zrobić co będzie chciał. Właściciel rządzi.

Stresująca sytuacja dla trenera?

Nie, bo ja nie mam wpływu na to co się dzieje wokół klubu, ale dobrze by było, żeby kadra była zamknięta albo przynajmniej prawie kompletna. Jak byśmy mieli dziś zrobić osiemnastkę na mecz, to byłby spory problem.

Jedenastka wygląda dobrze, może nawet bardzo.

Jasne, musieliśmy coś zrobić, jakieś transfery, bo inaczej bylibyśmy w dwunastu na zgrupowaniu. Przyjdzie właścicieli zapyta: "A co wy robiliście do tej pory?". Ale jedenastką się nie gra. Mieliśmy w zeszłym sezonie 24-osobową kadrę i spotkania, w których nie mogliśmy zrobić osiemnastki, brakowało nam ludzi. Są kontuzje, czerwone kartki. Okienko transferowe następne dopiero w 2018 roku, więc to nie takie proste.

Do tej pory pracował pan w Polsce głównie w dużych klubach, walka o utrzymanie to było coś w miarę nowego.

Bardzo dobre doświadczenie. Presja większa niż w walce o puchary. Wiesz ilu ludzi jest za klubem, ilu to może dotknąć. Jak jesteś na trzecim - mówisz szkoda, ale walczyłeś. Jak Lechia.

Która jednak poniosła klęskę.

Ok, ale były tam emocje do końca. Przegrali, ale to inna historia. Lechia walczyła o tytuł, ale nie wyszło. Spadek to jednak coś zupełnie innego.

Walka o życie dla wielu ludzi.

Tak, spadek może wszystko zmienić. Jedni się obronią, dla innych wszystko się zawali. Często trzymasz w ręku los pracowników klubu, ich rodzin. O tym nie wolno aż do ostatniej minuty zapominać. To wielka maszyna, która działa albo się zacina i zaczyna się wielki stres.

Wiele osób typowało Śląsk nawet do spadku.

Nic dziwnego. 15 czy 17 zawodników kończyło kontrakty, to nie była normalna sytuacja. Gdzie tak jest? Być może klub był przygotowywany na sprzedaż i chodziło o to, żeby nie było "balastu". Przyjdzie nowy właściciel i powie: "Co ja mam z tymi ludźmi robić?". A teraz za wiele nie musi robić.

Dla trenera jednak trudna sytuacja, zmotywować takich zawodników...

Tak, dokładnie, wielu mogło powiedzieć: "Ja i tak odchodzę, radźcie sobie". To trudna sprawa dla sztabu, ale chyba się udało, bo do końca byliśmy drużyną.

A i tak każdy mówiąc "Jan Urban" pomyśli o tytułach, nie o ratowaniu przed spadkiem.

Tak, jasne. Tym bardziej, że kibic Śląska jest kibicem ambitnym i chce walczyć o inne cele. Ostatnie lata nie były bogate, zwłaszcza że niedawno było mistrzostwo Polski.

Problemem Śląska od lat jest frekwencja. Jakby panu zaproponować kontrakt w zależności od frekwencji, wziąłby pan?

Dziś nie, bo wiem, że wielu zawodników nam brakuje. Ale na to pytanie odpowiem po zamknięciu okienka transferowego.

Pytam też pod względem widowiskowości. Jaki ma być Śląsk Urbana?

To ma być drużyna, która zaoferuje kibicom dobrą grę. Śląsk ma stwarzać mnóstwo sytuacji, strzelać sporo goli. Ciężko zadowolić kibica typowym meczem walki. Trzeba czegoś więcej. Dlatego na przykład żałuję Morioki, który dawał jakość, co było widać na każdym kroku, gdy tylko był w formie. Tak więc widowiskowa otwarta gra, bo inaczej nawet przy dobrym wyniku nie będzie łatwo przyciągnąć na trybuny. Ale ja jestem trenerem, który choć sporo wymagam to pozwala na wiele zawodnikowi, daje dużo własnej inicjatywy.

Dlatego tacy zawodnicy jak Piech, Kosecki, Cotra?

Zatrudniamy zawodników których znamy, żeby zminimalizować ryzyko błędu. Gdyby nasi skauci mogli jeździć za granicę, oglądać zawodników, może byłoby ich zdecydowanie więcej. Takiej możliwości nie było. Więc bierzemy tych, których znamy i teraz nasze zadanie polega na tym, żeby jak najwięcej z nich wyciągnąć.

Czy Śląsk Wrocław powalczy w sezonie 2017/18 o europejskie puchary?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×