To była tragedia, dotknęliśmy dna! - relacja z meczu ŁKS Łódź - Arka Gdynia

Przy alei Unii spotkały się dwie drużyny walczące o utrzymanie, choć prezentujące w tym roku zgoła odmienną formę. Ale chyba nikt nie spodziewał się, iż piłkarze Łódzkiego KS pokonają Arkę aż 3:0. Zawodnicy z Gdyni rozegrali bardzo słaby mecz, nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę Bogusława Wyparły!

Zarówno trener Grzegorz Wesołowski, jak i Czesław Michniewicz zdecydowali się na ustawienie 4-5-1. Dlatego też niepodważalna rola w tym meczu miała być dyspozycja pomocników. Zwłaszcza skrzydłowych, którzy stwarzali największe zagrożenie.

Najbardziej aktywny w Arce był grający po lewej stronie boiska Bartosz Ława, który już w 11. minucie znalazł się zupełnie niepilnowany pięć metrów przed bramką. W tej sytuacji nie zdołał jednak sięgnąć futbolówki. Kapitan Arki bardzo często dryblował, dośrodkowywał i to on był główną bronią napędową drużyny gości. Trzeba jednak dodać, że fatalnie spisujący się tego dnia Nerijus Radżius specjalnie nie utrudniał mu zadania.

ŁKS także atakował skrzydłami, niejednokrotnie było groźnie po rajdach Jakuba Biskupa i Vahana Gevorgyana. Ten drugi miał zresztą bardzo dobrą okazję do zdobycia gola. Najpierw minął czterech zawodników Arki, potem wpadł na pełnej szybkości w pole karne, ale w sytuacji sam na sam z Norberem Witkowskim obronną ręką wyszedł golkiper gdynian. - To była świetna interwencja - chwalił swojego podopiecznego trener Michniewicz.

Natomiast po dośrodkowaniu Biskupa, futbolówka minimalnie minęła bramkę po uderzeniu głową Piotra Świerczewskiego. W kolejnej sytuacji partnerzy skorzystali już z dogrania byłego gracza Odry Wodzisław. Niezwykle precyzyjnym uderzeniem tuż zza pola karnego popisał się Marcin Smoliński.

Zdając sobie sprawę ze słabej gry swoich podopiecznych, trener Michniewicz wprowadził na boisku dwóch ofensywnych zawodników - Marcinów: Pietronia oraz Wachowicza. - Miałem nadzieję, że to poskutkuje, bo w przerwie wierzyłem, że zdołamy wygrać albo chociaż doprowadzić do remisu - tłumaczył szkoleniowiec.

Ale zanim obaj rezerwowi zdążyli dotknąć piłki, Arka straciła kolejnego gola. Z lewej strony dośrodkował Geworgian, akcję zamykał Rafał Kujawa, ale nie trafił w futbolówkę. Mimo to, ta zatrzepotała w siatce.

Gospodarze kilkadziesiąt sekund później mogli prowadzić już 3:0, ale zupełnie niepotrzebnie Smoliński starał się wykańczać akcję, strzelając z całej siły. Chwilę później po podaniu Mladena Kascelana chybił Kujawa. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Po zamieszaniu w okolicach linii pola karnego, piłka szczęśliwie trafiła pod nogi Świerczewskiego, który potężnie uderzył nie do obrony. - To mój drugi gol i jeszcze nie powiedziałem stop. Niewykluczone, że będzie to mój najlepszy sezon w karierze - przyznał.

W odpowiedzi niecelnie główkował Zbigniew Zakrzewski. Akcję przeprowadziła także dwójka rezerwowych, ale obok bramki strzelał Wachowicz. Swoje szanse miał także najlepszy tego dnia w zespole gości Ława, który dwukrotnie mocno uderzał z dystansu - za każdym razem niecelnie. Taki rezultat, choć Adam Czerkas zmarnował jeszcze dogodną sytuację, utrzymał się do końca.

Kapitan gdynian po meczu był niezwykle poirytowany. Nie tyle własną skutecznością, co grą całej drużyny. - To była tragedia, w tej rundzie dotknęliśmy już właściwie dna - nie ukrywał. Wściekły z boiska schodził także Dariusz Żuraw, który wypalił: - Zagraliśmy beznadziejnie. Zresztą nie pierwszy raz w tej rundzie.

Na drugim biegunie znajduje się natomiast ŁKS, który w sześciu ostatnich spotkaniach zdobył dwanaście punktów. Po dwóch poprzednich meczach (zero punktów, sześć straconych goli) wydawało się, że łodzianie znów będą zmuszeni do rozpaczliwej walki o utrzymanie. - Plotki o naszej słabej dyspozycji okazały się przesadzone - stwierdził trener Wesołowski.

A co zadecydowało, że jego podopieczni podnieśli się po fatalnym występie w Białymstoku? - Dwa poprzednie mecze były słabe, brakowało w nich walki. Postanowiliśmy, że od pierwszej minuty będziemy zdeterminowani. Nie było żadnego zawodnika, który choć na chwilę by odpuszczał - zanalizował Bogusław Wyparło.

ŁKS Łódź - Arka Gdynia 3:0 (1:0)

1:0 - Smoliński 38'

2:0 - Gevorgyan 47'

3:0 - Świerczewski 54'

Składy:

ŁKS Łódź: Wyparło - Radżius, Hajto, Sierant, Papeckys, Gevorgyan (71' Czerkas), Kascelan, Świerczewski (82' Haliti), Biskup, Smoliński (87' Drumlak), Kujawa.

Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski (64' Trytko), Łabędzki, Żuraw, Telichowski, Sokołowski, Scherfchen, Budziński (46' Pietroń), Ława, Lubenov (46' Wachowicz), Zakrzewski.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 5000.

Najlepszy piłkarz ŁKS: Jakub Biskup.

Najlepszy piłkarz Arki: Bartosz Ława.

Piłkarz meczu: Jakub Biskup.

Komentarze (0)