Kmita Zabierzów - Stal Stalowa Wola 2:0 (trenerski dwugłos)

Mimo dobrej postawy w pierwszej połowie Stal Stalowa Wola uległa Kmiecie w Zabierzowie 2:0. Na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Stalówki nie krył złości, że w pierwszej połowie piłkarze z Podkarpacia zmarnowali trzy dobre sytuacje bramkowe.

Władysław Łach (Stal): Przed tym spotkaniem nie byliśmy zdecydowanym faworytem, ale z racji różnicy punktowej w tabeli to uchodziliśmy za faworyta. Start Stali i Kmity był różny. Miałem taką świadomość, że Kmita był zmotywowany i podbudowany ostatnią wygraną. Taktyka w pierwszej połowie była dobra. Mieliśmy trzy dobre sytuacje bramkowe. Gospodarze chyba taka dobrej jak my nie mieli. Nie udało się wykorzystać chociażby jednej z tych okazji. A wiadomo, że na wyjeździe, jak się nie zdobędzie gola, to zawsze może się przytrafić jakaś gafa i można stracić bramkę. Błąd przytrafił się w drugiej połowie, w momencie kiedy nie spodziewaliśmy się tego. Nie będę oceniał drużyny od 80. minuty, bo wtedy już na trójkę obrońców. Każdy punkt dla mojej drużyny jest bardzo ważny.

Robert Moskal (Kmita): Jestem szczęśliwy z kolejnych trzech punktów. Zwycięstwo dedykuję naszym fanom ze szpitala dziecięcego w Prokocimiu, z którym współpracujemy. W pierwszej połowie było nam ciężko przedostać się w pole karne gości. Stal grała dobrze, zawodnicy dysponowali lepszymi warunkami fizycznymi. Tak jak trener Łach powiedział, może sytuacja Piotrka Powroźnika była klarowana w pierwszej połowie. Druga część meczu już w naszym wykonaniu była dużo lepsza.

Komentarze (0)