Źle się dzieje w państwie duńskim - relacja z meczu Ruch Chorzów - Polonia Warszawa

Pojedynek z walczącą o mistrzostwo Polski Polonią Warszawa miał być dla chorzowian "papierkiem lakmusowym", pokazując gdzie aktualnie znajdują się niezwykle chimerycznie grający wiosną Niebiescy. Goście po dwóch wygranych z rzędu przyjechali realizować założony przez siebie "tryptyk" i cel osiągnęli.

Faworytem meczu byli goście, którzy po objęciu sterów przez Bogusława Kaczmarka taranują bez większych problemów wszystkie ekstraklasowe przeszkody. - Założyliśmy, że w lidze pokonamy Polonię Bytom, Ruch Chorzów i Lechię Gdańsk. Cel na razie realizujemy - przyznał po spotkaniu pomocnik Radosław Majewski, który schodząc na pomeczowe rozbieganie rozmawiał z Piotrem Dziewickim. - Musisz tyle dać z siebie, żebyś po spotkaniu „rzygał” ze zmęczenia - pouczał młodszego kolegę doświadczony stoper.

Okazuje się jednak, że gospodarze w pojedynek z Ruchem aż tyle energii włożyć nie musieli. Spotkanie rozpoczęli wręcz wyśmienicie. Niebiescy przez pierwsze dwadzieścia minut byli myślami wszędzie, tylko nie na boisku. Pierwszy strzał Polonistów, w wykonaniu Filipa Ivanovskiego obronił jeszcze bohater sprzed tygodnia - Matko Perdijić. Jednak w 14 minucie goście dopięli swego. Obrońcy Ruchu nie upilnowali Macedończyka, który mocnym strzałem z czternastu metrów, po zagraniu Radka Mynara wyprowadził Czarne koszule na prowadzenie. W tym czasie na swoje sektory wracali najzagorzalsi sympatycy Ruchu, którzy protestowali przeciwko opieszałemu wpuszczaniu na mecz kibiców gospodarzy. - Albo wszyscy, albo nikt zaśpiewali chorzowscy fani i na kilka minut opuścili swoje sektory. Gdy na nie wracali, Ruch stracił gola.

Cztery minuty później było już prawie po meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym gospodarzy powstał duże zamieszanie, w którym najlepiej zachował się Tomasz Jodłowiec. Grający doskonale w drugiej linii reprezentant Polski trafił w okienko bramki gospodarzy.

Ruch obudził się dopiero po dwudziestu minutach. Wtedy na kilkuminutową „drzemkę” udali się goście. Prawym skrzydłem Polonistom uciekł Wojciech Grzyb, który przed przerwą występował na prawej obronie. Kapitan Ruchu wpadł w pole karne i z bardzo ostrego kąta umieścił piłkę w siatce Sebastiana Przyrowskiego. Dwie minuty wcześniej golkiper Polonii wybił piłkę na róg po uderzeniu przez Remigiusza Jezierskiego w sytuacji sam na sam.

Po zdobyciu kontaktowego gola Niebiescy uzyskali wyraźną przewagę, ale chorzowianie nie potrafili zadać gościom skutecznego ciosu. Podopieczni Bogusława Pietrzaka kilka razy urwali się skrzydłami warszawianom, ale Niebieskim brakowało przede wszystkim ostatniego podania.

Wydawało się, że w drugiej połowie Ruch ruszy do jeszcze większych ataków. Nic z tych rzeczy. Niebiescy wprawdzie przez większą część meczu posiadali przewagę, ale kompletnie nic z niej nie wynikało. To goście byli bliżsi szybkiego rozstrzygnięcia wyniku spotkania. Tak mogło być m.in. w 52 minucie, gdy bardzo dobrze czujący się na Stadionie Śląskim Łukasz Mierzejewski w sytuacji sam na sam z Perdijiciem nie trafił w bramkę. Po chwili słabo grający Marcin Zając trafił do siatki, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego.

Ruch pierwszą groźną sytuację stworzył sobie dopiero w 84 minucie. Po faulu tuż przed polem karnym na Arturze Sobiechu Maciej Sadlok z rzutu wolnego strzelił bardzo niecelnie. Jak się wykorzystuje takie sytuacje pokazał Niebieskim Jarosław Lato sześćdziesiąt sekund później. Piłkarz gości uderzył na bramkę Perdijicia z ok. 40 metrów! Futbolówka po drodze odbiła się od głowy Tomasza Brzyskiego, czym kompletnie zaskoczyła golkipera Ruchu i wpadła do siatki. - Musimy uważać na stałe fragmenty wykonywane przez Latę - przestrzegał na łamach naszego portalu przed spotkaniem Marcin Zając. Jak widać miał rację.

Po stracie trzeciego gola chorzowianie już nawet nie dążyli do odrobienia strat. Goście swobodnie rozgrywając piłkę mogli pogrążyć Niebieskich kolejnymi trafieniami. Tak się jednak nie stało i Czarne koszule mogły cieszyć się z zasłużonej wygranej różnicą dwóch goli. - Teraz czekamy jak zagrają pozostałem zespoły czołówki - powiedział Łukasz Trałka. - Jeśli wygramy z Lechią to można będzie powiedzieć, że do końca sezonu walczyć będziemy o mistrzostwo Polski - cieszył się szkoleniowiec gości.

Zupełnie inne nastroje panowały po spotkaniu w zespole Ruchu. Zając z Grzybem szybko opuścili murawę i nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. - Nie popadajmy w hurrapesymizm - starał się szukać pozytywów Remigiusz Jezierski. - To był jeden z naszych meczów o życie - stwierdził z kolei Marcin Nowacki. Faktem jest, że Ruch, aby spokojnie utrzymać się w elicie musi zdobyć ok.. 7-8 punktów. Spotkań jest coraz mniej. Wyniki są słabe, gra jeszcze gorsza, a i terminarz nienajlepszy.

Ruch Chorzów - Polonia Warszawa 1:3 (1:2)

0:1 - Ivanovski 14'

0:2 - Jodłowiec 18'

1:2 - Grzyb 25'

1:3 - Lato 85'

Składy:

Ruch Chorzów: Perdijić - Grzyb, Grodzicki, Sadlok, Nykiel - Nowacki (72' Janoszka), Pulkowski, Zając, Balaż (46' Jakubowski) - Brzyski, Jezierski (73' Sobiech).

Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Dziewicki, Skrzyński, Jodłowiec - Lazarevski, Kozioł, Mierzejewski (73' Piątek), - Majewski (62' Trałka), Ivanovski (80' Gajtkowski).

Żółta kartka: Majewski (Polonia).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 8000.

Najlepszy piłkarz Ruchu Chorzów: Wojciech Grzyb

Najlepszy piłkarz Polonii Warszawa: Tomasz Jodłowiec

Piłkarz meczu: Tomasz Jodłowiec.

Statystyki:

Ruch - PoloniaI połowaII połowaŁącznie
Gole 1:2 0:1 1:3
Strzały 4:10 2:7 6:17
Strzały celne 2:5 1:4 3:9
Strzały niecelne 2:5 1:3 3:8
Rzuty rożne 0:4 0:2 0:6
Faule 10:12 11:6 21:18
Spalone 4:0 2:0 6:0
Słupki/poprzeczki 0/0:0/0 0/0:0/0 0/0:0/0
Kartki 0:1 0:0 0:0
Żółte kartki 0:1 0:0 0:1
Czerwone kartki 0:0 0:0 0:0
Źródło artykułu: