Teraz jesteśmy zespołem - rozmowa z Janem Ciosem, obrońcą Kmity Zabierzów

Kmita Zabierzów odniosła drugie z rzędu zwycięstwo w obecnych rozgrywkach drugiej ligi. Zwycięstwo nie przyszło im jednak łatwo. Szkoleniowiec Kmity Robert Moskal stworzył kolektyw, który świetnie rozumie się na boisku.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Jak pan oceni to spotkanie?
- Dzisiejsze spotkanie to mecz walki. Uważam, że Stal w pierwszej połowie nie była zespołem słabszym. W pierwszych 45. minutach miała kilka okazji do zdobycia gola. W drugiej połowie wydaje mi się, że nie wytrzymali kondycyjnie trudów tego pojedynku. Nam się to udało i tylko kwestią czasu było, kiedy strzelimy bramkę.

To drugie wasze zwycięstwo w lidze, a zarazem drugie w rundzie wiosennej.
- Oby tak dalej. Chcemy utrzymać się w lidze. Taki mamy nakreślony cel. Gramy w każdym meczu o komplet oczek. Życzyłbym sobie, aby tak szło nam nadal i abyśmy wygrywali kolejne spotkania w lidze.

W przeszłości był pan zawodnikiem Stalówki. Jak oceni pan ten okres?
- Oczywiście sentyment jakiś pozostał. Bardzo mile wspominam tamten okres. Było bardzo miło. Bardzo dobrze mi się tam grało. Odnosiliśmy duże sukcesy. Życie jest takie jakie jest. Teraz jestem zawodnikiem Kmity Zabierzów. Raz się gra tu raz tam. Teraz gram tutaj. Stal jest zespołem z tradycjami. Myślę, że do końca będą walczyć o utrzymanie się w lidze jak my. Zobaczymy jak to będzie na koniec sezonu.

Nie tak dawno miał pan chyba propozycję powrotu do Stali.
- Zgadza się miałem takową propozycję. Nie skorzystałem z niej i jestem teraz tutaj w Zabierzowie. Na razie nie narzekam. Miałem ciężką kontuzję wiązadeł krzyżowych. Udało mi się przepracować bardzo dobrze zimę. Czuję się coraz lepiej i mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Teraz gracie mecz w Gdyni. Chcecie podtrzymać passę i wygrać trzeci mecz z rzędu?
- W Gdyni także grałem (śmiech). Ten okres także wspominał bardzo miło. Oczywiście, że jedziemy tam walczyć o trzy punkty. Nie boimy się nikogo. Druga liga jest dość wyrównana. Mamy potencjał w zespole i uważam, że stać nas na wywiezienie z Gdyni kompletu oczek.

W zimie wiele zmian zaszło w Kmicie. Część zawodników odeszła, część przyszła. Chyba na razie te zmiany okazują się dobre.
- Zgodzę się z tym. Przyszli zawodnicy, którzy wychodzą w pierwszym składzie. Wzmocnili zespół i potrafią wziąć ciężar gry na swoje barki. Mam tu na myśli Piotra Bagnickiego, Dariusza Gawęckiego czy Piotra Powroźnika. Pewnie w bramce spisuje się Tomasz Laskowski, który kieruje dobrze obrońcami. Przepracowaliśmy solidnie zimę i teraz jesteśmy zespołem. Na jesieni to było tak, że ktoś dochodził, ktoś odchodził. W każdym meczu graliśmy innym zestawieniem. Teraz w kadrze mamy 20. równych zawodników, z których każdy może grać w pierwszej jedenastce. Teraz będzie zdrowa rywalizacja, kiedy dojdą kartki czy kontuzje.

Macie w składzie Sebastiana Kurowskiego, który zdobył dla was trzy gole i walnie przyczynił się do wygranych.
- To jest właśnie to, że przepracował dobrze okres przygotowawczy. Już w przegranym sparingu z Rozwojem Katowice widać było zwyżkę jego formy. We Włoszech strzelał bramki, mimo że trener go nie wystawiał w pierwszym składzie. Ja mu mówiłem, wejdź na boisko i bramkami udowodnij, że należy ci się miejsce w składzie. Tak też zrobił i zyskał w oczach trenera. Ze Stalą w pierwszej połowie mu nie szło, ale w drugiej zdobył już gola. Po tym zwycięstwie mamy lepszy bilans bezpośrednich spotkań od Stalówki.

Jaki jest cel pana drużyny?
- Za wszelką cenę chcemy się utrzymać. W każdym meczu gramy o trzy punkty. Mimo, że ze Stalą było bardzo ciężko, bo ja to czułem w nogach. Nie wiem dlaczego tak się stało. Czułem bardzo mięśnie. Gramy cały czas swoją piłkę.

A kto będzie pana zdaniem oprócz Kmity i Stali będzie bronił się przed spadkiem?
- Myślę, że Tur Turek, Warta Poznań, Motor Lublin, ŁKS Łomża. O Pelikanie nie będę wspominał, bo wydaje mi się, że jest pewniakiem do spadku. My musimy gonić.

A faworyt do awansu?
- Zdecydowanie Arka Gdynia. Po cichu stawiam na Polonie Warszawa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×