- Chyba zrobiliśmy trenerowi Pierścionkowi dużą krzywdę, rzucając go na tak głęboką wodę - mówiła nam kilka miesięcy temu osoba związana z zarządem klubu. Zagłębie zajmowało wtedy 16 miejsce w tabeli i Piotr Pierścionek właśnie żegnał się z posadą. Młody, niedoświadczony trener objął drużynę, gdy ta grała jeszcze w ekstraklasie. Szybko okazało się, że Zagłębie na najwyższym szczeblu rozgrywek się nie utrzyma, co więcej za korupcję zostanie zdegradowane do nowej drugiej ligi. Pierścionek miał zbudować drużynę, która szybko awansuje. Po niezłym początku rozgrywek, przyszedł kryzys i po ośmiu kolejkach, sosnowiczanie znaleźli się w strefie spadkowej. Zarząd z ciężkim sercem zwolnił więc trenera.
Teraz Pierścionek wraca, by uratować dla Zagłębia II ligę. - Liczymy na to, że przerwa wpłynęła na niego korzystnie. Dostaje kolejną szansę i jeżeli wyciągnie drużynę z głębokiego kryzysu, to zostanie na stałe - mówi dyrektor klubu Jerzy Lula. Sosnowiczanie w pięciu rozegranych do tej pory meczach, odnieśli cztery porażki i znajdują się coraz bliżej strefy barażowej o utrzymanie w lidze.
Pierścionkowi w prowadzeniu drużyny pomoże Jerzy Dworczyk. Kiedyś znakomity piłkarz, później trener pracujący z Zagłębiem w sezonie 2006/2007. Wtedy klub z Sosnowca był finansowym i sportowym potentatem w ówczesnej II lidze. Drużyna grała jednak poniżej oczekiwań, a winą za taki stan rzeczy obciążano Dworczyka. Ostatecznie Zagłębie awansowało do ekstraklasy, ale już bez Dworczyka, którego zwolniono kilka kolejek przed końcem sezonu. Rolę w klubie znalazł dla niego dopiero nowy zarząd, powierzając mu funkcję skauta.
Teraz doświadczony Dworczyk i młody Pierścionek mają zapewnić Zagłębiu spokojne utrzymanie. Pierwszy poważny test już w sobotę - sosnowiczanie grają na wyjeździe z wiceliderem rozgrywek, Kotwicą Kołobrzeg.