Jak zagrać na nosie szefom UEFA i ominąć Finansowe Fair Play - przepis wg Paris Saint-Germain

PAP/EPA / EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON  / Neymar na ceremonii podpisywania kontraktu
PAP/EPA / EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON / Neymar na ceremonii podpisywania kontraktu

Finansowe Fair Play - utopia czy przepisy, których nie da się ominąć? Na lekcję zaprasza Paris Saint-Germain. Eksperci zachodzą w głowę, jak można kupić Neymara za 222 mln euro i wypełnić rygorystyczne przepisy UEFA.

Transfer Neymara do Paris Saint-Germain za 222 mln euro na nowo rozpoczął dyskusję o Finansowym Fair Play, którego od kilku lat muszą przestrzegać kluby w Europie.

Kto kupił Neymara?

Neymar kosztował 222 mln euro - taka była kwota wykupu z Barcelony. Jednak to tylko część kosztów, jakie PSG musiało ponieść. Według mediów, co miesiąc na konto Brazylijczyka ma trafiać 2 miliony euro - i to już po odprowadzeniu podatków. Grube miliony zostały również przeznaczone na prowizje menedżerskie czy też dla samego zawodnika, jako bonus za złożony podpis.

Samo "startowe" to z pewnością już 250 milionów euro, a przecież co roku na konto Brazylijczyka będzie trafiało przynajmniej 24 mln. Do tego dochodzą bonusy za sukcesy.

ZOBACZ WIDEO Piękna bramka Zielińskiego. Zobacz skrót meczu Napoli - Atalanta [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ale, ale, ale... Kto kupił Neymara? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W powszechnym skrócie myślowym zrobiło to PSG, ale w dokumentach najprawdopodobniej jest inaczej. Jedna z hipotez jest taka, że pieniądze Neymarowi przekazał katarski państwowy fundusz inwestycyjny, który za tę kwotę wynajmie Brazylijczyka do promocji kraju i organizowanych przez Katar mistrzostw świata w 2022 roku. Wówczas PSG pozyskałoby go nie z Barcelony, a z wolnego rynku, skoro Neymar po wykupieniu się miał swoją kartę zawodniczą na ręku.

Oczywiście powiązania z katarskim funduszem mają właściciele PSG, nom omen Katarczycy.

Druga hipoteza jest taka, że to PSG przelało 222 mln euro na konto Barcelony. Tylko wówczas prawnicy paryżan musieliby być pewni, że UEFA zaakceptuje umowę sponsorską, którą PSG w 2013 roku podpisało z Qatar Tourism Authority o wartości 200 milionów euro za sezon.

- Powiem tylko, że finansowy model PSG jest dość nietypowy. Kontrakt z katarskim biurem podróży jest innowacją. Ale czy to opłacalne? To muszą ocenić eksperci - mówił jeszcze cztery lata temu ówczesny prezydent UEFA Michel Platini.

Tyle że nowe władze UEFA nie akceptowały przychodu od tej firmy, twierdząc, że jest to celowe ominięcie regulacji Finansowego Fair Play. Szefowie La Liga grzmieli przy transferze Neymara, że nie zaakceptują kwoty wyłożonej przez PSG, ponieważ ich zdaniem to "finansowy terroryzm", a nie "fair play".

Omijanie FFP

Czym tak naprawdę jest Finansowe Fair Play, które weszło w życie w sezonie 2011/2012? To przepis mówiący o tym, że w trzyletnim okresie rozrachunkowym klub nie może ponieść straty większej niż 30 mln euro. Patrząc na wysokość transferu Neymara i jego bonusy oraz że do pozyskano także jeszcze innych piłkarzy, wydaje się po prostu niemożliwe, by PSG zdołało zmieścić się w widełkach.

Oczywiście UEFA odpowiednio klasyfikuje koszty. Jeśli jakiś klub buduje stadion, polepsza bazę treningową, to są to zupełnie inne wydatki niż te na transfery czy kontrakty. Jednak w przypadku PSG nie ma mowy o takich inwestycjach.

Jeśli faktycznie PSG nie kupiło Neymara (czyt.: zrobił to jakiś fundusz), to kolejnym sposobem na ominięcie FFP jest wypożyczenie. Jest to mierzone trzyletnim okresem rozrachunkowym. Tutaj można podać przykład Kyliana Mbappe. Młody Francuz ma kosztować 166 mln funtów, ale najpierw trafi do Paryża jako zawodnik wypożyczony z Monaco. Nie chodzi o to, żeby sprawdzić, czy Mbappe nadaje się do PSG, ale właśnie o ominięcie przepisów FFP. Dlatego po rocznym wypożyczeniu paryżanie mieliby go wykupić. W międzyczasie "zebraliby" przychody, aby taka transakcja mogła dojść do skutku.

Tak naprawdę trudno wyrokować, kiedy np. 20 mln euro za Blaise'ego Matuidiego trafi na konto PSG (został sprzedany do Juventusu Turyn). Nie każdy transfer, a nawet większość, jest płacony w całości, lecz w ratach. Teraz połowa, za rok kolejna itd. Dlatego z jednej strony może się wydawać, że skoro PSG kupiło w styczniu 2017 roku Draxlera za 40 mln, to taką właśnie kwotę należy doliczyć do rachunku.

Skoro mowa o wypożyczeniach, warto przyjrzeć się Chelsea. The Blues to drużyna, która co roku oddaje do innych klubów około 40 (!) piłkarzy. Są to głównie młodzi gracze, którzy zdobywają doświadczenie, ale także, a nawet przede wszystkim, podnoszą swoją wartość.

Nie trzeba daleko szukać, wystarczy spojrzeć na obecne okienko transferowe, kiedy za Nathana Ake, Bernarda Traore, Christiana Atsu oraz Nathaniela Chalobaha klub zgarnął blisko 50 mln euro, a wydał na nich nie więcej niż 5 mln euro. Większość kibiców, którzy pobieżnie interesują się sytuacją w Chelsea, nawet nie będzie kojarzyła ich z The Blues. A to doskonały przykład, jak można prowadzić strategię transferową, aby nie mieć problemów z limitami FFP.

Przypadek Franka Lamparda

Ciekawy był też przypadek Franka Lamparda, który trafił do New York City. Właścicielem tej drużyny jest... właściciel Man City, a przecież Anglik grał na wypożyczeniu właśnie w The Citizens. O ile w tej transakcji nie ma mowy o nadużyciach, jest ona jednak przykładem, jak można ominąć FFP. Regulacje nie obejmują klubów z MLS, więc ten mógłby kupić piłkarza (w tym przypadku Lamparda) i po prostu wypożyczać go do Europy. Koszty są dużo niższe.

Kilka lat temu Red Bull Salzburg chciał ściągnąć do siebie Marcela Sabitzera z Rapidu Wiedeń, ale klauzula odejścia w wysokości dwóch milionów euro obejmowała tylko zagraniczne kluby. Sabitzera kupił zatem zespół z Lipska i, jak łatwo zgadnąć, od razu został wypożyczony do Red Bull Salzburg. Obie transakcje dzielił zaledwie... dzień. Oczywiście właścicielami RB Lipsk i Red Bull Salzburg jest jedna firma. Oficjalnie prawo nie zostało złamane, ale niesmak pozostał.

Także dwuletnie wypożyczenia to jest doskonała furtka do obchodzenia zapisów. Kingsley Coman był wypożyczony do Bayernu Monachium na dwa lata, Juan Cuadrado do Juventusu (też na okres 24 miesięcy). W umowie pomiędzy klubami jest zapis, że do transakcji może dojść w każdej chwili w czasie trwania dwuletniego wypożyczenia. Jest to doskonałe narzędzie do "wyliczenia", kiedy należy użyć transferu definitywnego, aby wszystko się zgadzało w okresie rozrachunkowym. Dodajmy, że Bayern ostatecznie wykupił Comana, a Juve Cuadrado.

Teoretycznie pod omijanie FFP można byłoby podciągnąć sprzedawanie gwiazd co trzy lata, ale to najtrudniejsza metoda, ponieważ klub kupujący musiałby akurat być w okresie, w którym - z finansowego punktu widzenia - mógłby sobie pozwolić na zakup takiego gracza.

PSG już raz zostało ukarane przez UEFA za niedostosowanie się do FFP. Było to w 2014 roku. Francuzi musieli zapłacić 60 milionów euro kary, w kolejnym oknie ich budżet transferowy został ograniczony do 70 milionów euro, a w Lidze Mistrzów mogli zarejestrować tylko 21 graczy.

Teraz kara może być jeszcze bardziej surowa - wykluczenie z europejskich rozgrywek czy też zakazy transferowe. Trudno jeszcze przypuszczać, żeby w Paryżu dwukrotnie popełnili ten sam błąd, a ściągnięcie Neymara i Mbappe nie zostało dobrze przemyślane.

Źródło artykułu: