Rafał Murawski urazu nabawił się w spotkaniu z Arką Gdynia, przez co opuścił trzy następne mecze ligowe Kolejorza oraz zgrupowanie reprezentacji Polski. Jego powrót na boisko opóźnił się, bowiem pierwotnie przewidywano duże szanse na występ w spotkaniu z Wisłą Kraków. W czwartek "Muraś" trenował już z resztą drużyny, choć niektórych ćwiczeń jeszcze nie wykonywał.
W sobotę Lech zmierzy się z ŁKS Łódź i Murawski powinien być brany pod uwagę przy ustalaniu składu. - Nie wiem czy zagram. Jest coraz lepiej, bo zacząłem treningi - mówi Murawski. - Zdrowotnie jestem w pełni gotów, ale nie wiem jak będę wyglądał fizycznie, bo prawie miesiąc przerwy to spory okres czasu, więc mógłbym odstawać od reszty zespołu.
Decyzja podjęta zostanie zapewne w dniu meczu. - Wspólnie się nad tym zastanowimy, a ostateczne decyzja będzie należała do trenera. Cały czas jesteśmy w kontakcie z lekarzami - dodaje pomocnik Kolejorza. Trener poznańskiego zespołu Franciszek Smuda raczej nie zdecyduje się wystawić Murawskiego od pierwszej minuty. Najprawdopodobniej zasiądzie on na ławce rezerwowych, a na boisko wejdzie ewentualnie w drugiej połowie. - Jest już w pełni zdrowy i może grać, ale oszczędzę go jeszcze, żeby był jak najlepiej przygotowany do meczu z Legią - tłumaczy "Franz".
Lech więc po raz kolejny będzie musiał sobie radzić bez swojego kapitana. Sam zawodnik nie wyobraża sobie innego scenariusza, niż zwycięstwo w sobotnim meczu. - Liczymy tylko na zwycięstwo, bo żaden inny wynik nas nie interesuje - mówi Murawski, który dodaje, że w tej chwili dla Kolejorza najważniejsze są punkty, a nie styl gry, który w porównaniu do rundy jesiennej nieco się pogorszył. - Na pewno chcielibyśmy pięknie wygrywać, ale potrzebujemy punktów i nie obrażę się, jeśli wygramy w nieco gorszym stylu.