Przed kontuzją kolana Arkadiusz Milik był podstawowym napastnikiem Napoli, ale też nie mogło być inaczej, skoro latem minionego roku Azzurri zapłacili za niego Ajaksowi Amsterdam aż 32 mln euro - droższy od Polaka w historii neapolitańskiego klubu był Gonzalo Higuain (39 mln euro).
Inwestycja w Milika szybko zaczęła się spłacać, bo w pierwszych dziewięciu meczach poprzedniego sezonu Polak strzelił aż siedem goli. Status reprezentanta Polski w Napoli zmienił uraz, którego napastnik doznał 8 października minionego roku w meczu el. MŚ 2018 z Danią (3:2). Okno transferowe było zamknięte, więc Napoli nie miało możliwości sprowadzenia zastępcy Polaka i do roli środkowego napastnika trener Maurizio Sarri przysposobił Driesa Mertensa.
To był strzał w "10", bo Belg jako snajper zdobył w minionym sezonie aż 30 bramek. Milik wrócił do gry już w lutym, ale trener Sarri nie odszedł od rozwiązania, którego świetnie się sprawdzało i do końca sezonu Polak był tylko zmiennikiem Mertensa. Letnia przerwa nie zmieniła statusu Polaka w zespole z San Paolo - Milik pozostał jedynie rezerwowym.
W trzech meczach nie zagrał ani minuty, a w rewanżowym spotkaniu IV rundy el. Ligi Mistrzów z OGC Nice (2:0) wszedł do gry z ławki, zastępując Mertensa, który wcześniej ustrzelił dublet, torując Napoli drogę do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W dwóch innych spotkaniach Milik zagrał od pierwszego gwizdka, ale dlatego, że z różnych względów do występu od początku nie był przewidziany Mertens.
ZOBACZ WIDEO Komentarze po zwolnieniu Jacka Magiery. "To się wszystko nie trzyma kupy"
Warto jednak wspomnieć, że w spotkaniach, w których znalazł się w wyjściowym składzie, Milik strzelił po golu. Tak było w meczu 1. kolejki Serie A z Chievo Werona (3:1) i w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Szachtarem Donieck (1:2). Według "La Gazzetta dello Sport" właśnie starcie z mistrzem Ukrainy zwiastuje nadejście lepszych czasów dla Milika.
Włoski dziennik przewiduje, że po spotkaniu z Szachtarem trener Sarri zmieni ustawienie swojego zespołu na takie, w którym Mertens i Milik będą mogli grać razem od pierwszego gwizdka. Odkąd Belg został przemianowany na napastnika, Sarri korzystał z duetu "M&M's" siedem razy, ale belgijsko-polska para nie zagrała od pierwszej minuty ani razu. W ogóle odkąd Milik wrócił na boisko po kontuzji kolana, rozegrał w duecie z Mertensem tylko 117 minut, z czego 31 w lutowym meczu z Atalantą i 30 w ostatnim spotkaniu z Szachtarem. W pozostałych meczach były to jedynie epizody.
Nowe wyjściowe ustawienie ma zostać wypróbowane w niedzielnym spotkaniu 4. kolejki Serie A z Benevento Calcio. Niestety, dobra wiadomość dla Milika jest jednocześnie złą dla Piotra Zielińskiego. Jeśli trener Sarri postawi na grę duetem Mertens-Milik, automatycznie ograniczona zostanie liczba środkowych pomocników, a notowania Zielińskiego i tak nie były wysokie. Owszem, 23-latek miewa przebłyski świetnej gry, ale ma też wahania formy, a jeśli trener Sarri wcieli w życie swój pomysł, na dwa miejsca w środku pola będzie aż sześciu kandydatów: Zieliński oraz Allan, Amadou Diawara, Marek Hamsik, Jorginho i Marko Rog. A w zasadzie pięciu chętnych na jedno wolne miejsce, bo pozycja Hamsika jest niepodważalna.