- Serce mocniej mi zabije, jak rywale wyjdą na boisko. Miałem nadzieję, że nigdy nie przyjdzie mi zagrać przeciwko wrocławianom, ale skoro los tak chciał, to trudno. Walczymy o utrzymanie i musimy zdobyć trzy punkty, więc ja dam z siebie wszystko - mówi Paweł Sasin.
Formalnie pomocnik Cracovii jest wychowankiem Beniaminka Radom i właśnie tam rozpoczynał karierę w sezonie 1999/2000. Już rok później Śląsk wykupił nastoletniego Sasina za 8 tys. zł i tak rozpoczęła się jego przygoda we Wrocławiu. W stolicy Dolnego Śląska młody zawodnik nie miał łatwego życia. Przy Oporowskiej panowała bieda, brakowało na wszystko pieniędzy i nawet transfer Sasina klub spłacał przed dwa lata. - Spadaliśmy z II ligi, przez kilka miesięcy nie dostawaliśmy pensji, a ja, oddalony od rodzinnego domu, nie miałem co jeść - wspomina 26-latek.
W 2004 roku skończyła się głodówka Sasina. Lech Poznań wyłożył za niego 360 tys. zł. W tym sezonie Sasin broni barw Cracovii i jest wyróżniającym się jej graczem.