Zdrowa obawa przed Armenią i Czarnogórą. Problemy kadry Adama Nawałki na ostatniej prostej eliminacji MŚ

PAP /  PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Adam Nawałka
PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Adam Nawałka

- To brutalne, ale oprócz Roberta Lewandowskiego nie ma w kadrze zawodnika nie do zastąpienia - uważa Kamil Kosowski. Były piłkarz wypowiada te słowa niedługo po operacji kolana Arkadiusza Milika i tuż przed decydującymi meczami w eliminacjach MŚ.

Adam Nawałka ma niemały ból głowy. Polska kadra we wrześniu grała tragicznie (Dania) albo przeciętnie (Kazachstan), przed Biało-Czerwonymi decydujące o awansie na mundial w Rosji mecze, a ze składu wypadł Arkadiusz Milik. Na dodatek kilku innych zawodników skarży się na problemy zdrowotne. Z kontuzją mięśniową walczy Maciej Rybus, nie jest również najlepiej ze zdrowiem Łukasza Teodorczyka. Czy oznacza to, że koncepcja Nawałki legła w gruzach?

Milik w Danii wszedł na murawę z ławki rezerwowych, ale z Kazachstanem grał już od początku. I strzelił gola na 1:0. "Aro" wracał do optymalnej dyspozycji i można się było spodziewać, że w kluczowych starciach eliminacyjnych Nawałka pośle do boju eksportowy duet napastników. Czyli coś, co wymyślił po latach męczarni z jednym snajperem. Lewandowski z Milikiem w eliminacjach do Euro 2016 zdobyli łącznie 19 goli, byli najskuteczniejszym duetem całej kampanii. I tak właśnie gralibyśmy zapewne w Armenii i z Czarnogórą u siebie. Ale nie zagramy.

- Arek zaczynał występować w Neapolu, więc wszystko było robione w kierunku jego gry w kadrze. Gdyby pojawił się na zgrupowaniu w dobrej formie, zapewne dostałby szansę. W duecie z Robertem stanowili nasz atak marzeń, teraz trzeba to wszystko przewartościować, poprzestawiać - mówi Kamil Kosowski.

- Przede wszystkim szkoda Arka, bo dopiero zaleczył jedną kontuzję i zaczął wracać do optymalnej dyspozycji, a doznał kolejnego urazu. Musi sobie z tym poradzić. Jego kolana chyba nie były przygotowane do najwyższego wysiłku - uważa Kosowski i dodaje: - Kontuzja Milika to duża strata przede wszystkim jeżeli chodzi o pole manewru. Natomiast jeśli chodzi o samą grę reprezentacji, Adam Nawałka jest przygotowany na ewentualną nieobecność każdego piłkarza, nie licząc oczywiście Roberta Lewandowskiego.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria ograła Milan, cały mecz Bereszyńskiego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ostatnie zdanie jest szczególnie istotne, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że Nawałka będzie musiał szukać zastępstwa także dla Macieja Rybusa. W Danii wystąpił na lewej obronie Artur Jędrzejczyk, ale spisał się fatalnie. Z Kazachami szansę otrzymał "Ryba" i zaliczył solidne zawody. W ostatnich dniach naderwał jednak mięsień dwugłowy. Walczy z czasem, rehabilituje się, ale istnieje duże zagrożenie, że w Armenii nie będzie mógł zagrać.

- W obliczu urazu Milika najbardziej prawdopodobny wydaje się powrót do ustawienia z jednym napastnikiem i Zielińskim zawsze na boisku. Wiem, że to kłóci się z opiniami wielu fachowców, ale według mnie Zieliński to piłkarz, który zastąpi w przyszłości w kadrze Lewandowskiego - uważa Kosowski.

Jeśli rzeczywiście Adam Nawałka pośle do boju tylko jednego napastnika, a zdolny do gry nie będzie Rybus, wyjściowa jedenastka wyglądać będzie zapewne tak:

Fabiański (fenomenalna forma w Premier League) - Piszczek (solidny jak zawsze w BVB), Glik (aktualnie jeden z najlepszych obrońców w Ligue 1), Pazdan (niepewny w Legii, ale Nawałka mu ufa), Jędrzejczyk (jeśli nie Rybus, to "Jędza") - Krychowiak (wrócił w końcu do życia po hibernacji w PSG i spisuje się bardzo solidnie) - Błaszczykowski (miał problemy zdrowotne, ale wszystko jest już OK, w meczu z Bayernem wszedł w 46. minucie, a Wolfsburg uratował remis), Linetty (ostatnio chwila odpoczynku w lidze), Zieliński (gra we wszystkich meczach Napoli, ale nie zawsze od pierwszej minuty), Grosicki (nie grał ostatnio z powodów przeciążeniowych, ale na kadrze wszystko będzie OK) - Lewandowski (tu wszystko jest jasne).

Stawka meczu z Armenią będzie gigantyczna, awans Biało-Czerwoni mogą wywalczyć nawet po spotkaniu w Erywaniu. Aby było to możliwe, Polacy muszą wygrać, a Dania z Czarnogórą - zremisować. Jeśli stanie się inaczej, na ostateczne rozstrzygnięcie trzeba będzie poczekać do ostatniej kolejki. Warto zaznaczyć, że z Armenią na wyjeździe graliśmy dotychczas dwukrotnie i ani razu nie udało nam się wygrać. W 2001 roku zremisowaliśmy tam 1:1, a w 2007 przegraliśmy 0:1. Czy mając w pamięci ostatnie mecze naszej kadry, niewygodny teren w Erywaniu oraz problemy zdrowotne niektórych zawodników, starć z Armenią i Czarnogórą powinniśmy się obawiać?

- No jasne, że się musimy obawiać. Jeśli podejdziemy do tych spotkań z przeświadczeniem, że na pewno wygramy, to ich nie wygramy. Ale to musi być zdrowa obawa, która spowoduje stuprocentową koncentrację. Jeśli wyjdziemy na ten mecz, ale także na ostatni z Czarnogórą, skoncentrowani, to nikt nam nie podskoczy - uważa Kosowski.

Z Armenią zagramy 5 października o godzinie 18:00 czasu polskiego. Mecz z Czarnogórą odbędzie się 8 października na Stadionie Narodowym w Warszawie. Początek tego spotkania również o godzinie 18:00.

Źródło artykułu: