Czarny tydzień Niemców. Komplet porażek w pucharach!

PAP/EPA / PAP/EPA/IAN LANGSDON / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (nr 9) i Thiago Silva (z prawej)
PAP/EPA / PAP/EPA/IAN LANGSDON / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (nr 9) i Thiago Silva (z prawej)

Tak koszmarnej klapy niemieckie kluby nie przeżyły od powstania europejskich pucharów. Drużyny z Bundesligi zanotowały komplet porażek w europejskich pucharach.

Postawą Niemców zażenowany jest "Kicker", który wprost pisze o perfekcyjnym czarnym tygodniu. Szansę na uratowanie twarzy miało TSG 1899 Hoffenheim. Drużyna Juliana Nagelsmanna po golu Pavla Kaderabka prowadziła w Razgradzie z Ludogorcem 1:0. W drugiej połowie gospodarze wzięli się jednak błyskawicznie za odrabianie strat. Bezpośrednio po wznowieniu wyrównał Svetoslav Dyakov, a Holender Jody Lukoki w 72. minucie pognębił czwartą drużynę Bundesligi.

Z kronikarskiego obowiązku odnotujemy symboliczną rolę w zwycięstwie Jacka Góralskiego, który znów pojawił się na boisku zaledwie na kilka minut. Pełne spotkanie rozegrał zaś po przegranej stronie Eugen Polanski.

Kolonia czekała na powrót europejskich pucharów do katedralnego miasta aż 9144 dni. Niestety, 1.FC Koeln ewidentnie zapomniało jak smakuje zwycięstwo. Po rozgromieniu na początku sezonu amatorskiego Leher TS 5:0 w pierwszej rundzie Pucharu Niemiec, zawodnicy Petera Stoegera przegrali 7 z 8 rozegranych spotkań! Zarówno w Bundeslidze, jak i swojej grupie Ligi Europy okupują ostatnie miejsce w tabeli. Do porażki 0:1 z Crveną Zvezdą Belgrad przyczynił się Paweł Olkowski, który wrócił do składu, lecz zapisał się do protokołu meczowego jedynie żółtą kartką.

Austriacki szkoleniowiec kolończyków stara się doszukiwać pozytywów, pomimo katastrofalnych wyników niemal na każdym polu. - Moi zawodnicy świetnie zareagowali w drugiej połowie. Nie akceptują sytuacji w której się znaleźliśmy. Podobnie twierdzi Leonardo Bittencourt - O pierwszej połowie możemy mówić, że była nieudana, lecz w drugiej nie daliśmy rywalom żadnych szans. Szkoda, że tak zawiodła nas skuteczność i nie zdobyliśmy ani jednej bramki.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ferdinand już trenuje do walki o tytuł
[color=#000000]

[/color]

Czwartkową europejską klęskę podsumował występ Herthy Berlin w Szwecji. Ostersunds FK to klub, który powstał zaledwie 20 lat temu. Do najwyższej klasy rozgrywkowej awansował dopiero w 2015 roku (Szwedzi grają systemem wiosna - jesień), a drzwi do Europy otworzył sobie zeszłorocznym triumfem w Pucharze Szwecji. Nikt jednak nie oczekiwał po ligowym średniaku tak znakomitej gry w europejskich pucharach.

Po sensacyjnym wyeliminowaniu Galatasarayu Stambuł już w 2. rundzie eliminacji, szwedzcy debiutanci pokonali również CS Fola Esch z Luksemburga i PAOK Saloniki, co dało im niespodziewany awans do fazy grupowej Ligi Europy. Pech w losowaniu i trafienie na rywali z Ukrainy, Niemiec i Hiszpanii tylko pogłębiło przekonanie niedowiarków o tym, że Szwedzi będą raczej dostarczycielem punktów. Tymczasem po dwóch kolejkach Ostersunds jest liderem grupy J bez straty gola!

Gospodarze grający na sztucznej nawierzchni ograli berlińczyków 1:0, a jedynego gola strzelił z rzutu karnego reprezentant Iraku - Brwa Nouri. Hertha oddała na szwedzką bramkę 22 strzały, lecz żaden nie znalazł drogi do siatki. Na boisku w 65. minucie pojawił się były gracz Legii Warszawa Ondrej Duda. Spisał się dość przeciętnie i nie zapisał się niczym szczególnym. Stara Dama może jedynie szukać ukojenia w porażce innego faworyta grupy - Athleticu Bilbao. Baskowie polegli na San Mames z Zorią Ługańsk 0:1.

Tym samym kluby grające w Lidze Europy dołączyły do RB Lipsk, Borussii Dortmund i Bayernu Monachium, które zupełnie zasłużenie poległy we wtorkowych i środowych spotkaniach Ligi Mistrzów. BVB przegrało 1:3 z Realem Madryt, zawodnicy z Lipska doznali dotkliwej porażki w Stambule z Besiktasem, a Bawarczycy skompromitowali się w Paryżu przeciwko Paris Saint-Germain, za co ostatecznie zwolniony został trener Carlo Ancelotti.

Komentarze (0)