Spełnię swoje marzenie i wrócę do Legii - rozmowa z Dragomirem Okuką, trenerem Lokomotivu Sofia

Choć zdarzyło się tak niefortunnie, że skontaktowaliśmy się z Dragomirem Okuką niecałą godzinę po ligowym meczu jego Lokomotivu Sofia, bez żadnych wątpliwości zgodził się na wywiad. Cały czas pochłonięty był pracą, jeszcze żył dramatycznie wygranym spotkaniem (wynik z sąsiadem w tabeli 3:2), ale na hasło "Polska" zareagował bardzo entuzjastycznie. Jak sam przyznał, nie mógł nam odmówić...

Piotr Tomasik: Minęło już trochę czasu od momentu, kiedy wyjechał pan z Polski. Jak wspomina pan pobyt w naszym kraju?

Dragomir Okuka: Wspomnienia są bardzo miłe. Dobrze się czułem, podobało mi się. Zawsze wypowiadam się o waszym kraju w ciepłych słowach. A teraz pracuję sobie w Lokomotivie Sofia.

No właśnie, pracuje pan teraz w Bułgarii, wcześniej był Cypr, Polska, Serbia. Lubi pan chyba podróże po świecie.

- Ale tutaj, w Sofii wszystko jest podobnie jak w Serbii. Kultura, historia, tradycje, prawie jak w domu. Jest tu w stolicy kilka klubów, z czego jeden to mój Lokomotiv, który ma świetną serię siedmiu wygranych z rzędu. Radzimy sobie ostatnio naprawdę dobrze, zajmujemy trzecie miejsce i gramy o awans do Pucharu UEFA. To realny scenariusz, a jeśli się rzeczywiście uda, byłby to wielki sukces.

Która liga jest mocniejsza - bułgarska czy polska?

- Myślę, że polska. Grają tam lepsi piłkarze, są przyzwoite warunki do pracy. Tutaj jest z tym problem. Teoretycznie w tej chwili jesteśmy piątą siłą w lidze, bo są przecież CSKA, Levski i Litex. Mimo to, dajemy sobie radę, dołączyliśmy do czołówki. W tej kolejce pokonaliśmy Czarno More, kolejnego pretendenta do gry w europejskich pucharach. Takie zwycięstwa są bardzo ważne. Siedem wygranych z rzędu świadczy o wynikach naszej dobrej pracy. Ale rzadko zdarza się, żeby ta drużyna grała tak, jak za moich czasów Legia.

Rzeczywiście, w stolicy osiągał pan dobre wyniki. Znaczniej gorzej było w Krakowie, który chyba psuje nieco pańskie wspomnienia z Polski.

- Eh, ten Kraków... W Wiśle pracowałem bardzo krótko, nie rozumiałem się zbyt dobrze z panem Cupiałem. Nie pozwolił mi wykonywać moich obowiązków i szybko postanowił zakończyć ze mną współpracę. To była głupota z ich strony, bo za mojej kadencji drużyna bardzo dobrze spisywała się w europejskich pucharach. Przecież awansowaliśmy do fazy grupowej, w której spisywaliśmy się naprawdę nieźle i niewiele zabrakło do awansu do kolejnej fazy. Potem, jak mnie zwolnili, zajęli najgorsze miejsce w lidze od kilku lat i w ogóle nie grali w pucharach.

Z Bogusławem Cupiałem nie najlepsze stosunki utrzymywał także inny zagraniczny trener Dan Petrescu. Pan z prezesem Wisły się nie lubił?

- To było trochę niezrozumiałe, że tak szybko mnie zwolnił. Zwłaszcza, że tamten sezon był jeden z najlepszych występów krakowian w pucharach. Graliśmy fajną piłkę, pokonaliśmy FC Basel, było blisko korzystnych rezultatów z Blackburn i Feyenoordem. Cupiał mnie już w klubie nie chciał, sprowadził kogoś innego i przez rok musiał wytrzymać bez Pucharu UEFA.

Czy po dobrych doświadczeniach, nie myślał pan o tym, żeby sprowadzić do siebie jakichś polskich zawodników?

- Macie dobrych piłkarzy, ale oni grają w Lechu, Wiśle i Legii. To są kluby, które nie chcą sprzedawać najlepszych graczy. Jeśli już to robią, żądają sporych pieniędzy, a my takich w Lokomotivie nie mamy. Teraz na Cyprze grają i Paulista, i Kosowski. Ja na Wyspie Afrodyty byłem jakiś czas temu, prowadziłem Omonię Nikozja i chyba wtedy były wystarczające fundusze, aby sprowadzić Polaków. W tej chwili do Bułgarii jednak nikogo od was kupić nie mogę. Zawodnicy, którzy mogliby być dla nas wzmocnieniami, kosztują zbyt wiele.

Czyli na jak wysokie transfery byłoby was teraz stać?

- Nie chciałbym zdradzać, ale pod tym względem nie jesteśmy w czołówce ligi. W Lokomotivie na zakupy mogę dostać naprawdę przeciętne pieniądze, a znacznie więcej mogą zaoferować choćby CSKA czy Levski. Tam mogą sobie pozwolić na sprowadzenie zawodnika wartego znacznie więcej niż milion euro.

Śledzi pan jeszcze wyniki naszej ekstraklasy?

- Jasne. W piątek Legia wygrała z Piastem i wskoczyła na fotel lidera. W czołówce tabeli plasują się jeszcze Lech, Wisła i Polonia. Cała czwórka ma jeszcze szanse na mistrzostwo i walka o to trofeum powinna być naprawdę fascynująca.

W tej chwili w lidze nie rządzą już tylko Legia i Wisła, bo sporo do powiedzenia ma także Lech, który godnie reprezentował nas w europejskich pucharach.

- A to wszystko zasługa szkoleniowca, który przepracował w Poznaniu już prawie trzy lata. Smuda został obdarzony dużym kredytem zaufania, pozwolono mu w spokoju pracować i budować zespół według własnej wizji. To niezwykle komfortowa sytuacja dla trenera, zwłaszcza gdy się wie, że masz poparcie działaczy.

O naszym kraju mówi pan z sentymentem, jest na bieżąco z wynikami w ekstraklasie. Może Dragomir Okuka wróci jeszcze kiedyś do Polski?

- Jasne, uważam, że to świetny pomysł. Nie widzę żadnych przeciwwskazań dla tego wariantu. Marzy mi się powrót do Legii i powtórzenie tego, co wcześniej udało mi się osiągnąć z tym zespołem.

Ale na Łazienkowskiej na wyniki nikt nie narzeka, mają trenera i nie zapowiada się, żeby wkrótce mieli go zmienić.

- Dobrze, dobrze... Niech Urban wykonuje swoją robotę w Warszawie, Smuda w Poznaniu, a ja w Sofii. Nie mówię, że Legię miałbym prowadzić już od jutra, bo chcę najpierw jak najwięcej osiągnąć z Lokomotivem. Nie będę jednak ukrywał, będę dążył do tego, aby powrócić jeszcze na Łazienkowską. Jestem pewien, że mi się to uda.

A może reprezentacja? W PZPN już powoli rozlądają się za następcą Leo Beenhakkera.

- Nie, dziękuję. Po pierwsze, jestem zwolennikiem sytuacji, w której kadrę prowadzi trener, który urodził się w tym kraju. Po drugie, macie naprawdę wielu dobrych szkoleniowców, nie potrzebujecie wsparcia zza granicy. Smuda, Kasperczak to znakomici fachowcy i ludzie, którzy spokojnie poradziliby sobie w kadrze. Spróbujcie postawić na jednego z tej dwójki.

Notowania Kasperczaka spadły po tym, jak jego Górnik Zabrze od kilkunastu kolejek nie potrafi wyjść ze strefy spadkowej.

- Nie szkodzi, ja i tak uważam go za bardzo dobrego trenera. Miałem okazję z nim rozmawiać, pracowaliśmy w Polsce w tym samym czasie. Wiem, jaką ma koncepcję budowy zespołu i uważam ją za bardzo interesującą. Poza tym warto chyba przypomnieć, jak znakomicie pod jego wodzą spisywała się Wisła. Futbol, który prezentowali krakowianie, był godny podziwu.

Wie pan, że od cały czas nie możemy zakończyć korupcyjnego wątku i znaleźć odpowiedniego rozwiązania? Nie wszystkie wyniki w sezonach, kiedy pracował pan w Legii, były efektem sportowej rywalizacji.

- Czytałem o tym w internecie. Cieszę się, że robicie coś w tym kierunku, aby ten temat został czym prędzej zamknięty. Dobrze, iż nieuczciwych ludzi spotka kara za te grzechy. Najważniejsze, że dążycie do tego, aby wasza piłka była już czysta, bo sportowo prezentujecie się coraz lepiej i zaczynacie gonić zachodnie ligi.

Najlepszy obecnie polski piłkarz w oczach Dragomira Okuki?

- Prawy pomocnik Borussii Dortmund, Kuba Błaszczykowski. Kilkoma występami w Bundeslidze pokazał, że ma szansę zrobić wielką karierę. Bardzo cenię także umiejętności Ebiego Smolarka, który był najlepszy w meczu przeciwko San Marino. Kogo tam jeszcze macie?

Artura Boruca.

- To bramkarz, ja się koncentruję na graczach z pola. Błaszczykowski jest zdecydowanie najlepszym waszym piłkarzem, ale zbyt często łapie kontuzje. Teraz też miał poważny uraz, wyzdrowiał już?

Tak.

- To dobrze. Obok niego wyróżnia się Ebi, na którego częściej powinniście stawiać. Macie też jeszcze kilku dobrych zawodników.

Ale Smolarek nawet nie gra w swoim klubie, ciągle siedzi na ławce.

- Mimo wszystko, to solidny zawodnik. To on zapewnił wam wcześniej awans do Mistrzostw Europy. W wysokiej formie jest ostatnio Maciej Żurawski, który coraz częściej strzela w barwach Larissy. Mam również informacje z Cypru, że bardzo dobrze spisuje się Kosowski, a zadowoleni są z niego też w klubie.

Obaj w opinii Leo Beenhakkera są jednak zbyt słabi.

- No tak, niestety... A właśnie, jest jeszcze jeden zawodnik wart uwagi. Chyba nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że chodzi o Pawła Brożka. On jest jednak w tej chwili kontuzjowany.

Wraca już do zdrowia, ma zagrać w najbliższym meczu.

- To świetna informacja, naprawdę. Moim zdaniem, jest to najlepszy piłkarz w polskiej lidze. Nie zdziwię się jednak, jeśli zbyt długo w niej nie zagości. Zapewne wkrótce zgłosi się po niego solidny klub zza granicy i złoży ofertę nie do odrzucenia.

Życzę panu trenerowi wymarzonego powrotu do Legii i dziękuję bardzo za rozmowę.

- Ja również. Fajnie, że pan tu do mnie zadzwonił. To, pokazuje, że jeszcze w Polsce ktoś o mnie pamięta. Bo ja o was pamiętam cały czas!

Dragomir Okuka wróci do Polski? / Fot. B.Zimkowski

Komentarze (0)