Z nożem na gardle i wielką presją przystąpiła do sobotniego spotkania z Polonią Bytom drużyna Górnika Zabrze. Zabrzanie w pierwszej połowie wyraźnie nie dawali sobie rady z wielkimi oczekiwaniami kibiców, którzy domagali się zwycięstwa w starciu derbowym. Pierwsze minuty spotkania nie przyniosły zagrożenia pod żadną bramką. Ataki Górnika były nieporadne, a Polonia od pierwszych minut gry pokazywała, że jej szczytem marzeń jest punkt wywieziony ze stadionu outsidera.
Pierwszym godnym uwagi zagraniem popisali się w 13. minucie gry gospodarze. Rzut rożny dla Górnika wykonywał Dariusz Kołodziej, ale piłkę przed pole karne usiłowali wybić obrońcy bytomian. Uczynili to na tyle nieporadnie, że piłka trafiła wprost pod nogi znajdującego się na szesnaście metrów przed bramką Adama Banasia, który ustawiony tyłem do bramki zdecydował się na strzał, ale piłkę zablokowali defensorzy bytomskiej drużyny. Po tej akcji Poloniści jeszcze skrupulatniej strzegli dostępu do własnej bramki, a Górnik w ofensywie grał bardzo nieskutecznie.
Dopiero 30. minuta gry przyniosła kolejną akcję podbramkową dla zabrzan. Snajper Górnika Dawid Jarka przedarł się z piłką w pole karne, holował ją na piąty metr, by kilka sekund później fatalnie skiksować. Był to jednak przełom w grze gospodarzy, którzy cztery minuty później byli centymetry do objęcia prowadzenia. Na sprytne uderzenie z około 30. metrów zdecydował się Przemysław Pitry. Piłka w powietrzu nabrała nietypowej rotacji i chwilę później wylądowała na poprzeczce bramki strzeżonej przez Michala Peskovicia. Sytuacja ta podziałała otrzeźwiająco na drużynę trenera Jurija Szatałowa, która rzuciła się do ataku.
W 39. minucie bytomianie wywalczyli rzut rożny. W ogromnym zamieszaniu z piłką przed bramką gospodarzy znalazł się Michał Zieliński, którego uderzenie ofiarną interwencją zablokował Michał Pazdan. Na minutę do końca regulaminowego czasu gry Polonia miała doskonałą sytuację do otwarcia wyniku spotkania. Piłkę przed polem karnym przejął Rafał Grzyb i huknął potężnie z dystansu, a piłka zatrzymała się na lewym słupku bramki Michala Vaclavika. Końcowe sekundy pierwszej połowy nie przyniosły już zmiany rezultatu i przy dużej porcji gwizdów zawodnicy obu drużyn udali się do szatni.
Do niezwykłej przemiany oblicza drużyny Górnika doprowadził w przerwie trener Henryk Kasperczak. Gospodarze drugą połowę rozpoczęli ze zdecydowanie większym animuszem. Grali szybciej od totalnie zaskoczonych obrotem sprawy bytomian. Na efekty tego nie trzeba było długo czekać. Co prawda w 50. minucie gry Pitry z praktycznie zerowego kąta posłał piłkę w boczną siatkę, ale akcja ta pokazała, że bramka dla Górnika wisi w powietrzu. I tak też się stało. W 52. minucie w pole karne zagrał Kołodziej, piłkę zbyt krótko wybijał Jacek Broniewicz, a bezpańską futbolówkę przejął Banaś, który w trudnej sytuacji posłał ją obok rozpaczliwie interweniującego Peskovicia otwierając wynik spotkania.
Po tym trafieniu z niepokojem patrzące na upływający czas trybuny oszalały. Górnik jednak nie zamierzał poprzestać na jednej bramce. Chwilę później Jarka znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem bytomian, ale tym razem górą był Pesković. Słowak po raz drugi bezradny był jednak w 58. minucie spotkania. Z piłką prawym skrzydłem popędził Robert Szczot, dośrodkował w pole karne, a niepewnie zachował się Peter Hricko, którego błąd próbował naprawić Pesković. Jednak i on nie zachował się najlepiej, bowiem na tyle niefortunnie sparował piłkę, że ta trafiła wprost pod nogi Jarki, który z kilku metrów wpakował piłkę do pustej bramki Polonii podwyższając prowadzenie zabrzan na 2:0.
Drugie trafienie Górnika sprawiło, że na trybunach zaczęła się prawdziwa fiesta, a niesieni dopingiem zabrzanie nadal atakowali bramkę gości. W 75. minucie gry doskonałą okazję na trzecią w meczu i drugą swojego autorstwa bramkę miał Jarka, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Szczota i kiksie Peskovicia posłał piłkę głową na słupek bramki bytomskiej drużyny. Kilkanaście sekund później w dogodnej sytuacji piłkę metr od słupka podał asystujący w poprzedniej akcji Szczot. W 77. minucie spotkania jedną z nielicznych w drugiej połowie akcji ofensywnych przeprowadziła Polonia, która za sprawą Zielińskiego była bliska strzelenia bramki honorowej. Szarżę napastnika z Bytomia zatrzymał jednak Grzegorz Bonin.
W 82. minucie gry w sytuacji sam na sam z Peskoviciem znalazł się Jarka, który popędził z piłką w pole karne i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza gości. Sędzia Artur Radziszewski dopatrzył się jednak pozycji spalonej, na jakiej znajdował się napastnik Górnika i nie uznał tego trafienia, upominając snajpera Trójkolorowych żółtą kartką. Ostatnie minuty regulaminowego czasu gry stały pod znakiem nieumiejętnych ataków ofensywnych gości, które umiejętnie odpierali zabrzanie. W 89. minucie spotkania Poloniści mieli co prawda szansę na honorowe trafienie, ale dośrodkowana z rzutu wolnego w pole karne piłka nie znalazła swojego adresata i sytuacja ta spaliła na panewce.
Także doliczony czas gry nie przyniósł zagrożenia pod bramką żadnej z drużyn i Górnik sięgnął po trzeci rundzie wiosennej komplet punktów, który sprawił, że do awansu na lokatę w tabeli zabrzanom brakuje tylko trzech punktów. A wszystko to dzięki magicznej różdżki, jaką użył w przerwie trener Kasperczak odmieniając oblicze swojej drużyny o 180 stopni.
Górnik Zabrze - Polonia Bytom 2:0 (0:0)
1:0 - Banaś 52'
2:0 - Jarka 58'
Składy:
Górnik Zabrze: Vaclavik - Bonin (90' Gancarczyk), Banaś, Pazdan, Marciniak, Przybylski, Kołodziej (69' Danch), Strąk, Szczot, Pitry (82' Zahorski), Jarka.
Polonia Bytom: Pesković - Hricko, Killar, Broniewicz (63' Gikiewicz), Sokolenko, Jaromin (65' Tomasik), Grzyb, Klepczyński, Radzewicz, Bazik, Zieliński.
Żółte kartki: Marciniak, Jarka (Górnik) oraz Sokolenko (Polonia).
Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 16. 000 (1500 kibiców gości).
Najlepszy zawodnik Górnika: Dawid Jarka.
Najlepszy zawodnik Polonii: -
Najlepszy zawodnik spotkania: Dawid Jarka (Górnik).