Bramkarza cień

Radosław Janukiewicz był kiedyś ulubieńcem wrocławskiej publiczności. Postanowił jednak odejść ze Śląska. Nie powiodło mu się w Lubinie, nie powiodło także i w Grecji. Wrócił do Polski, ale gra gorzej niż przeciętnie. W meczu przeciwko Stali Stalowa Wola golkiper GKP Gorzów Wielkopolski mocno zawinił przy utracie bramki.

Artur Długosz
Artur Długosz

Radosław Janukiewicz kiedyś uważany był za klasowego golkipera. Ten bramkarz był ostoją bramki wrocławskiego Śląska, cenili i wielbili go kibice aktualnego beniaminka ekstraklasy. Mimo młodego wieku miał on pewnie miejsce w zespole z Wrocławia. Jego kariera nie potoczyła się jednak tak, jakby chciał tego sam główny zainteresowany.

Golkiper opuścił wrocławski Śląsk i przeniósł do Lubina, by grać w miejscowym Zagłębiu. Lubina także nie zwojował i nie zaskarbił sobie sympatii kibiców Miedziowych. Kolejnym etapem w karierze zawodnika pochodzącego z Wrocławia była Grecja. Trafił on do AÓ Xánthi. Tam także nie wywalczył miejsca w podstawowej jedenastce i wrócił do Polski.

W tym momencie po raz kolejny zaczęły się schody. Początkowo mówiło się o powrocie do drużyny z Wrocławia. - Były jakieś przymiarki, ale nic nie wyszło, więc nie ma tematu - mówi Janukiewicz. Młody i na pewno utalentowany bramkarz trafił potem na testy do PGE GKS-u Bełchatów i Korony Kielce. Tam także mu nie wyszło. - Nie wiem dlaczego nie załapałem się Korony Kielce i PGE GKS-u Bełchatów. Widocznie nie prezentowałem takiego poziomu, aby się tam dostać - wyjaśnia Janukiewicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Ostatecznie renomowany i ceniony dawnymi czasy golkiper trafił do pierwszoligowej drużyny GKP Gorzów Wielkopolski. Gorzowianie rozpaczliwie bronią się przed spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Na pewno nie jest to więc szczyt marzeń dla zawodnika, o którym kiedyś mówiło się, że może trafić do kadry narodowej. Już po drugim spotkaniu w barwach drużyny GKP wątpliwości co do formy Janukiewicza miał szkoleniowiec ekipy z Gorzowa Wlkp. - Niestety nasz nowy bramkarz nie jest na dzisiaj wzmocnieniem. Bramki jakie padły można zapisać na jego konto - stwierdził trener GKP, Mieczysław Broniszewski po meczu z Dolcanem Ząbki. Broniszewski cały czas jednak ufał sprowadzonemu golkiperowi. Wydaje się, że po ostatnim pojedynku gorzowian ze Stalą Stalowa Wola limit cierpliwości szkoleniowca już się wyczerpał. - Drugą bramkę straciliśmy w sposób kuriozalny. Janukiewicz zdecydowanie zawinił. Piłka nożna ma to do siebie, że jest grą błędów. Popełnił on kolejny. Myśleliśmy, że to będzie duże wzmocnienie,ale na tą chwilę nie jest ono takie, jak sobie myślałem - bez skrupułów mówił Broniszewski po meczu ze Stalą, który zawodnicy beniaminka pierwszej ligi także przegrali.

W meczu rozgrywanym w Stalowej Woli w 62. minucie do piłki wyskoczyli Abel Salami i Radosław Janukiewicz. O dziwo ten powietrzny pojedynek wygrał napastnik Stali i strzałem głową zdobył zwycięskie trafienie dla jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze. - Co do drugiej bramki, to nawet nie chcę się do tego odnosić, bo nie jestem na tyle bogaty, żeby coś powiedzieć na arbitra. Mógłbym powiedzieć wszystko co najgorsze. Był ewidentny faul. Byłem przekonany, że sędzia odgwizdał przewinienie. Usłyszałem gwizdek, popatrzyłem na arbitra bocznego, rzuciłem parę nieprzyjemnych słów do prowadzącego zawody i w konsekwencji zostałem ukarany żółtą kartką. Uważam, że pan Maciej Roguski popełnił błąd - wyjaśniał przyczyny swej nie najlepszej interwencji były golkiper Śląska Wrocław.

Sam jednak stwierdza, że w tej sytuacji mógł się zachować lepiej. - Powinienem wygrać ten powietrzny pojedynek. Wyskakiwałem jednak z miejsca, zawodnik Stali wyskoczył z rozbiegu. Przy swoich warunkach powinienem wygrywać takie sytuacje aczkolwiek wydaje mi się, że był tam ewidentny faul. Gdyby sędzia odgwizdał przewinienie nie byłoby całego zdarzenia. Tak padła bramka, która podcięła nam skrzydła - dodał Janukiewicz.

Wydaje się, że poprzez swoje nie najlepsze interwencje pierwszy jak do tej pory bramkarz gorzowian może powędrować na ławkę rezerwowych. - To jest sprawa trenera, czy stracę miejsce w podstawowej jedenastce. Nie będę mówił o tym, co myśli na ten temat szkoleniowiec. On podejmuje decyzje - zaznacza wrocławianin.

Inni piłkarze GKP Gorzów Wielkopolski bronią jednak swojego kolegi z drużyny. - Wszyscy przegrywamy, wszyscy wygrywamy, dlatego ponieśliśmy porażkę jako GKP Gorzów Wlkp. Myślę, że Janukiewicz jest silnym punktem zespołu. Bardzo dobrą atmosferę wprowadza w naszej szatni. Każdemu się przytrafiają błędy, nawet najlepszym. Gramy dalej, nie załamujemy się, choć sytuacja na pewno jest ciężka - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Jakosz. W podobnym tonie wypowiada się Szymon Sawala: - Będziemy analizować ten pojedynek jak wrócimy do Gorzowa. Nie chcę obwiniać Radka. Błędy zdarzają się każdemu.

O komentarz dotyczący gry Janukiewicza poprosiliśmy także bramkarza Stali Stalowa Wola, Stanisława Wierzgacza. Także i on nie powiedział złego słowa o swoim vis a vis. - Ciężko mi powiedzieć, czy tam był faul, czy go nie było. Nie widziałem tej sytuacji, ponieważ byłem daleko. Z ławki zapewne miałbym lepsze pole do oceny tego zdarzenia. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo mi szkoda tego chłopaka. Uważam, że jest dobrym golkiperem. Ja bym go do końca nie obwiniał za tą bramkę - stwierdził Wierzgacz.

Sam strzelec tej kontrowersyjnej bramki, Abel Salami wyjaśnia: - Po moim zagraniu głową piłka na pewno wpadła do bramki. Nie jestem sędzią, arbiter pokazał żeby grać dalej, uznał gola, więc tak musiało być.

Jedno jest jednak pewne. Radosław Janukiewicz mógł w tej sytuacji zachować się o wiele lepiej. Z bramkarza, który kiedyś potrafił wygrywać mecze Śląskowi Wrocław pozostał już tylko cień. Urodzony w 1984 roku golkiper jest jeszcze młody i może wrócić do lepszej gry. Każdemu, nawet najlepszemu zdarza się słabszy okres w karierze. Za przykład niech posłuży choćby Artur Boruc. W tej chwili jednak wydaje się, że Janukiewicz straci miejsce w pierwszej jedenastce klubu z Gorzowa Wielkopolskiego. Nic jeszcze przesądzone jednak nie jest. Tylko sumienną i ciężką pracą na treningach może on wrócić do dużej formy.

Umiejętności i talentu temu piłkarzowi nie brakuje. Wydaje się jednak, że przełomowym momentem w karierze tego golkipera było odejście ze Śląska Wrocław. - To już jest skończony temat, nie chcę o tym myśleć - stwierdza jednak sam główny zainteresowany. Czas pokaże, jak potoczą się dalsze losy tego zawodnika.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×