To nie był wymarzony koniec kariery dla Andrei Pirlo. 38-latek ostatnio walczył z kontuzjami i nie był zdolny do gry na pełnych obrotach. Jego New York City FC odpadło z fazy play-off MLS z Columbus Crew, a szkoleniowiec dał mu szansę pożegnania z kibicami. Pirlo na boisku pojawił się w doliczonym czasie gry.
- To mój ostatni mecz. Chcę podziękować wszystkim za życzliwość i wsparcie, jakie okazano mi w Nowym Jorku. Dziękuję niesamowitym kibicom, sztabowi szkoleniowemu, pracownikom klubu, kolegom z drużyny. Nie tylko moja przygoda w Nowym Jorku dobiegła końca, ale również kariera. Chciałem podziękować rodzinie i dzieciom za wsparcie i miłość, które zawsze mi dają. Wszyscy ludzie, z którymi miałem do czynienia sprawili, że moja kariera była niesamowita - przekazał Pirlo na swoim Instagramie.
W New York City FC Pirlo grał od 2015 roku. Wcześniej był zawodnikiem Juventusu Turyn, Interu Mediolan, AC Milan, Bresci i Regginy. Jest legendą Milanu. W klubie tym spędził 10 lat swojej kariery.
Pirlo to mistrz świata z 2006 roku. Ze swoimi klubami dwukrotnie zdobył Ligę Mistrzów i sześciokrotnie świętował zdobycie mistrzostwa Włoch. Był jednym z najbardziej szanowanych przez fanów piłkarzy. - Kibice na całym świecie okazywali mi wsparcie. Oni zawsze będą w moim sercu - mówił Pirlo.
ZOBACZ WIDEO: Cierpienia Neapolu. Zobacz skrót meczu Chievo Werona - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]
GRAZIE PIRLO!
Więc trochę mnie śmieszy to, że przy każdym takim odejściu musi paść magiczne "to koniec pewnej epoki". No ludzie, serio? W ilu Czytaj całość