W czwartek klub z Dortmundu poinformował na Twitterze, że "Pierre-Emerick Aubameyang nie znalazł się w kadrze na piątkowe spotkanie ze względów dyscyplinarnych".
Tuż po komunikacie Borussii niemieckie media zgadywały, że Gabończyk został ukarany za to, że w trakcie przerwy reprezentacyjnej odwiedził w Barcelonie Ousmane Dembele i ruszył z młodym Francuzem w miasto. Dziennikarze przypominali, że w listopadzie ubiegłego "Auba" wbrew woli Thomasa Tuchela urządził sobie wycieczkę do Mediolanu, za co został pominięty przy ustalaniu składu na mecz Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona.
"Bild" ujawnił jednak, że Gabończyk wcale nie został ukarany za wyjazd do Barcelony, bo w trakcie przerwy reprezentacyjnej dostał od klubu dwa dni wolnego, które wykorzystał właśnie na wizytę w stolicy Katalonii. Aubameyang nie zagra przeciwko Stuttgartowi, ponieważ w czwartek spóźnił się na zbiórkę drużyny przed wyjazdem na przedmeczowe zgrupowanie. Zespół Peter Bosz miał wyjechać z klubu o godz. 14:00, podczas Gabończyk myślał, że zbiórka jest pół godziny później.
Król strzelców poprzedniego sezonu Bundesligi jest rozczarowany decyzją przełożonych. - Karę i zawieszenie za Mediolan mogłem zrozumieć, bo złamałem regulamin, ale tym razem nie mogę tego zrozumieć, bo nie chciałem się spóźnić - przekonuje Aubameyang w rozmowie z "Bildem".
"Der Westen" podaje z kolei, że Aubameyang nie został ukarany już po popełnieniu pierwszego przewinienia, a piątkowe spóźnienie po prostu przelało kielich goryczy, który napełniał się od dłuższego czasu. "Napastnik wielokrotnie spóźniał się na treningu, myśląc o sobie, że jest nietykalny" - czytamy.
Decyzja o odsunięciu Aubameyanga nie była na pewno łatwa dla Petera Bosza. W końcu w 17 występach w tym sezonie Gabończyk strzelił dla BVB aż 15 goli. Z drugiej strony ostatnią bramkę zdobył 14 października w meczu z RB Lipsk (2:3) - jego niemoc strzelecka trwa już 476 minut.
ZOBACZ WIDEO: Polska sędzia: Byłam zszokowana, że ktoś może mnie tak bardzo wyzywać