Koniec zwycięskiej serii Legii. "Sami skomplikowaliśmy sobie sytuację"
- Myślę, że każdy mógł doświadczyć, jak dobre było to spotkanie. Oglądaliśmy ofensywny mecz z jednej i z drugiej strony - powiedział szkoleniowiec Legii Warszawa, Romeo Jozak, po starciu z Koroną w 17. kolejce.
Chorwacki szkoleniowiec na gorąco próbował wskazać przyczyny porażki swojej drużyny. - Kilka detali zadecydowało o porażce. Jestem niezadowolony z wyniku, ale też mogę się doszukać kilku pozytywów w naszej grze. Sytuacja, która może nie odwróciła losów spotkania, ale była istotna, to chwila, gdy boisko musiał opuścić Guilherme. Zabrakło nam koncentracji, być może szczęścia.
Jozak został zapytany o dwie sytuacje, po których gospodarze zdobyli bramki. Czy w jego ocenie arbiter powinien ich nie uznać? - Nie mam w zwyczaju komentować decyzji sędziego. Teraz też tego nie zrobię, ale mam nadzieję, że moje milczenie jest wymowne. Sami możecie się domyśleć, co o tym sądzę - zakończył.
- Właściwie to dobrze weszliśmy w ten mecz, bo od razu mieliśmy swoją sytuację, ale przeciwnik praktycznie po tej okazji wyszedł z kontrą i było 1:0. Drużynie należą się duże pochwały, że wróciła do tego meczu. Wróciliśmy przede wszystkim piłkarsko, bo nie graliśmy długimi piłkami. Nasza gra była nawet najlepsza, jak do tej pory. Nie zapominajmy, że graliśmy z Legią, piłkarsko najlepszą drużyną w ekstraklasie. Pytanie, które stawialiśmy sobie przed spotkaniem, to jakie ryzyko chcemy podjąć. W mecz weszliśmy na dużym ryzyku i dobrze wyglądaliśmy - rozpoczął z kolei Gino Lettieri.
Przy Ściegiennego spodziewali się trudnej przeprawy. W końcu Wojskowi wygrali pięć ostatnich spotkań. - Wiedzieliśmy jak groźna jest Legia, bo mieli 4 okazje i z tego strzelili 2 bramki. Trochę nie wierzyliśmy, że po tym jak straciliśmy bramkę na 2:2, że zdołamy wygrać. Na szczęście nie staliśmy się nerwowi.
Złocisto-krwiści dzięki zwycięstwu 3:2 awansowali w tabeli na trzecie miejsce. Legia pozostała na drugiej pozycji.