We wrześniu dyrektor generalny Bayernu Monachium, Karl-Heinz Rummenigge, zwolnienie Carlo Ancelottiego uzasadniał kiepskimi wynikami. Bawarczycy słabo spisywali się w Bundeslidze, a czarę goryczy przelała klęska w Lidze Mistrzów z Paris Saint-Germain (0:3).
Z biegiem czasu na jaw zaczęły wychodzić kolejne okoliczności zwolnienia włoskiego trenera. Najpierw mówiono o tym, że przeciwko Ancelottiemu byli czołowi piłkarze. Spekulowano, że w gronie tym był Robert Lewandowski, który w mediach otwarcie krytykował działalność klubu i sposób przygotowań do sezonu.
Prezydent Bayernu, Uli Hoeness, zdradził, że nie tylko zawodnicy nie potrafili współpracować ze szkoleniowcem. Przeciwko włoskiemu trenerowi byli także członkowie jego sztabu.
- Jego asystenci nie pasowali do tego klubu. Z Carlem wszystko było w porządku, ale codziennie toczyła się walka między jego współpracownikami: fizjoterapeutami, lekarzami i trenerami fitness. W takim środowisku nie dało się pracować - przyznał Hoeness.
Po odejściu Ancelottiego Bayern zaczął grać dużo lepiej. Bawarczycy wygrali dziewięć z dziesięciu meczów pod wodzą Juppa Heynckesa i szybko wrócili na fotel lidera Bundesligi.
ZOBACZ WIDEO Fenomenalny pościg Schalke w Dortmundzie! Od 0:4 do 4:4! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]