Agnieszka Kiołbasa: Za wami dwa pojedynki z pretendentami do mistrzowskiej korony. Nie pokazaliście się w nich ze złej strony, ale punktów nie zdobyliście i ta wasza sytuacja w walce o utrzymanie trochę się skomplikowała...
Kamil Glik: Niestety skomplikowała się. Na pewno zamierzaliśmy zdobyć chociaż jeden punkcik, ale nie udało się. Teraz będziemy chcieli wygrać za wszelką cenę z ŁKS-em, bo widzimy co się dzieje w tabeli. Drużyny, które są za nami, w tych ostatnich meczach zdobyły jakieś punkty, a nam ta sztuka się nie udała. Teraz jedziemy do Łodzi po zwycięstwo.
Mecz z ŁKS-em ma dla was ogromne znaczenie. Nie możecie go przegrać, bo po pierwsze grozi wam spadek na ostatnie pozycje, a po drugie stracicie jednego rywala w walce o utrzymanie, bo siedmiopunktowa strata do łodzian będzie już raczej nie do odrobienia...
- Może do ŁKS-u nie, ale na szczęście tych drużyn, które walczą o utrzymanie jest więcej. My jednak nie dopuszczamy do siebie myśli, że w ogóle możemy przegrać to spotkanie. Jedziemy tam nastawieni na zdobycie pełnej puli. Wiemy, że musimy wygrać. Jeżeli cel osiągniemy, to duży procent tego utrzymania będzie. Później mamy mecz z Wisłą, który różnie może się zakończyć. Teraz jednak najistotniejsze jest starcie z ŁKS-em.
ŁKS pokazał ostatnio, że jest w formie. Mało brakowało, a sprawiłby sensację w Poznaniu...
- Prowadził 1:0 i zremisował, ale my w meczu z Lechem też mogliśmy wygrać. Czeka nas na pewno ciężkie starcie. Wiemy, na co stać ŁKS. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w tej rundzie ten zespół gra bardzo dobrą piłkę, ale na pewno nie boimy się rywala i będziemy walczyć na całego.
Dla was będzie to pierwszy wyjazdowy mecz od kilku tygodni, bo ostatnie cztery spotkania rozgrywaliście w roli gospodarza. W Łodzi publiczność nie będzie po waszej stronie...
- Wiemy, że mecze wyjazdowe nie są dla nas tak dobre, jak spotkania u siebie. Grając przed własną publicznością, możemy liczyć na komplet kibiców i oni dają nam duże wsparcie w tej walce o utrzymanie, ale myślę, że w tym przypadku najważniejsze będzie, by jak najlepiej przygotować się do meczu z ŁKS-em. Chcemy powalczyć i wygrać.
Historia dotychczas rozegranych spotkań nie stawia was w roli faworyta. W Łodzi z ŁKS-em Piast jeszcze nie wygrał. Wy w tym sezonie kilkakrotnie zadaliście już jednak kłam statystykom. Liczycie na powtórkę z rozrywki?
- Na pewno będziemy chcieli pokazać za wszelką cenę, że statystyki nie grają i wygrać ten mecz. Wiemy, jaką wagę ma dla nas to spotkanie. Wiemy, o co gramy. Zwycięstwo w tym starciu daje nam już bardzo dużo w tej batalii o utrzymanie.
Te ostatnie mecze pokazały, jak drogo może kosztować moment nieuwagi w obronie. W starciach z Legią i Lechem spisywaliście się bardzo dobrze, ale jeden błąd w defensywie okazał się fatalny w skutkach...
- W obu tych meczach: z Lechem i Legią trochę nam tego szczęścia zabrakło. Szkoda, bo chociaż jeden punkt nam się należał, ale trudno. Taka jest piłka. Raz to szczęście mieliśmy, w innych przypadkach nam go zabrakło. Myślę, że na koniec sezonu to wszystko się wyrówna i zostaniemy w tej ekstraklasie.
Ty wyrosłeś na lidera defensywy Piasta. Swoją postawą przykułeś uwagę obserwatorów wielu klubów. Po sezonie mogą posypać się oferty...
- Na razie nie myślę o tym, co będzie po sezonie. Najważniejsze jest utrzymanie. Jeżeli cel osiągniemy, będziemy mogli rozmawiać o takich rzeczach. Mam ważny kontrakt z Piastem jeszcze przez trzy lata. Na dzień dzisiejszy jestem tutaj i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Priorytetem jest utrzymanie, a co będzie później, zobaczymy.
Twoją osobą interesują się m.in. Legia Warszawa i Hamburger SV. Kiedy starają się o ciebie takie kluby, na pewno czasami myślisz, co by było gdyby...
- Na pewno jest to motywujące dla mnie, że tak znane firmy interesują się moją osobą, ale w tym przypadku wiele będzie zależało od działaczy Piasta, bo mam ważny kontrakt. Wszystko jest w ich rękach. Na pewno, jak wpłynie jakaś dobra oferta dla drużyny i dla mnie, to kluby się porozumieją i nie będzie problemów z moim odejściem. Jednak jak powiedziałem wcześniej, dla mnie w tym momencie najważniejsza jest walka o utrzymanie, ona jest priorytetem.