Tym razem ubawić kibiców - ale jednak w strasznym stylu - postanowił prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Facet wydawał mi się do wtorku co najmniej poważny, a jednak w wywiadzie dla Onetu, gdzie porusza wiele - jak dla mnie - aberracyjnych kwestii m.in. jak malować zielone koperty na ulicach dla samochodów z wypożyczalni aut elektrycznych - wypowiada się także o piłce nożnej. Niestety, zupełnie niepotrzebnie. Bo jak prezydent mówi o zielonych kopertach, np. że wystarczy dopisać na nich cztery literki MWSE (Miejska Wypożyczalnia Samochodów Elektrycznych), żeby nie było sporu z wojewodą dolnośląskim, to chcę panu Dutkiewiczowi wierzyć. Bo się na tym nie znam. Ale jak czytam, co mówi o Śląsku Wrocław - a sadzi banialuki! - to przestaję mu wierzyć nawet w kwestii zielonych kopert i tego, jakie literki mają być na nich napisane.
Otóż zapytany o Śląsk, prezydent Wrocławia mówi: "Nie wiem, czy Jan Urban będzie wiosną prowadził Śląsk, bo jest to sprawa zarządu i rady nadzorczej. Na pewno jednak nie dokonało się w Ratuszu żadne zwolnienie trenera przed ostatnim meczem. Teraz jest chwila przerwy i będziemy rozmawiać o tym, jak to wszystko poukładać. Być może dołączę do tych rozmów. Chciałbym zapytać trenera i sztab szkoleniowy, czy mają świadomość, na czym polega problem Śląska. Dlaczego Śląsk w meczach domowych i Śląsk w meczach wyjazdowych to dwie całkiem różne drużyny? Musi być jakieś wyjaśnienie tego zjawiska, a tylko znając przyczynę, można coś poprawić. Może trzeba wprowadzić do drużyny psychologa? A może wyjeżdżać wcześniej na mecze wyjazdowe? Także od rozstrzygnięcia takich kwestii uzależniałbym przyszłość trenera Jana Urbana w Śląsku Wrocław."
Pięknie. Już sobie wyobrażam, jak pan prezydent - jak to sam określił - dołącza do tych, jakże merytorycznych, dyskusji. I najpierw odpytuje Urbana i Kibu Vicunę, dlaczego ten Śląsk nie wygrywa na wyjazdach, bo na pewno jest jakaś tego konkretna, jedna przyczyna.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Niech prezes Mioduski zajmie się Legią
Wystarczy ją usunąć i Śląsk zacznie wygrywać. Oświeceni tak genialnym planem trenerzy, zadadzą sobie na głos to pytanie i - po gruntownej analizie i burzy mózgów z prezesem klubu oraz dyrektorem sportowym Adamem Matyskiem - znajdą odpowiedź. Ale nie taką byle jaką, że np. superstrzelec Robak się zaciął; albo, że jest plaga kontuzji i wykluczeń za kartki. Nie, nie. Chodzi o taką odpowiedź na miarę znalezienia kamienia filozoficznego. Taką, że już później, po tym odkryciu, Śląsk na wyjeździe nie będzie w ogóle przegrywał. Ale to jeszcze nie koniec prezydenckiej lekcji dla Urbana i Vicuny. Nagle ich olśni myśl pana Dutkiewicza: "wyjeżdżajcie chłopaki na mecze wyjazdowe wcześniej!".
W tym momencie sympatyczny trener Jan Urban (na mecze wyjazdowe jeździ dopiero 40 lat!) palnie się otwartą dłonią w czoło i powie na głos: "No tak! O ja głupi! My tu się głowimy, jak Piecha z Pichem nie pomylić, a to okazuje się nie ważne! Tu mamy takie gotowe rozwiązanie: wystarczy wcześniej wyjechać na mecz wyjazdowy!".
Oczami wyobraźni widzę, jak przeszczęśliwy Urban z wdzięczności za to oświecenie, całuję w rękę (albo w sygnet) prezydenta Dutkiewicza, chwyta w objęcia Kibu Vicunę i skocznym krokiem "krakowiaka" opuszczają ratusz. Tanecznym krokiem zmierzają jak najszybciej do klubu, żeby zasiąść do kompa i szybko na bookingu porobić wcześniejsze rezerwacje hotelowe dla Śląska na mecze wyjazdowe. "Plan prezydenta" zostaje wdrożony i Śląsk pewnie zmierza do gry w europejskich pucharach. W walkę o mistrzostwo już się włączyć nie zdoła, bo - przez to oczywiste zaniedbanie logistyczne - zrobiła się zbyt duża strata punktowa. Jaka szkoda, że trenerzy nie wybrali się do prezydenta wcześniej. Wtedy wyjeżdżaliby na mecze wyjazdowe wcześniej, a Śląsk byłby liderem. No, teraz to już trudno, ale już w przyszłym sezonie... No, to pożartowaliśmy...
Bo w dalszej części wywiadu z Rafałem Dutkiewiczem robi się trochę straszno. Straszony jest dyrektor Adam Matysek i prezes Michał Bobowiec. Na pytanie, czy powinni się martwić o swoją przyszłość w Śląsku, prezydent Dutkiewicz odpowiada: "Powinni się martwić, bo każdy powinien się coraz bardziej starać."
Jeśli to są życzenia świąteczno-noworoczne od prezydenta, to ja proszę, żeby do mnie kartek z życzeniami nie wysyłał. Z tych kilku pytań do prezydenta, który reprezentuje miasto czyli właściciela klubu, idzie do kibiców i piłkarzy komunikat, że za chwilę w Śląsku może nie być ani trenerów, ani prezesa, ani dyrektora sportowego. Ale czy tak będzie na pewno, to się jeszcze zobaczy na początku 2018 roku. Więc luz i spokój. No pewno, bo teraz to jest czas świąteczny, więc trenerzy, dyrektor sportowy i prezes leżą na kanapach i czekają na telefon z ratusza z informacją, czy pracują czy nie. Nie muszą szukać wzmocnień, robić transferów, sprzedawać tych, co się nie sprawdzili, organizować obozów przygotowawczych, planów treningowych itd. Wystarczy poczekać na telefon z ratusza od "wujka dobra rada": wyjeżdżajcie na mecze wyjazdowe wcześniej!
To, co się dzieje z pozyskaniem inwestora (nowego właściciela) dla Śląska, jest niepokojące już od lat. Klub jest na garnuszku miasta, które go co roku ratuje znad przepaści, ale nic więcej zrobić nie jest w stanie. Kolejni trenerzy, piłkarze i prezesi są jak pasażerowie tramwaju - wchodzą i wychodzą. Jedyną rzeczą niezmienną jest poczucie tymczasowości.
Teraz jest w ratuszu niezadowolenie, bo klub jest zbyt nisko w tabeli. Jak wygrywał w tym sezonie z Legią, Lechem i remisował na wyjeździe z Górnikiem Zabrze to był dumą Wrocławia. Jak przegrywał na wyjazdach, to narobił wstydu i nikt nie patrzył, że ten Urban w pewnym momencie nie mógł skorzystać z 12 zawodników kontuzjowanych i zawieszonych za kartki.
Co ciekawe np. eksperci Canal Plus twierdzą - sam słyszałem np. Mirosława Szymkowiaka - że miejsce Śląska odpowiada jego potencjałowi sportowemu, więc czego się w mieście spodziewano? Ale zamiast merytorycznej dyskusji - np. jak uniknąć sytuacji, jak ta z lata tego roku, gdy nie było pewne czy klub w ogóle przystąpi do rozgrywek, po wycofaniu się Grzegorza Ślaka z kupna Śląska - są rady typu: wyjeżdżajcie wcześniej...
To trochę jakby Jan Urban powiedział - choć oczywiście nie może, bo przecież zatrudnia go de facto miasto - że nie wie czemu z ust prezydenta Wrocławia padają aż takie bzdury. I że być może przyczyną jest to, że prezydent za późno wstaje i przed wyjściem do pracy nie zdąża umyć zębów...
Że przesadzone? Nie, wcale nie. Taka sama bzdura jak to, że drużyna przegrywa na wyjazdach, bo zbyt późno wyjeżdża na mecze. Dzisiaj, w czasach gdy nawet kierownik sklepu osiedlowego żąda autoryzacji wywiadu i słucha rad swojego fachowca od PR, prezydent Wrocławia sadzi publicznie takie banialuki. Niepojęte.
Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl
Pan Tuzimek pisał to "coś" chyba na świątecznej "bombie" Czytaj całość