Odra przełamuje złą passę - echa meczu Odra Opole - Motor Lublin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mecz z Motorem Lublin przerwał zawstydzającą serię Odry Opole, która przez siedem spotkań nie potrafiła wygrać swojego meczu. Ostatni raz sztuka ta udała się niebiesko-czerwonym 8 listopada, kiedy to rozbili na własnym stadionie 3:0 drużynę Stali Stalowa Wola. Było to też ostatnie spotkanie, w którym opolanie zagrali na zero z tyłu. Obie serie dobiegły jednak końca dzięki zwycięstwu 1:0 nad Motorem Lublin.

W tym artykule dowiesz się o:

Do rundy wiosennej Odra przystąpiła całkowicie przebudowana. Dość powiedzieć, że w jesiennym pojedynku ze Stalą zagrało tylko czterech piłkarzy (ale tylko Filipe w wyjściowej 11) ze składu, jaki w sobotę walczył z zawodnikami Ryszarda Kuźmy. Rewolucja kadrowa oraz olbrzymie problemy finansowe, z jakimi musieli zmagać się opolanie nie pozostały bez wpływu na formę zespołu. Drużyna w sześciu pierwszych kolejkach zdobyła zaledwie cztery punkty, z czego trzy dopisała za walkower z Kmitą Zabierzów. Jedyne oczko zawodnicy Piotra Rzepki zapisali za remis z Turem Turek, notując porażki ze Zniczem, Wisłą Płock i te najbardziej dotkliwe - z GKS-em Katowice i GKS-em Jastrzębie. Do tego w trakcie przerwy zimowej PZPN zabrał klubowi z Oleskiej cztery punkty wywalczone jesienią, kiedy - zdaniem piłkarskiej centrali - w dwóch pojedynkach w barwach niebiesko-czerwonych grał nieuprawniony jeszcze go gry Charles Uchenna. Sytuacja Odry w tabeli wyglądała więc dramatycznie i w Opolu dało się już wczuć atmosferę irytacji. Zwycięstwo na pewno poprawi więc humory i nastroje zawodników, którzy wciąż wierzą w utrzymanie. - Gdybyśmy nie mieli nadziei to nie mielibyśmy po co wychodzić na boisko - deklarował bramkarz Jakub Bella

- Zszedł z nas pewien ciężar i mam nadzieję, że w następnym meczu nie będzie nas już ciążyła taka presja, przez co będzie się nam grać łatwiej - mówił po spotkaniu uśmiechnięty Filipe, któremu wtórował Marcin Kiciński. - Te punkty nas podbudują - deklarował obrońca niebiesko-czerwonych. Dla tego ostatniego ważne było też pierwsze "zero" z tyłu, które udało się Odrze utrzymać do końca spotkania. - Do tej pory mieliśmy jakiś niefart w tyłach, jeżeli można tak powiedzieć, bo często twierdzi się, że to tylko umiejętności. Traciliśmy jedną bramkę i przegrywaliśmy mecze, gdzie przeciwnicy nie postawili nam, poza Zniczem, trudnych warunków - mówił defensor wypożyczony z Korony Kielce.

W końcu uśmiechnięty był też sam trener Rzepka. - Do tej pory to my dawaliśmy prezenty, ale dzisiaj wreszcie to szczęście uśmiechnęło się do nas. Mogę jeszcze raz podziękować chłopakom za zaangażowanie i serce, które zostawiają na boisku mimo kłopotów, jakie ciągle mamy - komentował na pomeczowej konferencji.

Źródło artykułu: