Nie pokonała go koszmarna kontuzja. Eduardo da Silva nową gwiazdą Legii?
Powrót do gry
Eduardo wrócił do gry bardzo szybko, bo jeszcze w 2008 roku i już w pierwszym meczu po powrocie dwa razy trafił do siatki. Jednak na najwyższy poziom gry nie wrócił już w barwach Arsenalu. W 2010 roku przeniósł się do Szachtara Donieck. I choć wielu wydawało się, że to dla niego zesłanie, na Ukrainie był czołowym zawodnikiem drużyny, odnoszącej wielkie sukcesy krajowe i nie przynoszącej wstydu w Europie.
- Eduardo przenosił się do Szachtara w glorii gwiazdy, miał przecież za sobą występy w Premier League, Lidze Mistrzów. Był także czołowym strzelcem reprezentacji Chorwacji. I spełnił pokładane w nim nadzieje - mówi WP SportoweFakty ukraiński dziennikarz Vadim Skichko z telewizji 1+1.
Ostatecznie piłkarz spędził w Szachtarze aż sześć lat (z dwuletnią przerwą na grę dla Flamengo) i w tym czasie odnosił tam wielkie sukcesy. - W pełni spłacił pieniądze, jakie za niego zapłacono. Strzelał bramki w bardzo istotnych spotkaniach z Dinamem Kijów czy Metalistem Charków, za co kochali go kibice. Pamiętam, że wszyscy byli tu z niego zadowoleni - dodaje.
Jak Skichko wspomina go z boiska? - Zawsze bardzo dużo pracował dla drużyny, dawał dużo jakości a zarazem doświadczenia. Był bardzo pożytecznym piłkarzem. Co ważne, nigdy nie wywoływał konfliktów, był lubiany w szatni. Chyba przez to że w młodym wieku wyjechał do Europy szybko się aklimatyzował i potrafił dogadać z innymi - tłumaczy.
Po ostatecznym odejściu z Szachtara wiosną 2017 roku po raz kolejny udał się do swojej ojczyzny. W barwach Atletico Paranaense jednak nie błyszczał, a ostatni mecz rozegrał w lipcu. Później z niego zrezygnowano choć wciąż był ich zawodnikiem. Wraz z końcem roku wygasła jego umowa i stał się wolnym zawodnikiem.
Eduardo da Silva - nowa gwiazda Lotto Ekstraklasy?
To wykorzystał Romeo Jozak. Trener Legii Warszawa doskonale zna go z czasów Dinama Zagrzeb, gdzie przez wiele lat był dyrektorem tamtejszej akademii. Teraz przekonał władze klubu, by podpisały z nim umowę. I tak, w czwartek Eduardo da Silva został nowym napastnikiem mistrza Polski.
- Znam go od 15. roku życia. To wciąż piłkarz o olbrzymich umiejętnościach. Wierzę, że jego doświadczenie oraz głód bramek będą ogromnym atutem dla Legii - mówi przekonany o atutach Brazylijczyka szkoleniowiec Legii. Pojawiają się jednak wątpliwości, czy pozostający bez gry od pół roku piłkarz da jakość drużynie z Łazienkowskiej.
- Eduardo da Silva to piłkarz z najwyższej półki, jakość to jego drugie imię i nawet w wieku 34 lat jest w stanie prezentować wysoki poziom. Liczę, że w Warszawie powtórzy sukcesy z Szachtara - mówi nam Vadim Skichko.
Kibice z Łazienkowskiej liczą, że Eduardo da Legii niemniej niż Danijel Ljuboja. Serb przychodził do stolicy już w wieku 32 lat, jednak stał się gwiazdą polskiej ligi i mimo kontrowersji związanych z życiem pozaboiskowym, jest świetnie wspominany przez kibiców.
Mistrzowie Polski ryzykują głównie dlatego, że niewiadomą jest forma 34-latka. Bo jeśli Brazylijczyk z chorwackim paszportem szybko dojdzie do dyspozycji fizycznej, oglądanie jego gry powinno być przyjemnością wartą nawet kontraktu sięgającego tych największych w Lotto Ekstraklasie.
ZOBACZ WIDEO Szczęsny bez szans przy strzale Caceresa - skrót meczu Hellas Werona - Juventus Turyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]