Prezes Górnika Zabrze prawo jazdy stracił kilka lat temu za przekroczenie limitu punktów karnych. Bartosz Sarnowski jadąc służbowym samochodem spowodował kolizję z dwoma autami. Nikomu nic się nie stało. Bardziej ucierpiały zaparkowane pojazdy. Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika, że w jednym uszkodzone zostało lusterko, a w drugim zderzak i nadkole.
Sarnowski był trzeźwy. Okazało się, że nie ma przy sobie prawa jazdy, a po sprawdzeniu policyjnej bazy wyszło na jaw, że prezes Górnika ma odebrany dokument zezwalający na prowadzenie pojazdów ze względu na przekroczenie liczby punktów karnych. Nigdy nie odzyskał uprawnień. Prowadzenie pojazdu w takiej sytuacji jest przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat pozbawienia wolności.
Szef zabrzańskiego klubu mandat przyjął, ale czeka go jeszcze wizyta na komisariacie na przesłuchaniu w charakterze podejrzanego, a następnie sprawa trafi do sądu.
- Musiałem pilnie coś załatwić, wsiadłem do samochodu. Bardzo tego żałuję, mogę tylko przeprosić. Wyrządzone szkody zostały naprawione - powiedział Sarnowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
O sprawie wiedzą już władze miasta, które jest właścicielem Górnika. - Zwrócimy się do prezesa klubu o złożenie wyjaśnień, potem zapadną decyzje co do dalszych kroków w tej sprawie - przyznał Dariusz Krawczyk, naczelnik wydziału kontaktów społecznych Urzędu Miasta w Zabrzu.
ZOBACZ WIDEO Majstersztyk Luisa Suareza - skrót meczu Real Sociedad - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]