Kilkadziesiąt minut po meczu napisał tylko "I'm back!", czyli "Wróciłem!" Jak Arnold Schwarzenegger grający Terminatora. No ale skoro Robert Lewandowski też jest niezniszczalny, to i mówi jak robot. Maszyna do strzelania goli ponownie weszła na najwyższe obroty. I oby tak - co najmniej - do lipca.
Robert Lewandowski strzelił w niedzielę Werderowi Brema (Bayern Monachium wygrał 4:2) dwa gole, oba po uderzeniach głową. To był pierwszy mecz naszego snajpera w tym sezonie. W poprzedniej kolejce piłkarz pauzował, bo jeszcze dochodził do zdrowia po kontuzji kolana. A publika żyła bardziej kolorem jego włosów. Polak wszystkich zrobił jednak na szaro i z szarej czupryny nagle wrócił do czarnej.
Ten uraz kolana był też spowodowany przeciążeniem. Mechanizm w pewnym momencie już bowiem nie wytrzymywał, spod trybów szedł dym, poluzowały się śrubki. Dobry serwis załatwił jednak sprawę. Napastnik Bayernu, będąc eksploatowanym do granic możliwości, w poprzednim roku strzelił we wszystkich rozgrywkach aż 53 gole i do końca walczył o miano najskuteczniejszego napastnika świata (ostatecznie najwięcej goli strzelił Harry Kane - 56). To był jego najlepszy rok w karierze.
I'm back! Good job @FCBayern @Bundesliga_DE
— Robert Lewandowski (@lewy_official) 21 stycznia 2018
Mój redakcyjny kolega, Marek Wawrzynowski, uważa, że polska piłka od dawna wozi się na plecach Roberta Lewandowskiego. Ale nie tylko, Bayern przecież też. Co prawda w niedzielę dwa razy trafił też Thomas Mueller, ale jak dziś wyjmiemy Polaka z drużyny mistrza Niemiec, to generalnie tej drużyny w ataku nie ma.
Lewandowski najlepszy strzelecki rok ma już za sobą, teraz rozpoczyna ten najważniejszy. Kto wie, może to jego ostatnie pół roku w Bayernie, więc latem stanąłby przed życiowym wyborem, gdzie dalej grać w piłkę. I gdzie jego żona będzie przekonywała do pożywienia bez glutenu. Przede wszystkim jednak, jako kapitan reprezentacji Polski, wyprowadzi nasz zespół na mecze mistrzostw świata.
Jakby daleko od tego nie uciekał, największa presja znowu będzie na nim. Tak jak było na Euro 2016. To od najlepszego piłkarza oczekujemy najlepszej gry. Od maszyny tego, że w decydującym momencie da tyle, ile dała mu fabryka. Mistrzostwa świata będą turniejem życia Roberta Lewandowskiego.
No, ale maszyna, jak widać, znowu jest naoliwiona.
ZOBACZ WIDEO Świetny powrót "Lewego" - skrót meczu Bayern - Werder [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]