Franciszek Smuda zapytany o to, czy gdyby musiał w niedzielę przy Łazienkowskiej zagrać va banque, wpuściłby na plac gry Harisa Handzicia odpowiedział: - Takie pytanie mi nawet przez głowę nie przeszło. Haris to jest daleka melodia przyszłości. Różne już robiłem harakiri, ale o takim nie myślałem.
To zdanie dobitnie podsumowuje w jakiej sytuacji znajduje się trójka piłkarzy Lecha, która dołączyła do poznańskiego zespołu zimą. Oprócz Handzicia, Kolejorza wzmocnili Gordan Golik oraz Jasmin Burić. Cała trójka praktycznie nie ma szans na przebicie się do składu Lecha.
Haris Handzić jest uważany w Bośni i Hercegowinie za jeden z największych talentów w swoim kraju. W ostatnim spotkaniu kadry U-19 ze Słowenią, zdobył nawet bramkę. Mimo to, nie znajduje uznania w oczach Franciszka Smudy. W dodatku Lech latem planuje wzmocnić zespół. To może oznaczać, że sytuacja Handzicia ale także Golika czy Buricia, jeszcze bardziej się skomplikuje.
- Zależy kogo tu jeszcze sprowadzimy. Wtedy będzie im jeszcze ciężej. Fajne te chłopaki z Bałkanów, lubię ich, mnie też jest ich żal. Ale to chyba nie ten rozmiar kapelusza - mówi Smuda.