Jego historia jest niezwykła. Na przestrzeni dwunastu miesięcy Yeray Alvarez musiał dwukrotnie walczyć z rakiem jąder. O nawrocie choroby dowiedział się podczas zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii, która przygotowywała się do mistrzostw Europy U-21 w Polsce.
Konieczna była chemioterapia. Wszystko przebiegło bardzo dobrze i piłkarz mógł w październiku wrócić do pierwszych treningów. Jego debiut w obecnej kampanii nastąpił podczas ostatniego spotkania z Gironą (0:2). Mimo porażki, był on najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Powrót na boisko po 290 dniach od ostatniego występu jest najszczęśliwszym dniem mojego życia. Podczas wejścia na boisko odczuwałem podobne zdenerwowanie, jak podczas mojego debiutu w pierwszym zespole - tłumaczy Alvarez.
Hiszpan rozegrał pełne 90 minut. Przez cały okres choroby piłkarza wspierali zawodnicy Athletic Bilbao. Przed kilkoma miesiącami gracze z Kraju Basków, w geście solidarności z 22-letnim kolegą, ogolili głowy, co obiegło światowe media. - Poczułem się fantastycznie, kiedy tylko zobaczyłem, że cała drużyna w geście wsparcia zgoliła głowy na łyso. To bardzo mi pomogło w najtrudniejszych chwilach - przyznaje Yeray.
- Moim najtrudniejszym momentem było odkrycie podczas zgrupowania reprezentacji, że nastąpił nawrót choroby. Płakałem z tego powodu. To nie tylko najtrudniejszy moment dla mnie, ale dla całej mojej rodziny. Nie mogłem patrzeć na moich rodziców, gdy dowiedzieli się, że ich 22-letni syn ponownie ma raka - kończy.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Hiszpanii. Tyko remis Barcelony w meczu na wodzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]