Sandecja - Korona: coś z niczego, czyli boiskowe dziwy w Niecieczy

Inauguracja 23. kolejki Lotto Ekstraklasy wypadła okazale. W Niecieczy po emocjonującym, ale i bardzo dziwnym meczu Sandecja Nowy Sącz zremisowała z Koroną Kielce 3:3.

Dominik Polesiński
Dominik Polesiński
Bartosz Rymaniak (z lewej) i Patrik Mraz (z prawej) PAP/EPA / Stanisław Rozpędzik / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak (z lewej) i Patrik Mraz (z prawej)
Wizyty w Niecieczy piłkarze Korony Kielce wspominać będą z uśmiechem na ustach. Przed tygodniem wygrali tu z Bruk-Bet Termaliką 3:0, a teraz zremisowali z Sandecją Nowy Sącz. Piątkowy mecz to jednak śmiech przez łzy. Podopieczni Gino Lettieriego byli drużyną grającą dojrzalej, szanowali piłkę i przez większą część spotkania przebywali na połowie rywala. Gospodarzy cechowała niemrawość i liczenie na przypadek. Skończyło się jednak podziałem punktów.

Strzelanie rozpoczęło się już w 8. minucie. Fatalne zachował się Patrik Mraz, który wybił piłkę z własnego pola karnego prosto pod nogi Bartosza Rymaniaka. Obrońca Korony kolejny raz udowodnił, że rozgrywa sezon życia. Piękna centra na głowę Gorana Cvijanović i Michał Gliwa został przelobowany.

Korona kontrolowała grę. Gdyby Elhadji Pape Diaw i Jacek Kiełb w dogodnych sytuacjach zachowali się lepiej, z Sandecji już do przerwy nie byłoby czego zbierać.

Grupa The Pryzmats nagrała w 2012 roku płytę "Coś z niczego". Tytuł doskonale odzwierciedla to, co wydarzyło się w 23. minucie. Basta podał do Filipa Piszczka. Ten stał na linii pola karnego odwrócony tyłem do bramki i miał przy sobie dwóch obrońców, a do tego przyjmował piłkę "na raty". Błyskawiczny zwrot i soczysty strzał w górny róg dał gospodarzom wyrównanie, na które w ogóle się nie zanosiło.

Wraz ze stratą gola, Korona zgubiła gdzieś pewność siebie i już jej nie odzyskała. Co prawda jeszcze przed przerwą prowadzenie gościom strzałem z bliska dał Nika Kaczarawa, ale później było już tylko gorzej.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski w Realu? "Są czynione próby, Robert chce zrobić ostatni duży transfer"

Druga połowa rozpoczęła się od szczęśliwego gola dla Sandecji. Diaw główkował prosto pod nogi Aleksandara Kolewa, a ten huknął z woleja. Piłka trafiła w nogi Diawa i powędrowała do Michala Pitera-Bucko, który skorzystał z prezentu. Obrońca gości popełnił w jednej akcji dwa błędy, ale to nie był koniec jego "wyczynów". W 71. minucie Senegalczyk próbował ratować sytuację po koszmarnej pomyłce swojego bramkarza (Alomerović wybiegł do piłki poza pole karne, po czym stanął i pozwolił Piszczkowi strącić piłkę) i skierował futbolówkę do własnej bramki. Minęło 8 minut, a Diaw odkupił winy, strzelając głową na 3:3. Nie cieszył się, widocznie ta huśtawka nastrojów dała mu się mocno we znaki.

Ostatnie minuty nie przyniosły bramek. Sędzia raz korzystał z VAR-u, ale uznał, że w zagraniu ręką Dawida Szufryna nie było celowości i nie podyktował rzutu karnego.

Sandecja nie mogła być zadowlona. Był to jej 14. mecz z rzędu bez wygranej, piłkarze Korony również nie wyglądali na usatysfakcjonowanych podziałem punktów.

Sandecja Nowy Sącz - Korona Kielce 3:3 (1:2)
0:1 - Goran Cvijanović 8'
1:1 - Filip Piszczek 23'
1:2 - Nika Kaczarawa 40'
2:2 - Michal Piter-Bućko 48'
3:2 - Elhadji Pape Diaw (sam.) 71'
3:3 - Elhadji Pape Diaw 80'

Składy:

Sandecja Nowy Sącz: Michał Gliwa - Adrian Basta, Dawid Szufryn, Płamen Kraczunow, Patrik Mraz, Adrian Danek (84' Wojciech Trochim), Michal Piter-Bucko, Jakub Gric, Maciej Małkowski (66' Tomasz Brzyski), Filip Piszczek, Aleksandar Kolew.

Korona Kielce: Zlatan Alomerović - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste, Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń (75' Marcin Cebula), Jacek Kiełb, Goran Cvijanović (66' Zlatko Janjić), Ivan Jukić (66' Oliver Petrak), Nika Kaczarawa.

Żółte kartki: Piter-Bućko, Piszczek, Mraz (Sandecja) oraz Żubrowski (Korona).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 1 252.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×