Sebastian Staszewski: Jak przebiega feta po zdobyciu mistrzostwa? Pewnie balanga trwa na całego.
Kamil Kosowski: Wszystko przebiegało spokojnie. Mamy jeszcze półfinał w pucharze Cypru, więc jest jeszcze o co walczyć. Jeżeli chodzi o zabawę to było małe spotkanie, ale bardzo delikatne. Grono piłkarzy, trenerów, prezesów no i żony. Miła, kulturalna atmosfera.
Cypryjczycy są raczej znani ze spontaniczności i uwielbienia dla zabawy. Okazja nadarzyła się niecodzienna i wszystko przebiegło tak spokojnie?
- W klubie tak było. Mamy jeszcze mecze i musimy się oszczędzać. A kibice świętują ostro. Od dwóch tygodni na ulicach widać wielką radość. Mają niespożyte siły.
Grałeś już w kilku ligach europejskich. Mistrzostwo Cypru to najcenniejsze trofeum zdobyte podczas zagranicznych wojaży?
- Zdecydowanie tak. To nie to samo, co mistrzostwo ligi włoskiej czy Bundesligi, ale zdobycie czempionatu to super sprawa. Gram tu rok i naprawdę nie mogę narzekać. Piękna pogoda, dobre apanaże i sukcesy sportowe. Jest super.
Z Wisłą nieskutecznie walczyłeś o możliwość gry w Lidze Mistrzów. Dość niespodziewanie pod koniec kariery masz kolejną szansę, aby wreszcie zagrać w tych elitarnych rozgrywkach.
- Fajnie byłoby zagrać w Lidze Mistrzów, bo to moje ostatnie marzenie. Szanse na to oczywiście są, ale ja jestem realistą. Przed sezonem mówiono, że APOEL to trzecia siła cypryjskiej piłki. Okazało się, że mieliśmy najlepszą drużynę, ograliśmy na przykład. Anorthosis, który w Champions League radził sobie dobrze. Teoretycznie, więc i my mamy szansę. Opuścił nas niestety Paulo Costa, nie wiadomo czy nie odejdą kolejni. I już przyszłość nie wygląda tak optymistycznie. Ale na pewno powalczymy.
W Polsce ligę cypryjską traktuje się z przymrużeniem oka. Że to dobre miejsce na zakończenie kariery i pozażywanie kąpieli słonecznych.
- Jeszcze długo, długo polskie kluby nie będą płacić piłkarzom takich pieniędzy jak czołowe kluby na Cyprze. Tak samo zawodnicy: są tu takie nazwiska, jakich w Polsce kibice nie zobaczą jeszcze przez wiele lat. Drużyny nie płacą kwot transferowych, ale kontrakty oferują bardzo dobre. Profesjonalizm i zorganizowanie. Naprawdę opisuję Cypr!
Na Cypr wyjeżdża jednak wielu polskich piłkarzy i raczej rzadko są to postacie dla ligi znaczące. Sugeruje to coś zupełnie innego.
- Tu nikt Polaków nie zaprasza na wakacje i o Polaków nikt nie prosi. Tu kluby mają zapotrzebowanie na zawodnika i szukają go w Europie. Nikt nie cieszy się, że przyjechał jakiś Polak. Przecież tu grają byli piłkarze Realu Madryt, Interu Mediolan czy Lyonu. Jestem pewien, że za kilka lat jeden albo dwa zespoły z wyspy będą regularnie grały w europejskich pucharach.
Polska kolonia w Nikozji może się powiększyć?
- Chyba nie. Trener ostatnio powiedział, że dwóch Polaków wystarczy i chyba lepiej nie sprowadzać trzeciego. No, ale kto wie. Trener ceni naszych piłkarzy. Jak jakiś zawodnik z naszego kraju będzie w zasięgu APOEL i trener uzna, że może się przydać to być może do jakiegoś transferu dojdzie.
A może jednego Polaka ubędzie? Po tak dobrym sezonie na pewno znaleźliby się chętni gotowi zatrudnić Kamila Kosowskiego.
- Raczej nie przewiduję przeprowadzki. Najeździłem się po Europie i absolutnie nie myślę o zmianie klubu. Mam jeszcze rok kontraktu. Rodzina jest zadowolona, więc nie ma się co pchać do innych klubów. Tu naprawdę mamy jak u pana Boga za piecem.
Czyli APOEL to twój ostatni zagraniczny klub?
- Tak. Chociaż los piłkarza jest przewrotny i być może dostanę ofertę nie do odrzucenia. Ale dziś żadnych zmian barw nie przewiduję.
Zachowasz trend i wrócisz na zakończenie kariery do Polski? Wisła raczej nie będzie zainteresowana twoimi usługami, więc może Górnik?
- W Wiśle raczej kariery nie zakończę. Za dużo powstało niedomówień. Nasze wiślackie sprawy potoczyły się tak, jak się potoczyły i tu się pewnie nic nie zmieni. Wychodzi na to, że najlepszym wyjściem dla mnie byłby Górnik - klub, w którym zacząłem poważną grę w piłkę. Jeżeli się tu uda - to super, jeżeli nie, to trudno.
Górnik ostatnio lubi wiązać się z piłkarzami wracającymi zza granicy. Gorawski przyszedł z Szynnika Jarosław, Strąk z Riedu. Miejsce dla "Kosy" znajdzie się na pewno.
- Mam nadzieję. Teraz mam jeszcze rok gry na Cyprze a później zobaczymy. Nikt nie dzwonił a poza tym ważne jest to, czy Górnik utrzyma się w lidze. Na razie nie zachwyca, ale są perspektywy na mocną drużynę. Oby tylko zabrzanom udało się zachować ligowy byt.
A co z Marcinem Żewłakowem? On też zmierza wracać?
- Marcinowi też został roczny kontrakt. Wydaje mi się, że też mu się podoba, ale trzeba zapytać jego. Nie chcę się w tych sprawach wypowiadać, bo nie jestem kompetentną osobą.
Interesujesz się na bieżąco ekstraklasą?
- Jasne. Mam w domu dekoder i co weekend oglądam sobie albo skróty albo jakieś spotkanie. Czytam też w Internecie wszystkie nowinki.
Kto wygra wyścig o mistrzostwo?
- Powiem szczerze, że przed sezonem stawiałem na Legię. Lech grał pięknie, ale i tak mówiłem, że wygra Legia. Zobaczymy jak będzie. Liga dawno nie była tak pasjonująca i czekam do ostatniej kolejki. Szkoda, że Wisła potraciła punkty, ale dalej liczą się w walce i emocji na pewno nie zabraknie.