Sobotni mecz Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze został przerwany w 81. minucie, bo miejscowi chuligani - rozjuszeni paleniem ich flag przez chuliganów gości - wyrwali bramę oddzielającą trybuny od boiska. Szybko na przeciwko nich stanęła policja. Na boisku znalazł się cały odział szturmowy, ale też funkcjonariusze z psami i na koniach. Jeden z odważnych gliwiczan jakoś przedarł się na murawę, ścigało go kilku policjantów. Reszta za bramą pajacowała przed kordonem. Policja uznała, że nie gwarantuje bezpiecznego dogrania meczu. Jej konie w najlepsze trawiły posiłek.
Służby porządkowe zbierają... kał koński z murawy.
— Leszek Błażyński (@L_Blazynski) 3 marca 2018
Brzmi to wszystko i śmiesznie i strasznie zarazem. W kilkadziesiąt minut cofnęliśmy jednak się do smutnych lat 90, gdy na trybunach fruwały ławki, a na trawę wjeżdżały armatki wodne. Dziś mamy piękne stadiony, moc zabezpieczeń, inną piłkę, ale jedno się chyba nie zmienia: na głupotę nie ma rady.
Ilość przekleństw, jakie wykrzykiwali po meczu piłkarze i trenerzy Piasta, prawdopodobnie przebiła dwie części "Psów" i kilka innych polskich filmów tamtego okresu. To całe wyrzucone przez nich "mięso" było jak najbardziej zrozumiałe i uzasadnione. Piast prowadził 1:0 z faworyzowanym Górnikiem, potrzebuje punktów, a pewnie przegra walkowerem, a jego stadion zamkną. Przez własnych - chciałoby się napisać kibiców - ale to byłoby przekłamanie.
Musimy bowiem coś sobie uzmysłowić. Oczywiście, można pisać, że ludzie, którzy doprowadzili do przerwania meczu, zasłużyli na nagrodę Darwina, bo to swój ukochany klub doprowadzili do tak dramatycznej sytuacji. Jednak prawda jest taka, że oni ten klub mają po prostu gdzieś. Nie jest ważny jego wynik, nie jest ważne zaangażowanie piłkarzy. Ważny jest rezultat ich walki na pięści, ilość spalonych szalików itd. Ci z Gliwic, gdy zobaczyli jak płoną ich szale, dostali piany na ustach, uszami poszła im para.
Byli jak te uparte osły z klapkami na oczach, które ślepo prą przed siebie, choć cały stadion krzyczał im - a krzyczał - "stójcie debile". Nie zatrzymali się, wyrwali bramę, nie chcieli wrócić na swoje miejsca i cwaniakowali przed policją.
Nasmrodzili okrutnie, zniweczyli ciężką pracę dużo mądrzejszych od siebie ludzi. Mam nadzieję, że szybko zostaną wyłapani i sami po sobie posprzątają. A potem już nikt ich na stadion nie wpuści.
Mecz przerwany pic.twitter.com/RNTfuheFBw
— Rafał Musioł (@rafal_musiol) 3 marca 2018
Dopóki będzie przyzwolenie u tych z góry na bandytyzm to będzie się to dziać w nieskończoność.
Paląc flagi Piasta, chyba nie mysleli, ze dostana oklaski i beda im hymny pochwalne spiewac.